4. Zapowiedź kłopotów

261 12 0
                                    

                    ☆ Carmen ☆

Czułam jak pulsuje mi cała głowa, nie wiedziała, która jest godzina. Nie miałam pojęcia co wydarzyło się pod koniec imprezy. Wiedziałam jedynie, że czułam się naprawdę źle. Moja godność upadła po wypiciu takiej ilości alkoholu.

Próbowałam przyzwyczaić oczy do światła, które wpadało przez okno do mojego pokoju. Jednak to szło mi opornie. Nie pamiętałam nawet jak się tutaj znalazłam. Ostatnią rzeczą jaką sobie przypominałam była kłótnia z moim chłopakiem.. widziałam to jak przez mgłę, ale docierało do mnie, że nasz związek się zakończył. Starałam się odnaleźć swój telefon, który zawsze odkładałam na szafkę nocną obok łóżka, ale go tam nie było. Nie potrafiłam określić, która jest godzina i ile spałam. Musiałam wstać i się ogarnąć, a później skontaktować z bratem i spytać czy wszystko jest w porządku. Był pod dobrą opieką więc miałam nadzieję, że nic nie nawywijał.

Usiadłam na swoim łóżku, a z moich ust wydobyło się tylko jęknięcie bólu i niechęci do życia.

I na co było tyle pić?!

Próbowałam się skupić na tym co wydarzyło się podczas imprezy, o co była ta kłótnia i co działo się po niej. Moja głowa jednak nie miała na to siły ani ochoty. Zwlekłam się jakoś z łóżka i poszłam się ogarnąć w łazience. Na widok swojego odbicia w lustrze było mi niedobrze. Moja cera była poszarzała, cienie pod oczami oraz opuchnięte powieki podpowiadały mi o tym, że musiałam płakać. Włosy były skołtunione i matowe.. wyglądały okropnie. Odkręciłam wodę pod prysznicem i zaczęłam się rozbierać do kąpieli. Dotarło wtedy do mnie jedno.. że sama nie byłam w stanie zmyć makijażu i przebrać się w piżamę.

Więc kurwa kto to zrobił?

Jedno nurtujące mnie pytanie, nic tak bardzo nie zatruwało teraz moich myśli niż to, że ktoś był w moim domu i na dodatek mnie rozebrał.. widział mnie nagą, no prawie bynajmniej taką miałam nadzieję, bo stanik oraz majtki wciąż miałam te same. Bałam się, że ktoś mógł mnie wykorzystać, ale nie czułam na swoim ciele żadnych śladów ani dyskomfortu.

Strumienie wody wciąż leciały, a ja tym razem jak oparzona biegłam do gabinetu ojca aby sprawdzić monitoring. Przeklikałam nagrania aż dotarłam do tego najważniejszego momentu. Siedziałam na ziemi pijąc alkohol i wtedy.. wtedy podszedł do mnie jakiś obcy mężczyzna. Miał czarną kominiarkę więc nie widać było jego twarzy. Był wysoki I naprawdę dobrze zbudowany. Na dłoniach miał czarne rękawiczki, tak aby nie zostawić swoich odcisków palców. Był ubrany w jeansowe czarne spodnie oraz tego samego koloru bluzę, której kaptur miał założony na głowę. Nie spojrzał w kamerę ani razu. Wszedł po prostu do domu i podszedł do mnie jak gdyby nigdy nic, podniósł mnie i zaniósł na górę. Widziałam wszystko na kamerach jak układał mnie do łóżka.. robił to tak delikatnie. Zmył mi makijaż i przebrał mnie w piżamę. Po czym wyszedł.

Tak po prostu wyszedł!

Nie miałam pojęcia kim był, jego budowa ciała nie pasowała mi do nikogo kogo mogłam znać. Zero śladów, brak jakiego kolwiek tropu aby dowiedzieć się kim on był.

Poczułam jedynie ulgę, że nic mi nie zrobił. Wróciłam jeszcze raz do początku nagrania.. i kolejny.. i jeszcze jeden. Wtedy dostrzegłam, że jeden raz zerknął w kamerę i miałam wrażenie, że jego oczy jakby lekko rozbłysły.

On wiedział o kamerach!

To wszystko było zapowiedzią kolejnych kłopotów, miałam dziwne przeczucie, że to zwiastuje coś większego. Wiedziałam, że za wszelką cenę będę musiała się dowiedzieć kim był ten mężczyzna, ale teraz musiałam ogarnąć siebie i cały syf w domu oraz znaleźć swój telefon.

Wróciłam pod prysznic, siedziałam tam dobre czterdzieści minut, liczyłam na to, że woda zmyje ze mnie cały ten bród i zażenowanie. Później ogarnęłam cały dom i w końcu odnazłam swój telefon. Podłączyłam go do ładowania, a sama przygotowałam sobie coś do zjedzenia. Musiałam coś zjeść bo mój żołądek usłyszą wszyscy w okolicy. Wtedy mój telefon wydał dźwięk powiadomienia. Podeszłam do niego leniwie i odblokowałam, sądziłam, że to mój brat, ale oczywiście to nie było powiadomienie od niego.

N.:

— Mam nadzieję, że urodziny były udane. Pod drzwiami masz prezent ode mnie lisku.

Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, ani dlaczego moje nogi od razu pokierowały się w stronę drzwi. Kiedy je otworzyłam od razu dostrzegłam czarne pudełko obwiązane czarną kokardą.. serce mi przyspieszyło, nie wiedziałam czego się spodziewać. Przykucęłam i uchyliłam wieczko od razu tego żałując. Odskoczyłam do tyłu przykładając dłoń do ust i powstrzymując się od odruchu wymiotnego.

Pierdolony Psychopata!

W pudełku była dłoń.. prawa dłoń mojego byłego. Rozpoznałam ją od razu po jego tatuażu na serdecznym palcu. To wszystko było pojebane! Nie potrafiłam tego przetrawić, pojąć co się wydarzyło. Wyciągnęłam telefon z kieszeni I wystukałam wiadomość do nieznajomego.

C.:

— Popierdoliło Cię?! Lecz się! Przez ciebie pójdę do więzienia! Czy ty w ogóle myślisz? To jest chore.. Ty jesteś chory! Zgłoś się do jakiegoś psychiatryka! Zgłaszam to na policję!

Nie czekałam długo na odpowiedź z jego strony. On wiedział.. wiedział o mnie o wiele więcej niż sądziłam.

N.:

Ostrzegałem, że straci dłonie, ma szczęście, że tylko jedną. To dlaczego jeszcze nie zadzwoniłaś na policję lisku? Przecież gdybyś chciała to zrobić nie pisałabyś do mnie, tylko wyczekiwała ich przyjazdu. Mam nadzieję, że nie będziesz płakać również za zawieszką od niego.

Chwyciłam swój łańcuszek i od razu zauważyłam jej brak, tylko dlaczego poczułam ulgę? Krzyknęłam tak głośno jak się dało. Chwyciłam za kluczyki od samochodu, ubrałam pospiesznie buty, zgarnęłam pudełko i pojechałam w jedno miejsce.

Miejsce, do którego miałam już nigdy nie wracać.

Jechałam jak w amoku, nie zwracałam uwagi już na nic. Przejechałam całe miasto i zatrzymałam się na jednej bocznej uliczce. Wykonałam szybki telefon i ponownie ruszyłam uliczka prosto w głąb lasu. Byłam zła i przestraszona jednocześnie. Nie chciałam wracać do znajomości z przeszłości, ale byłam na skraju wykończenia. To wszystko rozwalało mi głowę. Przystanęłam przed ogromną bramą, a ta od razu się otworzyła. Wjechałam na teren dużej posiadłości. Wysiadłam z samochodu zgarniając pudełko.

— Pan Lukas oczekuje Pani w swojej posiadłości. Zapraszam.

Ruszyłam za jednym z ochroniarzy. Był wysoki na oko miał z dwa metry, szare oczy, kamienna minę, był brunetem, dobrze zbudowanym z dużą ilością tatuaży. Szłam za nim nie odzywałam się. Znał mnie, pamiętałam go z czasów kiedy tu przebywałam. Drzwi do domu się otworzyły, a moim oczom ukazał się Lukas.

— Kogo moje oczy widzą! A ostatnim razem nie mówiłaś czasem, że już więcej nie wpakujesz się w żadne gówno? — Jego głos był przyjemny, lekko ochrypnięty. Przyglądał mi się z uwagą, jego karmelowe oczy przeskanowały całą moją sylwetkę. Uśmiech miał szczery. Ubrany był w oversizerowe rzeczy składające się na białą koszulkę i czarne dresy.

— Ciebie również miło widzieć, ale do rzeczy. — Rzuciłam mu pudełko na stół, a ten od razu je otworzył. Jego mina nic się nie zmieniła.

— W coś ty się znowu wpakowała?

Buziaczki I do następnego:***
Jeśli się podoba zostaw komentarz I głos ♡♡♡



CO SKRYWA PRZESZŁOŚĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz