Rozdzial 7

7 0 0
                                    

Nigdy nie przypuszczałam że Zane będzie aż tak zazdrosny, znaczy byłam świadom tego że Zane nigdy nie należał do „normalnych" zazdrosnych osób w momentach gdy okazywał ją poprzez przemoc. W momencie w którym zostało polecone mi „obniżyć standardy" jak mam obniżyć standardy kiedy u mojego boku towarzyszy mi pierdolony psychol który najchętniej zabiłby każdego mężczyznę który zbliży się do mnie na mniej niż dwa metry.. Także nie należę do najnormalniejszych osób bo zakochałam się w swoim „oprawcy" niejednokrotnie miałam momenty w których myślałam sobie „ty pierdolona idolko, po co to zrobiłaś" czuję się sama sobie winna, on mnie zapragnął a ja go i to naprawdę szybko. Przez co stał się dla mnie wszystkim.
Zane już zdążył wstać i rozmyślał co byśmy mogli dziś zrobić, postawił za tym że udamy się dziś do pobliskiego klubu przed czym zapewnił mnie że będzie miał na mnie oko.
Romantyk.
Do klubu udaliśmy się około godziny dwudziestej pierwszej Zane był przy mnie i tak jak obiecał nie odstępował mnie na krok.
Patrzyłam na wszystkie już pijane twarze które mijałam w kółko, ktoś leżał na podłodze, ktoś właśnie zgotował w kiblu, a jeszcze ktoś uprawiał seks zapewne z dopiero co poznaną osobą.
Uważałam to za obrzydliwe.
To nie tak że przespałam się już niejednokrotnie z moim stalkerem i porywaczem.
To inna postać rzeczy, oni to robią w łazience i w nie sterylnych warunkach ja zrobiłam to z nim w cywilizowany sposób.
Prawie.
- Ale piękne są te kobiety. - wskazałam głową na dziewczyny siedzące na wielkiej czerwonej kanapie przy pokoju z napisem „Vip".
- Żadna stąpająca kobieta na tym świecie nigdy nie będzie piękniejsza od ciebie, tylko ciebie bóg miał w planach czcić. - odpowiedział Zane z kompletną powagą.
Zarumieniłam się na te słowa, mógł to mówić nawet w żartach co nie zmienia faktu że było to urocze.
Zane połączył nasze dłonie w uścisku na jego dotyk drgnęłam.
Dlaczego ten mężczyzna tak na mnie działa?
Chyba nigdy nie poznam prawdziwej odpowiedzi.
Usiedliśmy przy barze automatycznie przypomniała mi się sytuacja z dość niedawna kiedy obcy mężczyzna zaczął mnie dotykać a Zane wyjebał mu z taką mocą że z pewnością wciąż dochodzi do siebie.
Wystarczy mi wrażeń - pomyślałam.
Dotarla już do nas kolejka kolorowych shotów.
Nigdy nie byłam zwolenniczką alkoholu ale to wyglądało dobrze.
Choć mocno piekło w gardło wchodziło dobrze.
Kiedyś jak miałam czternaście lat to z moją przyjaciółką potrafiłyśmy wypić całą litrową wódkę, i się tym najebać.
A teraz skończyłam jako pierdolona pani prawnik ze swoim stalkerem u boku.
Moje życie teraz brzmi zajebiście.
Dochodziła już godzina pierwsza Zane przeprosił mnie i powiedział że musi skorzystać z toalety i że mam się stąd nie ruszać, ja zdążyłam już się porządnie najebać „kolorowymi shotami.
Jebane, wyglądały tylko tak nie winnie.
Poczułam tylko mocny ból w skroni, jakby coś albo ktoś wyjebal mi czymś metalowym w łeb.
I ciemność, powtórka z rozrywki.

***

Otworzyłam oczy. Dostrzegłam biały sufit nade mną. Strasznie bolała mnie głowa. Zacisnęłam zęby, a następnie powoli usiadłam na łóżku. Rozejrzałam się dookoła, gdy ogarnęła mnie fala gorąca. Znajdowałam się w jakimś obcym pokoju. W rogu stało biurko, na którym panował kompletny chaos. Leżała na nim otwarta paczka chipsów, ze dwa, a może trzy opakowania kolorowych żelków, pośród których można było wypatrzyć kolorowe długopisy, białe samoprzylepne karteczki, niektóre zapisane. Gościł tam też pluszowy miś z żółtą wstążeczką na szyi. Obok biurka znajdował się regał zapełniony książkami. Niektóre tytuły nie były mi obce, kryminały, powiesci. Cała seria książek o przygodach Harrego Potera. Na przeciwko łóżka znajdowała się ogromna szafa oraz komoda. Przez chwilę nie ruszałam się z miejsca, trzymałam się prawą ręką za bok glowy, palcami lewej ręki zgarnęłam włosy z twarzy, zaczesałam ich część. Usiłowałam sobie przypomnieć, co wydarzyło się wcześniej. Jak się tutaj znalazłam, i gdzie do kurwy jest Zane. Dostrzegłam, ze za małym okienkiem wciąż panowała ciemność, dzień jeszcze się nie pojawił. Gwałtownie wstałam z łóżka, od razu tego pożałowałam. Przed oczami pojawiły się mroczki. Zatoczyłam się, mało brakowało, a wpadłabym w leżące koło drzwi kartony. Przykucnęłam po środku pomieszczenia, na ziemi leżała moja sukienka i torba, uświadomiłam sobie wtedy że jestem w samym staniku i stringach. Szybko sprawdziłam torbę, znalazłam w niej trochę drobniaków, gumę do żucia i stary bilet do kina, na który udałam się z Zane'em chyba tydzień temu. Nie było moich dokumentów, ani też telefonu. Serce zaczęło mi mocniej bić. W myślach powtarzałam sobie: Uspokój się, Zane zaraz po ciebie przyjdzie, wrócicie do domu. Nie pomogło. Przypomniałam sobie że przecież udałam się z Zane'em do klubu najebałam się alkoholem, dokładnie kolorowymi shotami które  płynęły mi we krwi. A potem to już nic nie pamiętam. Dziwne. Zdenerwowana wstałam z podłogi i podbiegłam do drzwi. Nacisnąłem na klamkę, nie ustąpiła. Spróbowałam raz jeszcze, nadal żadnych efektów. Byłam zamknięta w tym pokoju, na dodatek przerażona nie na żarty. Co teraz kurwa powtórka z ostatniej rozrywki kiedy po raz pierwszy uprowadził mnie mój stalker którego teraz cholernie potrzebuje? Podeszłam do okna, otworzyłam je na tyle by ujrzeć dom, w którym się znalazłam otoczony był przez drzewa. Mnóstwo różnych drzewa. Mimo praktycznie zerowej nadziei, że ktokolwiek może spacerować tak późno po lesie, krzyknęłam: Pomocy! Niech mi ktoś pomoże‚ Nikt się nie odezwał, mimo braku rezultatów postanowiłam spróbować raz jeszcze, krzyknęłam ile tylko miałam sił w płucach. Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Pokój znajdował się na drugim piętrze, odpadł pomysł związany z wyskoczeniem przez okno. Wtedy też usłyszałam jakiś hałas, automatycznie spojrzałam w stronę drzwi. Pojawił się w nich mężczyzna. Wysoki, dobrze ubrany, uśmiechnął się do mnie.

-Witaj w domu -odparł życzliwym tonem.
-Kim ty kurwa jesteś? Czego ode mnie chcesz? -cofnęłam się, zachowując między sobą, a tajemniczym nieznajomym pewną przestrzeń.
-Jack, maleństwo. -skinął głową na powitanie -Miło cię widzieć.
-To kurwa jakiś żart, gdzie jest Zane -sytuacja wydawała mi się coraz bardziej absurdalna.
Nieznajomy miał wiele blizn na twarzy, ujrzałam je tylko dla tego bo blask księżyca wpadał przez małe okno.
-Wybacz, ale nie mam teraz czasu na rozmowę. Ale wiedz słonko że twojego Zane'a nie ma, nie potrafi dopilnować swoich rzeczy. -po tych słowach Jack wycofał się z pokoju, ruszyłam w jego stronę. Miałam nadzieję dogonić go w korytarzu, jednak gdy wybiegłam z pokoju nigdzie nie widziałam mężczyzny w garniturze. Raz jeszcze rozejrzałam się po holu, Jack nie mógł się tak po prostu rozpłynąć w powietrzu. Stałam oniemiała, szukając jakiegoś sensownego wyjaśnienia, tego co się wokół mnie działo. Może śnię, uszczypnęłam się w ramię. Zabolało. To jednak nie sen. Stojąc w progu drzwi widziałam przed sobą schody, prowadziły zarówno do góry, jak i na dół. Skierowałam się w ich stronę.
To koniec, Mój koniec.

Just Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz