rozdział 6

468 15 9
                                    

Lucyfer obudził się wyjątkowo wcześnie, bo już o 6 rano. Wyprostował się a swoje kroki skierował od razu w stronę łazienki. Stając przed drzwiami powoli nacisnął klamkę, będąc jeszcze nieco zaspanym nie pomyślałam czy ktoś może w niej być. Po otwarciu drzwi ujrzał myjącego się Alastora, spojrzał w jego stronę a jego twarz od razu pokryła się rumieńcem.

- Co się tak patrzysz, hm? - mruknął Alastor poszerzając znacznie uśmiech na swojej twarzy.

- Nic, chciałem tylko obmyć twarz i wychodzę.- szybko odparł podchodząc do umywalki.

Lucyfer zaczął robić to co powiedział, a demon uważnie go obserwował.

- Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytał powiedział Lucyfer wycierając twarz ręcznikiem przyglądając się odbiciu w lustrze.

- Tak po prostu. -zamruczał Alastor.

Lucyfer wyszedł z łazienki i wrócił do sypialni, korzystając z wolnej chwili zaczął przeglądać telefon. Nagle napodkał na post Velvette. Zamroziło go w miejscu, a serce stanęło mu na chwilę, nie dowierzał w to co widzi. Przyglądał się uważnie zdjęciu, które ukazywało Alastora całującego się z Voxem. Niewiele myśląc cisnął telefon na kanapę i momentalnie zalał się łzami. Poczuł dziwną pustkę jak i zarazem przeszywający ból w klatce piersiowej. Radiowy demon właśnie wszedł do pokoju praktycznie ubrany, jedynie nie zdążył jeszcze zapiąć koszuli, zauważając w jakim stanie jest sam król piekła podszedł do niego.

- Co się dzieje?- zapytał znacznie zmartwiony.

- Ty się jeszcze pytasz?!- wykrzyczał Lucyfer wbijając w niego oczy zalane łzami.

- Nie podnoś głosu tylko powiedz co się dzieje - powiedział spokojnie i zapinał guziki koszuli jeden po drugim.

- Całowałeś się z Voxem! To się dzieje!- Lucyfer znacznie podniósł ton głosu, łzy ściekały mu po bladych policzkach.

Nie rozumiał całej tej sytuacji, dlaczego w ogóle do niej doszło?

- Kto ci takich bzdur nagadał? - Alastor był naprawdę przejęty, bał się że sytuacja sprzed kilku dni wyszła na jaw lecz wolał udawać iż nie ma o niczym pojęcia.

- Czyli to prawda? Ja pierdole.. - odwrócił się do niego tyłem i patrzył przez okno - Wyjdź z mojego domu. - dodał tępo wbijając wzrok w widok za szybą.

Masa pytań kłębiła się w jego głowie, a na żadne z nich nie znał odpowiedzi.

- Co ty wygadujesz Lucyfer - lekko się zaśmiał nie biorąc jego słów na poważnie.

- Powiedziałem wyjdź! - krzyknął niższy, nie potrafił nawet spojrzeć w jego stronę.

- Jak się uspokoisz możesz dzwonić do Charlie, będę w hotelu - ujął w dłoń swój mikrofon i wyszedł.

Przez następne kilka dni z Lucyferem było źle. Prawie nie jadł, jego depresja powoli zaczęła znów przejmować władzę nad jego życiem. Nie miał siły na cokolwiek, był pogrążony w swym smutku bardziej niż mógł sobie to wyobrazić. Czy ktoś się teraz o niego martwił? Zapewne tak, jego córka na pewno zastawiałaś się dlaczego się nie odzywa i co może zrobić żeby to zmienić. Vaggi z pewnością przekonuje ją żeby poczekała zanim podejmie jakąkolwiek decyzję w tym kierunku. Ale nie przejmował się tym, nie teraz. Alastor był dla niego kimś ważnym i nie rozumiał dlaczego tak go skrzywdził, zaufał mu i otworzył przed nim swoje serce, które teraz było na nowo pęknięte.

(Mam nadzieję że się wam podoba❤️)

My Lord | Radioapple | 18+ | Hazbin Hotel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz