Strefy randkowe - Etap 2

1.9K 128 9
                                    

ROZDZIAŁ 13

_______________________

– Zaraz, zaraz, czekaj, bo chyba nie nadążam... – Liam patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami. Stoimy na sali, gdzie za chwilę ma odbyć się oficjalne rozpoczęcie etapu drugiego. – Chcesz powiedzieć, że ten twój cały Nieświęty Xander Black odwiózł cię wczoraj do domu, kupił lekarstwa i załatwił dzień wolny w pracy?

– Sama nie mogę w to uwierzyć – mówię, jednocześnie rozglądając się wokół, by upewnić się, że nie czai się w pobliżu. – I żaden on mój...

– Jasne. Musi czuć do ciebie niezłą miętę, inaczej nie zadałby sobie takiego trudu.

Sama myśl, że Xander Black mógłby coś do mnie czuć, wydaje się śmieszna. Niedorzeczna.

– To po prostu znaczy, że ma nieco mniej paskudny charakter, niż zakładałam. Tyle. Albo zrobił to, by wydrążyć sobie ścieżkę do mojego łóżka... – dodaję. – Co byłoby dość trudne, bo w sumie to śpię na materacu.

Wybucham śmiechem. Towarzystwo Liama działa na mnie pod tym względem lepiej niż dobre zielsko.

Mimo że moje gardło wciąż nieco pobolewa i ogólnie czuję się trochę niewyraźnie, gorączka i wyczerpanie odeszły w zapomnienie.

– Z tego co słyszałem kilka kobiet, z którymi był na randce, więcej niż chętnie wydrążyłoby sobie ścieżkę do jego łóżka.

Robię zdegustowaną minę, chociaż połączenie w jednym zdaniu słów: łóżko i Xander, wyzwala w mojej głowie lawinę niepokojących, całkowicie niedopuszczalnych skojarzeń, której nie mogę powstrzymać.

Xander w łóżku, nagi Xander w łóżku, seks z Xandrem.

Wow, teraz to cię poniosło.

Nagi Xander w łóżku pode mną...

O kurwa...

Potrząsam głową, by wyrzucić te obsceniczne obrazy z głowy. W takich momentach doceniam fakt, że czytanie w myślach nie jest możliwe. Gdyby ktoś się dowiedział, co właśnie zobaczyłam... Gdyby Xander Black się dowiedział...

Umarłabym ze wstydu.

Na szczęście podest zapełnia się powoli pracownikami i nikt nie patrzy na mnie, jakby domyślił się, na jakie terytoria zapędza się mój umysł. Nikt nie musi wiedzieć.

– Czas zacząć drugi etap – zaczyna Charles. – W strefach randkowych znajdziecie dwie przygotowane miejscówki: park rozrywki oraz łódkę, którą za daleko niestety nie odpłyniecie.

Śmieje się, najwyraźniej czekając, aż inni podążą w jego ślady, ale jedyne co słyszy, to niezręczną ciszę.

Po chwili kontynuuje:

– Tak... Z uwagi na fakt, że niektórzy sparowali się z większą ilością kandydatów, niż zakładaliśmy, musieliśmy wprowadzić pewne ograniczenia. Przykro nam, braki czasowe. Tak więc na tym etapie czekają was maksymalnie trzy randki. Na pocieszenie: będą to najlepsze, najbardziej obiecujące sparowania.

– Koperty już na was czekają. Powodzenia.

Ponownie rozlega się gwar, gdy wszyscy kierują się do przodu. Tym razem wszystko przebiega jednak znacznie sprawniej. Wszyscy wiedzą, co robić i czego oczekiwać, więc chwilę później stoimy z kopertami w rękach, w obu przypadkach nieco lżejszymi niż ostatnio, ale wciąż pełnymi.

Gotuję się z ciekawości, by zobaczyć, kogo opaska i zespół wybrał jako tych najodpowiedniejszych. Czy znajdzie się wśród nich Liam, który jest mi bardzo bliski, ale chemii między nami nie ma?

– Dobra, bo się stresuję – mówi, otwierając swoją kopertę. Zaciskam na sekundę powieki, a potem robię to samo. Na samej górze znajduje się kartka. A jej treść brzmi:

Etap 2

Liczba kandydatów wybranych przez Twoje ciało – 5

Liczba kandydatów, którzy wybrali Ciebie – 7

Liczba sparowań (kandydaci, którzy wybrali Ciebie i których wybrało Twoje ciało) – 5

Najlepsze sparowania – 3

Kiwam głową, mile połechtana. Wychodzi na to, że ciało tylko jednego z moich kandydatów, z którym się spotkałam, mnie nie wybrało. Ale zgodnie z tymi nowymi regułami, mogę spotkać się tylko z trzema. I prawdą jest, że nie mam zielonego pojęcia, kto się wśród nich znajdzie. Musieli wybrać kogoś, kto najmocniej zareagował na mnie, i na kogo najmocniej zareagowałam ja.

Cholera. Denerwuję się.

– Nie ma cię u mnie – mówi Liam.

Robię smutną minę.

– Przykro mi, ale i tak lubię cię z nich wszystkich najmocniej – oznajmia, obejmując mnie ramieniem.

– Ja ciebie też, zdecydowanie, po prostu nie mam ochoty ściągnąć z ciebie spodni.

Śmiejemy się oboje i nagle cieszę się, że tak wyszło. Niezależnie od tego, jak będą wyglądały następne etapy, czuję, że zdobyłam przyjaciela, a to jest najważniejsze. Znacznie ważniejsze niż jakiś tam przelotny, nic nieznaczący flirt.

Wracam wzrokiem do mojej kartki, a potem przenoszę ją na spód.

Uśmiecham się na widok zdjęcia Henry'ego. To by się zgadzało. Jest słodki, przyjazny, świetnie mi się z nim rozmawiało, a do tego tembr głosu tego chłopaka sprawił, że w moim ciele wszystko drżało. Jeśli mam być szczera, tę pierwszą randkę wspominam naprawdę bardzo, bardzo dobrze.

Odwracam zdjęcie, starając się nie patrzeć na to pod spodem, i czytam:

Henry Terrence

Druga randka – park rozrywki, czwartek, godzina 11:00.

– Jest dobrze – mówię do siebie, po czym zaglądam do zdjęcia numer dwa i unoszę brwi ze zdziwienia.

Serio? Młody profesor?

– Wow, tego się nie spodziewałam.

– Co jest? – dopytuje Liam.

– Sparowało mnie z gościem, który jest profesorem, młodym profesorem wykładającym literaturę na Uniwersytecie Pittsburskim.

Liam gwiżdże przeciągle.

– Chyba serce nam nieco mocniej zabiło, gdy on się dowiedział, że jestem studentką, a ja – że on profesorem. Czy jednak coś takiego miałoby szansę przetrwać? Nie sądzę.

– Jako romans z pewnością byłby niezapomniany – podpowiada.

– Oj, tak.

– Kogo tam jeszcze masz?

– Oprócz profesora jest jeszcze Henry, który dla odmiany studiuje na Uniwersytecie Pittsburskim – śmieję się. – Ale był cudowny, naprawdę. Chętnie spotkam się z nim ponownie. No i mam jeszcze jedno miejsce. Jeśli miałabym wybierać po uczuciach, które we mnie wzbudzili, obstawiam, że będzie to James – pokazuję podbródkiem w stronę Mulata. – Mam wrażenie, że przy stole dość mocno skwierczało.

– To się przekonajmy – mówi i zabiera zdjęcie Dylana, po czym śmieje się w głos, gdy dostrzega osobę na zdjęciu. – Ten facet nie wygląda ani trochę jak James.

Z wrażenia otwieram usta.

– Jakim, kurwa, cudem? Przez połowę randki się do siebie nie odzywaliśmy, a przez drugą kłóciliśmy.

Niezależnie od moich myśli, które muszą pozostać tajemnicą i od tego, jak zachował się w stosunku do mnie Xander wczoraj po południu, naprawdę nie sądziłam, że się znajdzie na tej liście. Nasza randka w kinie była... co najmniej przeciętna. Dla niego na pewno nudna.

– Wiedziałem, że tak będzie. Ten facet coś do ciebie ma. I najwyraźniej ty do niego też – mruga Liam, a ja kompletnie nie wiem, co na ten temat myśleć.

– Najwyraźniej.


Twoje ciało wybrałoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz