Wodza uczuć

6.1K 331 24
                                    

Dlaczego on mi to zrobił?! Jak on mógł sprowadzić tutaj moich zastępczych rodziców. To był dla mnie cios poniżej pasa. Bardzo ich kocham i nie mogę pozwolić na to żeby cierpieli i to jeszcze z mojego powodu. Nie chcę żeby oni tu byli, chcę żeby wrócili do domu i wiedli spokojne życie. Tutaj nie ma nad czym rozmyślać, to ja poddam się badaniom. Spędziłam cały poranek na balkonie rozmyślając o tej całej sytuacji. Z balkonu widziałam lasek należący do Edwarda. Wszystkie żyjące tam zwierzęta pewnie również należą do niego tak jak teraz ja. Tylko, że je kupił a mnie porwał. Zrobiło mi się chłodno, więc postanowiłam wrócić do pokoju po sweter. Kiedy wróciłam na balkon moim oczom ukazał się nakryty stół. Na stole stały przeróżne potrawy i napoje, ślinka ciekła mi na sam widok. Nic nie mogła zjeść od wczoraj.

 -Dzień dobry. Marzyła pani o śniadaniu? -zapytał wesoło Aron. 

-Jasne, jestem bardzo głodna. 

-W takim razie zapraszam do stołu.-machnął ręką. 

Śniadanie z Aronem było bardzo przyjemne, dzięki niemu zapominałam o całej tej okropnej sytuacji i o tym co czeka mnie wkrótce. Czułam się przy nim zupełnie inaczej niż przy Mikołaju, czy Tymonie, taka bezpieczna i kochana. Aron jako jedyna osoba potrafił sprawić, że mimowolnie moje kąciki ust podnosiły się do góry, formując się w coś na kształt szczerego uśmiechu. Byłam ciekawa, czy spędza tyle czasu ze mną, bo chce, czy musi. Chciałam też wiedzieć czy ma dziewczynę, bo na homoseksualistę raczej nie wygląda. W momencie kiedy tak sobie o nim rozmyślałam on zaczął sprzątać ze stołu. Kiedy wstałam z krzesła gwałtownie złapał mnie za rękę i popatrzył mi w oczy. 

-Podjęłaś już decyzję?

 -Tak. Poddam się jego badaniom.

 -Wiesz, że on i tak nie uwolni tych ludzi, a ty zginiesz? 

-Nie, będzie musiał ich uwolnić. A czy zginę, czy nie jest mi teraz bardzo obojętne. 

-Nie możesz zginąć! -zdenerwował się Aron, w jego oczach dojrzałam łzy. 

Puścił moją rękę i wszedł do budynku. Minęła niecała minuta i drzwi gwałtownie się otworzyły. Nagle Aron podszedł do mnie ujął dłońmi moją twarz i pocałował mnie. Było to dla mnie wielkie zaskoczenie, zupełnie się tego nie spodziewałam. Oderwał się ode mnie i odszedł. Przez następną godzinę siedziałam na tym balkonie i zastanawiałam się co miał oznaczać ten pocałunek. Przecież nie możemy być razem, już raz zostałam oszukana przez ludzi pracujących dla Edwarda. Wbrew wszelkim przeciwnością ten pocałunek bardzo mi się podobał. A co jeśli to kolejna intryga mająca mnie zranić? Nie tym razem, Aron by tego nie zrobił. Przecież chciał mi pomóc. 

-Przepraszam, nie mogę już wytrzymać -powiedział Aron.

 -W porządku, nic się nie stało.-wstałam i podeszłam do niego. Chciałam go teraz bardzo mocno przytulić, ale coś w środku mnie powstrzymywało. 

-Masz zjawić się natychmiast u Edwarda i podjąć decyzję. -powiedział smutnym tonem. 

Wskazał ręką na drzwi. Szliśmy w milczeniu całą drogę, aż zatrzymaliśmy się przed drzwiami do gabinetu Edwarda. Stanęłam na wprost Arona i spojrzałam mu głęboko w oczy. Widziałam w nich wszystko, ból, strach, miłość i szczęście. Złapałam go za ręce i podeszłam znacznie bliżej niż powinnam. Zupełnie niekontrolowanie nasze usta się zetknęły, a moje ręce zaczęły obejmować jego szyję. Czułam jego ręce na moich plecach, wędrujące w górę i w dół. Usłyszałam jak wielkie drzwi się otwierają.

 -Żegnaj Aronie, musisz o mnie zapomnieć.-to jedyne co zdążyłam szepnąć mu do ucha i ruszyłam w stronę drzwi...


DZIĘKUJĘ KOCHANI ZA 1K <3 to niesamowite  

Ps; tylko mało komentarzy zostawiacie :( 

ask.fm/xhalucynki

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz