Rozdział 28

24 6 4
                                    







Czekała na zewnątrz na Sarkana. Czuła jak demoniczna magia pulsuje w domu, gdy Sarkan odprawiał swoje czary. Nie wiedziała co robił, lecz nie obchodziło ją to szczerze. Teraz czuła jedynie obojętność. Gniewek odleciał na pobliskie drzewo i obserwował ją swoimi oczami. Rozumiał ją i pozwolił jej zebrać myśli w samotności.

Morana... Morana nie wiedziała co myśleć. Myślała, że znała prawdę. Szukała jej. Ale nie dokładnie. W końcu chodziło o demona, którego miała zabić. Na co przydałaby się jej wiedza o tym jak naprawdę Zmora powstała? Czy powstrzymałaby jej miecz, gdyby nie było Sarkana?

Wiedziała, że była tylko słowem w ustach innych i miała słuchać słów wypowiadanych przez innych. Cesarzowa Słońca kazała jej zabić demona i dokładnie chciała to zrobić. Cesarzowej nie interesowały powody. Interesowały ją wyniki. 

,, Cesarzowa nie musi mieć racji. Cesarzowa może być najgłupszą osobą na świecie i kazać sobie podać gówno za posiłek. Rzecz w tym, że cesarzowa ma władzę, a ty jesteś tylko marnym niewolnikiem, o którego imieniu się nie pamięta. Dostałaś rozkaz i miałaś go wykonać. Czemu więc przeżywasz to wszystko, jak mrówka okres? Nie miałaś na to żadnego wpływu. Jesteś tylko żałosną marionetką i taką pozostaniesz, dopóki nie poprosisz mnie o pomoc. Dzięki mnie możesz osiągnąć wielkie rzeczy. Po prostu daj mi kontrolę"- słodko kwaśny głos Paskudy odezwał się pierwszy raz w niej od wielu dni. 

Ale Morana nadal nie miała ochoty go słuchać. Wepchnęła Paskudę głębiej w swój umysł. Wystarczająco miała sama negatywnych myśli, nie potrzebowała pomocy w tym.

Martwiła ją jeszcze jedna rzecz, o której dopiero sobie przypomniała. Ludzie z wioski rozpoznali ją jako Białą Zjawę i zobaczyli jej twarz. Wcześniej zwykle działała w masce i nikt nigdy nie widział jej. Wydarzenie to mogło spowodować jej wiele problemów.  Dopóki jednak znajdowała się pod ochroną cesarzowej oraz jej prawdziwe imię nie zostało powiązane z tym zwierzęcym tytułem, powinna zostać bezpieczna. Nikt nie odważy się jej zaatakować będąc w cesarstwie elfów, a dopóki jej prawdziwe imię pozostało ukryte, była tylko Białą Zjawą działającą na rozkaz Cesarzowej Słońca.

Usłyszała kroki za sobą i z ciemnego domu wynurzył się Sarkan. Spotkawszy pytający wzrok Morany, zbliżył się do niej.

- Nie zabiłem ich. Chodź bardzo mnie kusiło. Niestety nie mogę zabijać tak swobodnie śmiertelników, jakbym chciał. Ale upewniłem się, że ich życie odtąd stanie się niemożliwie gorsze- jego oczy zaiskrzyły się pod koniec.

Morana nie przyznałaby tego głośno, ale nieco jej ulżyło. Wtedy mówiła w gniewie. Ale tak naprawdę nie chciała mieć więcej krwi na rękach.

- To co im zrobiłeś?- zapytała zaciekawiona.

- Och, zamieniłem ich w świnie.

- W świnie?!

- Ano w świnie.

Morana nie wiedziała co powiedzieć, więc po prostu się nie odezwała. Nie spodziewała się takiego obrotu wydarzeń.

- Oni nigdy nie byli ludźmi, więc po prostu przywróciłem im prawdziwą formę. Wciąż jest to lepsze niż śmierć.

Nie była taka tego pewna, ale jej rozwiązanie było o wiele gorsze niż jego, więc po cichu się zgodziła.

- A co z Natką?

- Jest rozpuszczona. Ale jej serce nie jest złe, choć za to co zrobiła na balu, chętnie zamieniłbym ją w świnie. Ale uratowała Jelenę. Zostawiłem ją tak jak była. Będzie miała wystraczająco obowiązków z nowymi zwierzętami. Pieniędzy ma dość, więc sobie poradzi. A co będzie w przyszłości, to dopiero się okaże. Może zmądrzeje.

Taniec CesarzowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz