rozdział 5

611 14 22
                                    

Kolejnego dnia było całkiem normalnie, Alastor nic nie powiedział na temat tego co się stało ostatniego wieczora. Chciał jak zawsze spędzić miły czas razem z Lucyferem.

- Lucyfer muszę się na chwilkę się urwać - zwrócił się do starszego.

- Mhm- Lucyfer jedynie mruknął w odpowiedzi.

Alastor poszedł do bloku Vees. Na samym początku zobaczył Valentino i Velvette, których ominął l wielkim łukiem. Mimowolnie postawił uszy gdy usłyszał krzyki Valentino, ale miał to w dupie i poszedł prosto do pokoju Voxa.

- Czego chcesz!!- krzyknoł Vox.

- Przyszedłem upewnić się czy napewno wszystko pamiętasz z wczoraj - powiedział Alastor dotykając blatu jego biurka.

- Tak, choć chciałbym o tym zapomnieć - odpowiedział dość stanowczo.

- Zapomnij o tym, to było głupie i nieracjonalne - Alastor lekko przechylił głowę na bok, jakby chciał się upewnić czy drugi na pewno go zrozumiał.

- Tak będzie najlepiej, a teraz już wyjdź - rzucił poirytowany Vox w stronę demona odwracając się do niego na swoim fotelu.

Alastor wrócił do domu Lucyfera i pd razu do niego podszedł. Niższy malował kolejną kaczuszkę, robił ją na podobieństwo Alastora.

- To moja kaczuszka? - zapytał cicho kładąc dłoń na barku blondyna.

Lucyfer wzdrygol się zaskoczony, bo nie wiedział w którym momencie Alastor wszedł do pokoju, znowu zamyślił się na pracą i kompletnie odpłynął.

- Tak, to twoja kaczka- odpowiedział lekko zarumieniony.

- Ładna - odpowiedział i zdjął marynarkę kładąc ją nieco niedbale na łóżko Lucyfera.

Nie chciał mu przeszkadzać w dalszej pracy, spokojnie wyszedł z sypialni udając się do kuchni. Skoro Lucyfer był zajęty tworzeniem kolejne kaczki, stwierdził, że będzie najlepiej jak zrobi obiad dla niego, lecz mimo wszystko cały czas myślał o tym spotkaniu z Voxem.

- O czym myślisz? - zapytał Lucyfer gdy usiadł przy stole.

- O tobie - uśmiechnął się jeszcze bardziej stawiając przed Lucyferem jambalaye - Zjesz - dodał nadal w lekkim zamyśleniu. Lucyfer podziękował mu wysyłając w jego stronę szeroki uśmiech zabierając się za jedzenie.

Korzystając z wolnej chwili udał się do Mista Kanibali na spotkanie z Rosie, która przekazała mu bukiet róż, wcześniej Alastor zwrócił się do niej z prośbą o jak najbardziej okazały. Gdy wrócił do domu z bukietem od razu wręczył go Lucyferowi.

- Dziękuję, ale z jakiej to okazji? - Lucyfer uniósł delikatnie brew ku górze.

Chciał mu powiedzieć, że to na przeprosiny za pocałunek z telewizyjnym demonem, ale nie zamierzał dołować Lucifera. Sam nie wiedział czemu to zrobił.

- Tak bez okazji - powiedział Alastor uśmiechając się bardziej.

Lucyfer wsadził kwiaty do wazonu po czym położony się do łóżka.
Alastor zaczął zmywać naczynia gdy Lucyfer zasypiał. Mimowolnie ponownie pogrążył się w rozmyśleniu nad swoim przewinieniem, nie był pewien czy Lucyfer by mu to wybaczył.

(Mam nadzieję że się wam podoba teraz te rozdziały będą coraz zadzieraj ale bedą^^)

My Lord | Radioapple | 18+ | Hazbin Hotel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz