7. Zimny prysznic

228 7 3
                                    

♤ Carmen ♤

Siedziałam w salonie popijając jakąś droga whisky, która smakowała okropnie, opatulona jedynie ręcznikiem rozmyślałam nad tym co powiem bratu, na temat śmierci mojego byłego oraz jak mam mu powiedzieć, że muszę wyjechać już jutro. Oczywiście nie jest to wyjazd w tamto miejsce, jedynie do podziemi, ale musiałam zniknąć aby młody nic nie podejrzewał. Sprawy zaczęły się komplikować przez mojego stalkera, nie rozumiałam sensu ukrywania się ani w sumie swojego zachowania. Bo wciąż zamiast zgłosić na policję to, że nachodzi mnie w domu, zostawia tajemnicze liściki oraz wiadomości oraz to, że okaleczył Dylana, a ten się przez niego zabił było nienormalne i on powinien siedzieć nie tyle co w więzieniu, ale w jakieś izolatce.

Chwyciłam za telefon i wybrałam numer brata, po kilku sygnałach mogłam usłyszeć jego głos.

- No co tam siostra?

- Ymm cześć młody, mam pilną sprawę w pracy i muszę wyjechać w delegacje na miesiąc - wolałam skłamać i zniknąć w teorii, został mi tydzień treningu do walki, a później wyjazd po kolejne wskazówki, a nie miałam pojęcia ile czasu mi zejdzie więc wolałam skłamać.

- A nie mogę jechać z tobą?

- Wiesz dobrze, że masz szkole I nie możesz jej zawalić. Będę dzwonić obiecuje. Zostaniesz u swojego przyjaciela już rozmawiałam z jego rodzicami i nie mają nic przeciwko. Szybko zleci i nim się obejrzysz zdążę wrócić.

- Czemu to zawsze ty podróżujesz, a ja musze siedzieć na tym zadupiu? - było słychać irytacje w jego głosie i to nie chodziło wcale o to, że on nie jechał, a o to, że wyczuwał, że coś kręcę tak jak rodzice. Rozumiałam go.

- Obiecuje, że jak tylko skończysz ten rok szkoły zabiorę cię na najlepsze wakacje.

- Obiecujesz?

- Tak, będziesz mógł wybrać sobie miejsce i w ogóle.

- Dobrze, pasuje mi ten układ. Zadzwoń jutro jak dojedziesz na miejsce i przywieź mi pamiątkę.

- Jasne, trzymaj się młody. Pamiętaj, że cię kocham.

- Tak, ja ciebie też. Pa.

Połączenie się zakończyło, a mnie ogarnęło jakieś dziwne uczucie pustki. Bo byłam pusta.. pusta w środku, bez uczuć i zbędnych emocji bo tak było łatwiej. Bałam się tylko jednego czy będę ponownie umiała włączyć uczucia.

Po rozmowie z bratem poszłam ubrać się w piżamę i wróciłam na dół do salonu dokończyć picie tego okropnego trunku, siedziałam tam sama przeglądając jakieś durne programy telewizyjne, nie miałam pojęcia kiedy odpłynęłam, ale wiedziałam jedno, że on znowu był w moim domu.

Obudził mnie dźwięk budzika, który nastawiłam jeszcze gdy byłam w stanie to zrobić. Gdy otworzyłam oczy spodziewałam się zobaczyć salon, ale oczywiście tak się nie stało. Spałam w swojej sypialni. Nie miałam siły na durne sms-y, które I tak nic by nie dały ani na wydzwanianie do tego idioty, ale mimo wszystko ruszyłam sprawdzić nagrania z kamer. Chociaż nie miałam nadziei, że zobaczę tam coś konkretnego. Jakież było moje zdziwienie gdy dostrzegłam jego.

Widziałam jak wszedł do domu, później do salonu.. chwycił mnie i podniósł jakbym wcale nic nie wyżyła i ruszył na górę kładąc mnie do łóżka. Nic więcej nic. Po tym po prostu wyszedł z domu. Żadnej wiadomości, liściku. Jakby wcale go nie było, a jednak był tutaj. Ubrany cały na czarno, w czarnych dresach i czarnej dużej bluzie z kapturem na głowie. Jedyne co udało mi się dostrzec to coś na kształt blizny na jego lewym oku. Później szedł tak, że nic nie było już widać. Nie miałam pojęcia kim był, ale musiałam się tego dowiedzieć.

Nim się zorientowałam czas mi uciekał, a ja musiałam dotrzeć do Lukasa na trening, pospiesznie ruszyłam umyć zęby, zgarnęłam rzeczy i wyszłam z domu. Nie mogłam się spóźnić pierwszego dnia. Musiałam być w pełni gotowa, chociaż po wczorajszym piciu wcale nie czułam się najlepiej i aktualnie żałowałam, że zdecydowałam się opróżnić całą butelkę.

Stałam już przed drzwiami od domu swojego trenera kiedy usłyszałam dźwięk powiadomienia świadczący o wiadomości. Chwyciłam telefon i znowu ujrzałam nieznajomy numer.

N.:

- Jak się spało lisku?

C.:

- Chuj ci do tego Panie z Blizną.

N.:

- Mam nadzieję, że nie miałaś nic przeciwko temu, że się tobą zająłem?

C.:

- Jesteś pierdolniety! Idź na jakieś leczenie. Nara.

Brak odpowiedzi z jednej strony mnie ucieszył, a z drugiej sama nie potrafiłam określić tego uczucia. To było chore.. on był chory na głowę, a ja w sumie nadal nie byłam lepsza odpisując mu i nie zgłaszając tego wszystkiego na policję. Tylko ja nigdy nie potrafiłam nikogo sprzedać, zawsze wolałam udawać, że nic nie widziałam i nic się nie stało.

- Carmen jak dobrze cię widzieć. - Znajomy głos wytrącił mnie z zamyślenia, uniosłam oczy i od razu napotkałam jego, był zadowolony z faktu, że faktycznie wróciłam.. widziałam to.

- Cześć Lukas, przepraszam za spóźnienie, miałam ciężką noc, ale już jestem gotowa do treningu.

- Nie ma problemu młoda, zapraszam ponownie w moje skromne progi.

Ta bardzo skromne.

Ruszyłam od razu na dół do piwnicy, w której kiedyś ćwiczyłam. Nic się tutaj nie zmieniło. Sala wciąż była ogromna, jeden ring pośrodku, kilka mat oraz cały sprzęt i.. o dziwo nie byliśmy tutaj sami.

- Poznaj Alexa i Lori będą nam towarzyszyć podczas treningów, są najlepszymi osobami, które szkoliłem.

Auć.

- Oczywiście po za tobą, ale aktualnie nie wiem na jakim jesteś poziomie, jednak trochę lat minęło od twoich ostatnich walk. Idź się przebierz i wchodź na ring.

- Na ring? - Byłam lekko zaskoczona, że miałam od razu walczyć, zawsze pierw robiliśmy rozgrzewkę i powtórzenia, ale wiedziałam o co chodziło Lukasowi.

- Tak, zobaczymy ile jeszcze pamiętasz, a ile mamy do poprawki, w weekend masz pierwszą walkę.

- Z kim?

- Dowiesz się w swoim czasie.

Skinęłam tylko głową i ruszyłam się przebrać. Po chwili wyszłam już gotowa aby zaczynać.

- Pierwszy sparing odbędziesz z Lori, później zawalczysz z Alexem. Zasady się nie zmieniły. Masz pokazać na co cię stać i nigdy nie wątp w umiejętności przeciwnika.

- Jasne, możemy zaczynać.

- Cześć jestem Carmen.

- Lori miło w końcu poznać najważniejsze dziecko Lukasa. Jego gwiazdeczke, pokaz na co cię stać.

Sparing się zaczął, a my wymieniałyśmy się ciosami. Tutaj nikt nie liczył czasu. Walczyłyśmy do utraty sił. Śmiało mogłam przyznać, że Lori jest świetna, ale ja byłam lepsza, sądziłam, że wyszłam z wprawy, ale jak widać tego się nigdy nie zapomina. Lori opadła pierwsza na mate z braku sił. Ja choć ledwo wciąż stałam na nogach, x krwawiącym nosem i lekko obitą kością policzkową, ale zawsze mogło być gorzej.

- Jest dobrze młoda, dalej masz to coś. Jednak, niektóre rzeczy się nie zmieniają.

- Dzięki.

- Masz piętnaście minut przerwy później walczysz z Alexem.

- Jak to kurwa piętnaście, ja potrzebuje dojść do siebie Lukas.

- Jeśli teraz się poddasz to nic nie osiągniesz, pokaż na co cię stać, a nie pierdolisz, że nie dasz rady. Nie tak cię szkoliłem. Zrozumiano?

- Japierdole.

- Pytam czy zrozumiano?!

- Jasne.

Buziaczki I do następnego:***
Jeśli się podoba zostaw komentarz I głos ♡♡♡

CO SKRYWA PRZESZŁOŚĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz