rozdział 28.

264 7 0
                                    

Moje ręce zatrzęsły się monotonnie. Jebany Ethan Reed dał o sobie znać. Po mojej głowie krążyło kilka pytań – skąd miał mój numer? Od kogo mógł go zdobyć?

Brat człowieka, którego darzyłam miłością postanowił się ze mną skontaktować. Ot tak. Nie rozumiałam go kompletnie. Co miał na celu?

― Vera? ― przyjaciółka spojrzała na mnie z niepokojem ― wszystko okej?

― Tak tylko...po co on chce się ze mną kontaktować? I dlaczego akurat ze mną?

Olivia usiadła obok mnie, widząc, jak bardzo jestem zaniepokojona.

― Może coś się stało, może potrzebuje pomocy? Wiesz, że Ethan to nie jest typ faceta, który bez powodu wchodzi w kontakt.

Pokiwałam głową, starając się uspokoić. Wiedziałam, że muszę być ostrożna, ale jednocześnie nie mogłam zignorować tego dziwnego wezwania. Spojrzałam na telefon, który ciągle ściskałam w dłoni.

― Muszę porozmawiać z Theo. Może on będzie wiedział, o co chodzi.

― Może nie powinnaś tego robić. Przed zniknięciem Ethana strasznie się kłócili. To nie byłby dobry pomysł.

― To co ja mam zrobić? Ethan w końcu to jego brat.

― Żeby też nie wyszło że robią coś za jego plecami. Nie mam zbyt dużo pomysłów, ale pogadajmy z Lucasem. Dopiero potem powiedzmy Theo.

― Masz rację, chodźmy.

꧁꧂

Siedzieliśmy w biurze Lucasa, podczas gdy ten chodził w kółko, myśląc nad całą sytuacją. Podrapał się po brodzie, po czym usiadł przy biurku.

― Jeszcze raz. Opowiedz całą historię od początku.

― No to tak, siedziałam w salonie z Zane'm i Davidem oglądając jakiś film. Nagle mój telefon zaczął dzwonić, na ekranie wyświetlił się nieznany mi numer, ale postanowiłam, że odbiorę. W słuchawce był słyszalny głos strasznie podobny do Theo. A potem ta cała zagadka. ― wyciągnęłam kartkę z kieszeni spodni i zaczęłam czytać ― Jestem podobny do ciemności, ale przez jakiś czas świeciłem jaśniej, niż jakakolwiek gwiazda. Moje włosy niewidoczne są w ciemnościach Nowego Yorku.

― I jesteście pewne, że to Ethan?

― Oczywiście ― Olivia wtrąciła się ― ma czarne włosy. Przez jakiś czas przecież był królem wyścigów, zanim ty z Theo doszedłeś do sławy.

― To ma sens ― odburknął, drapiąc się w szyję.

― Dzwoni ― spojrzałam na komórkę i odebrałam.

― I jak tam zagadka? Już wiesz kim jestem, dziewczynko?

― Po pierwsze nie mów tak do mnie, po drugie mam przypuszczenia. ― westchnęłam, a Lucas potrząsnął głową abym powiedziała ― Czy ty jesteś Ethan'em Reed'em?

― Strzał w dziesiątkę, Vera. Gratulacje. Potrzebuje się z tobą spotkać, myślisz że jego to możliwe?

― Theo i Molly pewnie też by się chcieli z tobą spotkać, po tym jak ich zostawiłeś ― parsknęłam, przewracając oczami.

― Kurwa ― byłam w stu procentach pewna, że najprawdopodobniej przygryzał wargę ― weź Theo ze sobą na spotkanie. Pogadam z nim.

― Jak ci wybaczył w ogóle twoje zniknięcie, to może.

― Dam ci adres i godzinę ― powiedział Ethan.

Lucas dał mi znak, abym kontynuowała rozmowę.

― Dobrze, słucham.

― Spotkajmy się w starej fabryce na rogu 5. Alei o dziewiątej wieczorem. Będę czekał.

― Zgoda. Do zobaczenia.

Rozłączyłam się i spojrzałam na Lucasa oraz Olivię.

― No i co teraz? ― zapytałam.

― Musimy to dobrze przemyśleć ― zaczął Lucas. ― Nie wiemy, w jakim stanie jest Ethan ani czego od ciebie chce. Theo nie będzie zachwycony, ale musimy go poinformować.

― Vera, musisz być ostrożna ― dodała Olivia. ― Jeśli Ethan jest w jakiś kłopotach, to spotkanie może być niebezpieczne.

― Wiem, ale muszę się z nim spotkać. Nie mogę tego ignorować.

Lucas wziął głęboki oddech i spojrzał mi prosto w oczy.

― Dobrze, idziemy razem. Powiedzmy Theo o wszystkim. Musi to wiedzieć.

Pokiwałam głową. Miał rację. Nie mogłam ukrywać tego przed Theo. Wyszliśmy z biura i udaliśmy się do salonu, gdzie czekał na nas Theo.

Theo siedział na kanapie, oglądając telewizję. Kiedy nas zobaczył, wyłączył ją i spojrzał na nas z zainteresowaniem.

― Co się stało? ― zapytał.

― Musimy porozmawiać ― zaczęłam niepewnie. ― To ważne.

Theo zmarszczył brwi, patrząc na mnie z troską.

― Co się dzieje, skarbie?

― Dostałam telefon... od Ethana.

W jego oczach pojawiła się mieszanka szoku i gniewu.

― Co takiego?

― Chce się ze mną spotkać. Dał mi zagadkę, a potem potwierdził, że to on. Spotkanie jest dziś wieczorem, w starej fabryce na rogu 5. Alei.

Theo milczał przez chwilę, a jego twarz stężała.

― Dlaczego teraz? Po tylu latach?

― Nie wiem, ale muszę tam pójść. On prosił, żebyś też przyszedł.

Theo wstał, zaciskając pięści.

― Nie podoba mi się to, Vera. To może być pułapka.

― Wiem, ale musimy się dowiedzieć, czego chce.

Lucas wtrącił się, kładąc dłoń na ramieniu Theo.

― Pójdziemy razem. Musimy być ostrożni, ale nie możemy tego ignorować.

Theo westchnął, próbując opanować emocje.

― Dobrze, ale idziemy wszyscy. Nie zostawię cię samej z nim.

Pokiwałam głową, czując ulgę, że Theo zgodził się na nasze spotkanie. Wiedziałam, że będzie to trudne, ale musieliśmy stawić czoła przeszłości.

#1 Twist of fate - At the turn of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz