Kłopoty dopiero się zaczynają

7K 362 52
                                    

-Wreszcie się obudziłaś - usłyszałam znajomy głos. 

Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Arona. Okazało się, że znajdujemy się w zupełnie innym miejscu. Wielkie łoże z baldachimem, ogromne lustro, obrazy. Wszystko wyglądało na bardzo drogie i pewnie było. Skierowałam wzrok na Arona. Jego twarz wydawała się jakoś dziwnie inna. Nagle dojrzałam trzy rozcięcia na jego policzku, jedna sięgała prawie do samego oka. 

-Co ja tu robię?-zapytałam

 -Podziękuj za to swojemu kochanemu Tymonkowi, to on ci wszystko niedługo wyjaśni. 

-Teraz masz się ogarnąć i zejść ze mną na dół.- powiedział stanowczo Aron, a ja nie miałam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi.

Podszedł szybko do szafy, wyjął z niej błękitną sukienkę i rzucił mi ją na łóżko. 

-Masz 5 minut- powiedział i wyszedł.

 Nie miałam wyjścia, musiałam wstać i założyć sukienkę. Rozczesałam jeszcze włosy i byłam gotowa. Gotowa, ale na co... Kiedy chciałam złapać za klamkę, Aron zrobił to szybciej i spotkaliśmy się w drzwiach. Byliśmy teraz bardzo blisko, nagle on złagodniał i popatrzył mi się prosto w oczy. Teraz to już zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Chwycił mnie za przedramię i prowadził przez korytarz. Domyśliłam się, że to ten moment, w którym poznam mojego biologicznego ojca. Z jednej strony tego chciałam, a z drugiej zupełnie nie. Dochodząc do schodów Aron zatrzymał się i złapał mnie za ramiona. 

-Bądź silna- powiedział i zaczęliśmy schodzić po schodach. 

Skręciliśmy w prawo i naszym oczom ukazały się ogromne drzwi. Musiałam podejść do nich sama, bo Aron twierdził, że nie może iść dalej. Wzięłam głęboki oddech i drzwi się otworzyły. Weszłam do wielkiego pokoju o czerwonych ścianach. Na końcu znajdowało się potężne biurko. Siedział za nim mężczyzna, który właśnie wstał i szedł w moją stronę. Był bardzo wysoki i dosyć dobrze zbudowany. Na oko miał może pięćdziesiąt lat, nie więcej. Miał włosy upięte w kucyk, który sięgał mu do ramion. Był ubrany w czarny garnitur, pod spodem miał białą koszulę i apaszkę przewiązaną na szyi, zamiast krawatu. Na jego twarzy zaczął malować się uśmiech, spostrzegłam ,że ma taki sam kolor oczu jak ja. Idealnie zielono-niebieskie z ciemniejszym obramowaniem.

 -Witaj córeczko- stanął przede mną i uśmiechnął się.

 -Dzień dobry- było to jedyne co jestem w stanie powiedzieć.

 -Nie przytulisz swojego tatusia?- zapytał 

-Nie- odpowiedziałam stanowczo.Z jego twarzy zniknął uśmiech i przyjął inną taktykę. 

-Pewnie nie wiesz dlaczego tu jesteś prawda? I pewnie nie chcesz mnie widzieć, wrócić do domu i takie tam- powiedział z ironią 

-Zgadza się -odpowiedziałam z wielką pewnością w głosie. 

-Przykro mi, ale tutaj nikt ci nie pomoże, nawet Tymon, który wydawał się być twoim bohaterem cię oszukał. A właśnie może masz ochotę go zobaczyć ? No jasne, że masz. -wyciągnął rękę do przodu i zaczął coś mówić do zegarka na ręku.

 Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął Tymon. Na jego twarzy malował się ten jego uśmieszek, ale coś było nie tak. Trzymał za rękę jakąś dziewczynę. Była ona naprawdę śliczna. Szczupła blondynka, z pięknymi blond włosami i prostą grzywką. Z daleka jedyne co jeszcze dojrzałam, to pomalowane na czerwono usta. 

-Witaj Tymonie, witaj Inez. -powitał ich z radością. 

-Witaj ojcze. -odpowiedział Tymon. 

W tym momencie całe moje ciało przeszły ciarki, serce bardzo szybko waliło. Byłam w ciężkim szoku, jak on mógł mnie tak oszukać. Nienawidzę go, nie chcę tu być, chcę do domu. Do moich oczu już napływały łzy, ale nie mogłam okazać mojej słabości. Muszę udawać, że jestem silna, tak będzie lepiej.

 -Latiko poznaj mojego przybranego syna Tymona. 

-My już się bardzo dobrze znamy- zaczął się śmiać Tymon. 

-Dobrze, już nie będziemy cię męczyć. Dzisiaj jest bankiet z okazji zaręczyn Tymona i Inez, tam dowiesz się więcej. Teraz możesz już odejść. Aron cię odprowadzi. -powiedział i wskazał ręką na drzwi, które się otwierały. 

Spojrzałam jeszcze raz w oczy Edwarda, a potem w oczy Tymona, odwróciłam się w stronę drzwi i wyszłam. Aron czekał już na mnie, chciał mnie objąć, ale ja nie chciałam żeby ktoś się nade mną litował. Szybkim krokiem kierowałam się w stronę pokoju. Kiedy już w nim byłam, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Bolał mnie fakt, że Tymon mi to zrobił, a w dodatku poznałam mojego biologicznego ojca. Płakałam tak przez kolejne pół godziny, gdy nagle coś sobie przypomniałam. Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na Arona, który stał cały czas na łóżkiem, widocznie musi mnie pilnować.

 -Dlatego Tymon cię związał, bo chciałeś mnie ostrzec- powiedziałam ze skruchą w głosie. 

-Tak Latiko, chciałem ci pomóc....


ask.fm/xhalucynki

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz