Rozdział 2

57 0 0
                                    

Obudziłam się w totalnie innym miejscu, nie wiedziałam co się dzieje, nie wiedziałam gdzie jestem, nie wiedziałam totalnie nic.
Przez dłuższą chwilę patrzyłam przez siebie, próbując zrozumieć, co się dzieje.
W końcu przypomniałam sobie sytuacje z pod kawiarni.
Ujrzałam go, ujrzałam osobę, która porwała mnie, ale nie wiedziałam po co i dlaczego
- Witaj niewiasto. - zwrócił się do mnie nieco zachrypniętym głosem
- Czego ode mnie chcesz. - zapytałam walcząc ze łzami z oczami.
- Niczego maleńka, jesteś bezpieczna.
Jasne.
W końcu przypomniałam sobie ze w kieszeni mam gaz pieprzowy.
Od razu go wyjęłam, rozpyliłam go na oczach mężczyzny po czym od razu zakrył oczy dłonią.
Zaczęłam uciekać z jego pieprzonej willi każde pomieszczenie było zamknięte, zostały tylko okna, od razu wyleciałam przez jedne z nich.
Moje przerażenie było nie do opisania, tylko dotknęłam bramy i od razu zostałam porażona prądem, padłam. Słyszałam tylko kroki, otworzyłam oczy i ponownie go ujrzałam, tylko teraz bez koszulki.
Czemu mi się podoba, osoba, która mnie uprowadziła?
Żart.
- Szybko nie uciekniesz myszko. - stwierdził. Wziął mnie na ręce, nie wiem czemu ale poczułam się bezpiecznie, tak czułam się bezpiecznie przy osobie, która z początku mnie porwała z pod kawiarni, a teraz wzięła mnie na ręce tym samym mnie przytulając.
Objęłam jego szyje, chwile później zaczęły mi lecieć z oczu ciche łzy, nie wiem dlaczego był on dla mnie taki łagodny?
Mógłby mnie zabić, zgwałcić.
A on wybrał przytulenie mnie, nie rozumiałam już nic, pragnęłam bliskiej mi osoby, bo przez 20 lat mojego życia moja matka miała we mnie wyjebane, a ojciec odszedł do kochanki, gdy byłam jeszcze mała.
W końcu Zane postawił mnie obok swojego łóżka, na które od razu padłam, na pierwszy rzut oka był w bogaty.
- Dlaczego mnie porwałeś? - zapytałam z zapłakanymi oczami
- To dość skomplikowane Sophio, ale
odkąd skończyłaś dwanaście lat stale cię obserwuję. - odpowiedział.
Otworzyłam w szoku usta, przez osiem lat mojego życia byłam obserwowana?
Ale z drugiej strony pozostawałam wciąż spokojna, w końcu poczułam, że jest osoba, której na mnie zależy, bez względu na to, czy był popierdolony czy nie.
Zaczęłam płakać, nie że strachu a ze wzruszenia.
- Spokojnie maleństwo, nie zrobię ci nic co miało...
- Nie. -odpowiedziałam nie dając mu szansy skończyć.
- Po prostu.. jesteś pierwszą osobą, która mnie pokochała, nawet cię nie znam o tobie wiem, a czuję się przy tobie jakbym już znała cię kilka dobrych lat. - powiedziałam już załamującym się głosem i ponownie się rozryczałam.
On przytulił mnie i złożył delikatny pocałunek na mojej skroni.
To było tak nie realne.
- Moi starzy mieli we mnie wyjebane, mój ojciec miał własną kancelarię, był tyranem pastwił się nade mną.. - zaczął mówić bez żadnego powodu, ale uważnie go słuchałam.
Miałem też siostrę, przez niego popełniła samobójstwo. - Skończył, a ja patrzyłam na niego z wyraźnym wspólczuciem.
Osobiście nienawidziłam poważnych rozmów, zawsze mnie to stresowało nie zależnie od tego, na jaki temat prowadziłam daną rozmowę.
- Tak mi przykro. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, jego stary to pieprzony skurwiel i tyle.
- Też nie miałam kolorowych czasów za dzieciaka.
- Wiem Sophio, może i poznałem cię, gdy miałaś lat dwanaście, ale przez moje możliwości prawnicze dowiedziałem się o tobie wszystkiego.
Przytulałam go, po porostu tego potrzebowałam

ZANE
Spoglądałem na blondynkę która wciąż przytulała się do mojego ciała, wiedziałem że ze mną czuję się bezpiecznie.
Aczkolwiek nie wiem czy jej miękkie serce nie będzie robiło wieku problemów które mogą się odbić na jej psychice.
Starałem się o tym nie myśleć, chciałem się skupić tylko na niej.
- Jeśli ty całujesz moje blizny to ja chce całować twoje, każdą Sophio. -powiedziałem głęboko zamyślony.
- A co z blizną na sercu? - zapytała patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami które były piękne.
- Sprawie że zniknie. - stwierdziłem.
- Jak? - zapytała Sophia.
- Oddając ci moje własne - powiedziałem.
Tak, gdyby tego potrzebowała to bym to kurwa zrobił.
- Kurwa - powiedziała blondynka.
- Co się stało? - zapytałem zdezorientowany.
- Czy to ty, zrobiłeś że każdy chłopak z którym w ostatnim czasie się spotykałam kończył w szpitalu? - zapytała zaciekawiona.
Ja pierdole.
- Prawda jest taka że kompletnie straciłem przez ciebie głowę, jestem kurewsko zazdrosny gdy widzę cię z innym chłopakiem.
Dziewczyna się nie odezwała tylko wtuliła się w moje ciało jeszcze bardziej.
- Co z twoim byłym chłopakiem? w tym przypadku nie była to moja zasługa gdy zrywaliście - odbiłem piłeczkę.
- Zdradził mnie, tłumaczył się tym że to był ulotny romans i nic dla niego tamta dziewczyna nie znaczy.
W porządku, zapierdole go.
- A to skurwiel, zabije go. - powiedziałem wkurwiony
- Co taka zła jesteś wisienko? - zapytałem z lekkim uśmiechem.
Na co dziewczyna w odpowiedzi przewróciła oczami, i uśmiechnęła się.
Ja pierdole ta dziewczyna budziła we mną takie emocje, gdyby kazała mi klęczeć to bym to kurwa zrobił.
Wstałem po czym dziewczyna wyjęła telefon, nie zabrałem jej go z początku bo wiedziałem że nie będzie to konieczne po rozmowie z nią.
Następnie odpaliła aplikację „Tik Tok" po czym pokazała mi filmik na którym padło pytanie
Czy w pokoju pełnym dziewczyn wybrałbyś ją?" nie udzieliłem odpowiedzi Sophi, odpowiadając że to głupie.
Już wtedy znałem poprawną odpowiedź, była ona bardzo prosta.
Tak wybrał bym Sophie Raidern. Zawsze bym ją wybrał nie zależne od tego ile pięknych kobiet było by do okola.
- Pachniesz Wanilią. - zwróciłem się do dziewczyny.
- Nie podoba ci się to? - zapytała.
- W tym problem, cholernie mi się to podoba.
Sophia uśmiechnęła się szczerze, kochałem jej piękny uśmiech.
Dziewczyna wyszła do toalety a ja w tym czasie przebrałem się w czarną koszule
Czemu ona zawsze wygladała tak olśniewająco?
Sophia założyła czarną zwykłą sukienkę, ale mimo wszystko wyglądała w niej bardzo seksownie.
Opuściliśmy Willę po czym otworzyłem jej drzwi od mercedesa, przed wyjściem oświadczyłem jej że wybieramy się do restauracji.
Ufałem jej i ona mi również co zdefiniowałem przez to że wielokrotnie dawała mi znaki że faktycznie tak jest.
Dotarliśmy do restauracji, zamówiłem nam czerwone słodkie wino po czym podałem jej kartę z daniami.
Sophia zamówiła sobie zestaw dla dzieci z nugerssami i frytkami w zestawie.
Popatrzyłem na nią z politowaniem po czym się zaśmiałem.
Czułem się tak dobrze w jej towarzystwie.
- Czy ktoś kiedykolwiek podniósł na ciebie rękę? - zapytałem.
- Theodor.. był moim chłopakiem. - odparła.
- Ile razy? - kontynuowałem, choć nie byłem usatysfakcjonowany odpowiedzią Sophi, bo ten skurwiel podniósł na nią rękę.
- Raz, był naćpany, a ja go wkurzyłam. - odpowiedziała.
- I zerwałaś z nim po tym? - zapytałem się dziewczyny.
- Nie, tak wiem byłam głupia.. ale go kochałam.
Widziałem jej szklane oczy.
- Wiesz że nigdy bym cię nie uderzył, prawda?
- Wiem. - odparła patrząc mi prosto w oczy.
Kocham ją.

Just Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz