꧁༺Rozdział 26༻꧂ Daj jej to wszystko..

35 3 4
                                    

zdecydowanie, gdyby ta książka była na papierze, w tym rozdziale adnotowałabym ją aż by mi nie starczyło znaczników

#DJBSwattpad na Twitterze

꧁༺༻꧂


  Jedyne czego pragnęłam to wyzbyć się cierpienia. Dwa dni temu przeżyłam jeden z najlepszych i zarazem najgorszych dni w swoim życiu. Wydawało mi się, że znowu stałam na skrzyżowaniu dróg i musiałam wybrać w którą stronę iść. Miałam wrażenie, że znowu muszę wybrać. Obrać sobie życiową ścieżkę. Było gorąco, a ja czułam jak we mnie zbiera się chłód.

Przed oczami miałam dawną Violet. Oczami wyobraźni widziałam jej wszystkie złe momenty. Widziałam jak płakała tak, aby nikt nie słyszał. Pamiętałam jej ból. Widziałam jak szatynka siedziała na dachu i paliła papierosy, a później jak żyła w ciągłym stresie.

To byłam ja. To była moja inna twarz.

Z reguły byłam optymistką. Później realistą.

Czułam jej strach, gdy bez sił szłam w temperaturze 35 stopni nad morze. Szłam piaszczystą drogę, co mogło oznaczać, że zaraz znajdę się na plaży. Ilekroć oglądałam się za siebie, pojawiał się tam Jeremi, jak gdyby był moim aniołem stróżem. Pod pachą miałam swój czarny notes.

Spojrzałam na lewo. Ujrzałam piękne kwiaty, ale sekundę później zwiędły. Zmarszczyłam brwi, a kiedy podeszłam bliżej do zwiędłych kwiatów, ukazała się przede mną ścieżka. Kwiaty zwiędły, a z błękitnego nieba zrobiło się zachmurzone.
Czy miałam podążać do ścieżką? Prowadziła do samodestrykucji.

Postawiłam na tej ścieżce tylko jedną nogę. Wciąż tak samo pewna siebie i silniejsza. Dam radę, pomyślałam. To okazja. Los zesłał tutaj tę ścieżkę, bym naprawiła swoje dawne błędy...

Serce biło mi coraz szybciej, a w mojej ręce z nikąd pojawiła się paczka papierosów wraz zapalniczką.

Ciężko podnosiło mi się nogi do góry i chciałam odpocząć. Ostatni raz spojrzałam na bruneta, który krzyczał coś do mnie, ale ja go nie słyszałam.
Szłam dalej tyłem i chciałam zapamiętać każdy fragment jego twarzy.

Musiałam już się odwrócić. Zatrzymałam się gwałtownie i straciłam równowagę. Mój czarny notes wypadł mi z rąk i już nie mogłam go sięgnąć.
Upadłam na kolana przed przepaścią i widziałam piękne morze i fale, które uderzały o brzeg skał.

Straciłam swoją poezję, ale nie utraciłam siebie. Jeszcze mogę zawrócić i wybrać inną drogę - pomyślałam.

Dlaczego wiatr pchał mnie ku przepaści? Dlaczego nie mogłam zawrócić?

Wzdrygnęłam się i spocona, zaspana, spojrzałam za okno taksówki. Serce szybko biło mi w piersi, a na czole czułam stróżki potu.

Diego popatrzył na mnie z bladym uśmiechem, a za chwilę musnął delikatnie swoją dłonią, moją. Oparłam głowę o szybę auta i odetchnęłam głęboko.

Jeremi siedział z przodu i widział, że się obudziłam. Wyłączył radio. Taksówkarz posłał Jeremiemu zdenerwowane spojrzenie, ale nic nie powiedział i jechał dalej. Jeszcze tylko chwila i będziemy w rezydencji.

Przecież moi rodzice nic nie wiedzą...

Czy dobrze zrobiłam?

Chcę im powiedzieć sama. Chcę zrobić to jak najszybciej, ale nie kiedy są na wakacjach i spokojnie spędzają czas razem.

Dobrze jest być samym [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz