Kolejne dni były dla Lucyfera długim utrapieniem, prawie nic nie jadł jedyne co robił to spał i myślał o demonie. Alastor przez ten czas rozmyślał nad tym wszystkim nie wychodząc poza teren hotelu, po mimo upływu czasu nie mógł ułożyć w głowie jak na nowo przekonać do siebie króla.
- Czyli zdradziłeś Lucyfera, a teraz myślisz że to nie twoja wina? - Husk nie oderwał wzroku od szklanki, którą właśnie polerował, a jedna brew automatycznie uniosła się wyżej od drugiej obrazując znaczne zdziwienie na jego twarzy.
- Nie zdradziłem tylko pocałowałem Voxa, a to nic takiego, bo moje uczucia są skierowane wyłącznie do Lucyfera - oparł dłonie o blat barowej lady.
- I nie jest prawdą iż myślę, że to nie ja zawiniłem w tym wszystkim - dodał szybko Alastor przyglądając się barmanowi.
- Ta... wiesz co szefie, spróbuj go odzyskać w sposób jaki on lubi - odparł Husk po namyślę kiedy odkładał szklankę na miejsce.
- A Angel? - zagaił po chwili - Co byś zrobił aby go odzyskać? - jego oczy utkwiły na twarzy swojego rozmówcy w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Hm... dałbym mu kwiaty i zaprosił do restauracji, a po niej jako że to Angel poszedłbym z nim do łóżka - skwitował grzesznik uśmiechając się przy tym na samą myśl o spędzeniu czasu w towarzystwie Dusta.
- Myślisz, że to zadziała na Lucyfera? - z nadzieją w głosie poprawił się nieznacznie na krześle.
- Nie wiem ale możesz spróbować, ja ci tylko powiedziałem co działa na Angela - odpowiedział Husk i otworzył nową butelkę z trunkiem, po czym pociągnął dość spory łyk alkoholu.
- Dzięki Husk - rzucił Alastor w jego stronę. Podziękowania trochę go kosztowały, starał się nigdy nie pokazywać po sobie słabości, w końcu był jednym z włodarzy a dusza Huska już od dawna należała do niego.
Cała ta sprawa z Voxem przez, którą mógł stracić Lucyfera nieco wybiła go z jego codzienności. Powoli przestał trzymać w ryzach swoje nienaganne maniery i zaczął tracić kontrolę nad własnymi uczuciami, doskonale zdawał sobie sprawę iż zawalił na całej linii, aczkolwiek nie potrafił zrozumieć dlaczego w ogóle to zrobił. Alastor wstał w końcu od baru po czym rozpłynął się w powietrzu.
Przez kilka godzin Alastor chodził po mieście aby zarezerwować całą salę w restauracji oraz aby zdobyć jak największy bukiet kwiatów. Po powrocie do hotelu zaczął od razu się szykować, najwięcej czasu zabrało mu rozmyślanie nad odpowiednim ubiorem aby zrobić dobre wrażenie na Lucyferze.
Po kilku minutach kiedy był już gotowy znalazł się pod domem samego władcy piekła. Wpatrując się tępo w drzwi przed sobą odetchnął głęboko i zapukał. Czas spędzony przed drzwiami znacznie się wydłużał, z krótkiej chwili oczekiwanie zmieniło się to w minuty, które zaczęły ciągnąć się dla niego w nieskończoność. Zaczął się zastawiać czy czekanie ma jakikolwiek sens, już chciał przenieść się do sypialni Lucyfera gdy drzwi w końcu zostały otwarte. Lucyfer wyjrzał zza drzwi będąc strasznie przybitym. Sąmotność nie wpłynęła na niego zbyt dobrze przez te kilka dni. Był ubrany w piżamie na której widniały podobizny kaczek, a jego zawsze ułożone blond loki były w strasznym nieładzie. Od dawna nie był tak zaniedbany, ledwo co się podniósł po odejściu Lilith i powracał do żywych ale nie mógł przewidzieć, że jeden incydent ze strony radiowego demona tak na niego wpłynie.
- Czego chcesz? - powiedział Lucyfer nawet nie unosząc wzroku w jego stronę.
Alastor się wyprostował i dał mu kwiaty, które Lucyfer niechętnie przyjął.
- Chodźmy na górę, ogarnę cię trochę - powiedział Alastor przerywając niezręczną ciszę, bez namysłu złapał go za rękę i wszedł do środka nie czekając na zaproszenie.
Pociągnął Lucyfera od razu w stronę łazienki żeby nie tracić czasu. Kwiaty odłożył na toalecie by im nie przeszkadzał.
Lucyfer wszedł pod prysznic kiedy wyższy pomagał mu się rozebrać. Nie protestował i pozwolił mu żeby delikatnie umył jego ciało oraz włosy. Kłębiło mu się mnóstwo myśli, bo nie wiedział jak się zachować po tym wszystkim, ale głęboko w swej potępianej duszy chciał wybaczyć temu cholernemu demonowi, który tak zawrócił mu w głowie . Alastor wysuszył i ułożył jego jasne loki po czym postanowił jeszcze mu pomóc w doborze odpowiedniego stroju.— Czemu przyszedłeś i gdzie mnie ciągniesz? - zapytał Lucyfer lekko zaciekawiony przerywając w końcu ciszę którą zapadła między nimi od czasu wyjścia z domu.
- Czemu? Bo mi na tobie zależy a z Voxem to był ogromny błąd z mojej strony… był to pierwszy i ostatni raz, pomiędzy mną a nim do niczego poważniejszego nie doszło i nigdy nie nie dojdzie. Pamiętaj, dla mnie ważny jesteś jedynie ty - powiedział Alastor przystając przy tym na chwilę, przez te słowa Lucyfer lekko się zarumienił i zawstydził a smutek zaczął powoli odchodzić w zapomnienie pod wpływem jego słów.
- A ciągnę cię do restauracji - wtrącił pospiesznie ponownie ruszając w tylko sobie znanym kierunku.
Lucyfer cicho przytaknął, a lekki uśmiech pojawił się na jego bladej twarzy zalanej nadal delikatnym rumieńcem.
Cały wieczór spędzili razem dobrze się bawić w swoim towarzystwie. Alastor podczas kolacji cały czas go przepraszał, chciał go upewnić jak bardzo mu przykro i że bierze pełną odpowiedzialność za swoje zachowanie, a jednocześnie zależy mu by Lucyfer ponownie obdarzył go zaufaniem. Obaj bawili się świetnie, po kolacji poszli na spacer żeby omówić wszystko w neutralnym miejscu zanim wspólni wrócili do domu aby odpocząć po tym ciężkim dniu.
- Idziemy spać?- zapytał Lucyfer leżąc na łóżku w piżamie.
- Tak - odpowiedział Alastor i położył się obok niego.
Gdy tylko wygodnie się ułożył Lucyfer położył głowę na jego klatce piersiowej chowając przy tym twarz w zagłębieniu szyi Alastora. Wtuleni w siebie zasnęli przykryci kocem.
(Mam nadzieję że się wam podoba )
CZYTASZ
My Lord | Radioapple | 18+ | Hazbin Hotel
Teen Fictionto historia o alastorze i Lucyferze romantyczna historia 😏