#6

109 11 20
                                    

Willa obudził zapach pieczonego boczku i aromatycznej kawy, przychodzący z kuchni. Zmarszczył lekko brwi i udał się szybko w tamtą stronę. By zobaczyć jak jasnowłosy chłopak starannie układa jedzenie na stole oraz dwa kubki kawy. Zauważył także Sabę, która pod stołem radośnie obgryzała kawałek kości.
-Och, już się obudziłeś, zwiadowco Treaty - Alex spostrzegł jego obecność. - Siadaj, proszę. Wszystko gotowe. Pomyślałem sobie, że przygotuję nam śniadanie. Zaparzyłem także kawę, mam nadzieję, że taką jaką lubisz.
Will skinął głową i usiadł przy stole.
-To miłe z twojej strony - stwierdził. - Ale nazywaj mnie po prostu "Willem", tak robimy my zwiadowcy. Mówimy sobie po imieniu.
-W porządku, Willu - odparł chłopak, choć wciąż nie był jeszcze przyzwyczajony by zwracać się do swojego mentora po imieniu. Dla niego był to trochę brak szacunku. Ale skoro Will nalegał.
-Nie będziesz tak stał i sie gapił przez cały czas, siadaj i jedz ze mną - Will wskazał krzesło obok siebie. - Potem poćwiczymy strzelanie z łuku.
Alex pokiwał krótko głową i zabrał się pospiesznie za śniadanie.
-Nie mogę się doczekać naszej pierwszej lekcji - stwierdził.
A Will mimo woli uśmiechnął się pod nosem.
-Zobaczymy - mruknął.

---------→

Jak się okazało Alex bardzo przypominał Willowi jego samego na początku nauki. Był pełen entuzjazmu. Poza tym o dziwo chętnie przyjmował rady Willa i starał sie korygować własne błędy, które wskazywał mu Treaty. Szybko się uczył i przykładał do tego. Brał sobie do serca każde słowo Willa. A ten zaczynał być coraz bardziej pewien, że właściwie postąpił biorąc go na swojego ucznia.  Po lekcji strzelania Will zdecydował sprawdzić szybkość swojego podopiecznego, a przy okazji wystawić go na próbę. Kazał mu biec pieszo przez całą drogę, a sam jechał konno. Alex jednak wcale nie narzekał i starał się cała drogę utrzymywać równe tempo. Will pokiwał głową z uznaniem.
-Chłopak nieźle sobie radzi, to był dobry wybór - rzekł cicho do Wyrwija.

Wiedziałem

-Niby skąd?- Will zmarszczył brwi.

My konie potrafimy rozpoznać dobrą rasę

Cóż, z tym stwierdzeniem Will nie mógłby dyskutować. Jego kudłaty przyjaciel po raz kolejny miał ostatnie słowo. Pokręcił głową i pogonił Wyrwija.

---------→

-Nadszedł czas abyśmy znaleźli ci odpowiedniego wierzchowca - stwierdził Will, gdy przyjechał wraz z Alexem do Boba kilka dni później.  Hodowca wyraźnie ucieszył się na widok chłopaka , który ostatnio nie miał czasu go odwiedzać. A także Willa, który również dawno tu nie zaglądał. Domyślił się od razu jaki był cel wizyty zwiadowcy oraz jego nowego ucznia. Zaprowadził ich więc nad padok, gdzie pasły się kucyki. Bob już dobrze wiedział, który z nich nada się na towarzysza dla Alexa. Był to ten sam gniady kucyk, który już parę razy wcześniej zaczepił chłopaka.
-Zauważyłem, że między tobą a Śmigaczem nawiązała się pewna więź. Wydaję mi się, że nie ma sensu więc szukać ci innego wierzchowca - odezwał się Bob.
Alex pokiwał głową i pogłaskał konika, gdy ten trącił go pyskiem. 

-No dobra, osiodłaj go teraz i spróbuj się przejechać - odezwał się Will. 

Alex miał wrażenie, że oboje coś knuli i ewidentnie nie byli bardzo rozbawieni. Choć gdy spoglądał na Boba ten starał się zachować kamienną twarz. Musieli wiedzieć coś, czego on nie wiedział. Wzruszył ramionami i zgodnie z poleceniem Willa osiodłał swojego nowego konia, tak jak nauczył go Bob. Zerknął ponownie na Willa i Boba, ale oni starali się zachować niewinny wygląd. To robiło się nieco podejrzane.  Nie mógł wiedzieć, że zaraz miał się przekonać, jaka była przyczyna ich zachowania. Usiadł w siodle,  a wtedy stojący do tej pory spokojnie Śmigacz, zerwał się nagle i stanął dęba, zrzucając nieświadomego chłopaka na ziemię. Alex podniósł się powoli na łokciach, skrzywił się z powodu bólu w plecach. Poczuł ciepłe powietrze na twarzy, gdy Śmigacz podszedł do niego i parsknął mu we włosy. Następnie trącił mu lekko ramię pyskiem, patrząc na niego mądrymi i przyjaznymi oczami, nie było tam cienia złośliwości. Wręcz koń zdawał się sprawdzać, czy nic mu się nie stało. Chłopak dźwignął się na nogi, zerkając w stronę Willa i Boba, który wyglądali na bardzo uradowanych całą sytuacją.

Zwiadowcy : Uczeń i mistrzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz