4. Dla fabuły

12 2 1
                                    

Samantha

Zakluczyłam drzwi, za bratem i chłopakiem. Ze znużeniem, ale i uśmieszkiem na twarzy, ruszyłam do salonu, pisząc po drodze z przyjaciółką.

Mel:
A, zaliczyłam drugą bazę z Clay'em.

Przewróciłam oczami. Melody nigdy nie przestanie eksperymentować.

Samantha:
Czy ty kiedykolwiek, znajdziesz chłopa na stałe?

W odpowiedzi wysłała mi emotkę, która przewraca oczami. Dojrzałe.

Gdy włączyłam na telewizorze mój ulubiony serial, usłyszałam trzask drzwi. Wychyliłam się na kanapie, żeby zobaczyć wkurzoną mamę, oraz pobitego Leo.

Automatycznie przewróciłam oczami, gdy usłyszałam głos mamy:

-Czy ty, nie widzisz, jakie problemy robisz?-zaczęła piskliwym tonem.-Musiałam przez ciebie zrezygnować z spotkania, z prezesem firmy kosmetycznej-warknęła.-Tom Jefferson nie umówi się z nami na drugie spotkanie.-No i klasycznie zaczęła płakać.

Nasza mama była manipulantką. Straszną manipulantką. Ale tłumaczyła to sobie, pracą w biznesie.

To nie było tak że praca zmuszała ją, do bycia manipulantką. To chyba z natury.

-Ale zasłużył-fuknął Leo, zaciskając ręce w pięści i wchodząc po schodach, by chwilę później, trzasnąć drzwiami, od swojego pokoju.

Zobaczyłam też, jak mama opierając się o wyspę kuchenną wzdycha. Oho, czas się ulotnić.

Wstałam powoli z kanapy, ale ledwo co zrobiłam krok, a ona już mnie dorwała.

Stanęła w progu kuchni, która jest połączona z salonem, i spojrzała na mnie marszcząc brwi. Wredna uwaga, za trzy...dwa..

-Ubieraj się jak dziewczynka, Samantha.

Jak zawsze jej uwagi mnie nie ruszały, to teraz porządnie mnie wkurzyła. Przecież koszulki oversize, czy zwykłe spodenki, są dosłownie normalnym, bezpłciowym ubraniem. Chyba dawno mamy za sobą erę, w której ludzie oceniali płeć, przez ubiór.

-Słucham?-Zmarszczyłam brwi, patrząc na nią, jak na idiotkę. Ona tylko przewróciła oczami.

-Ubieraj się jak kobieta, dziecko.

To były ostatnie słowa, za nim wyszłam z salonu, próbując nie krzyknąć, lub nie biec, do pokoju.

Ostatkiem sił nie trzasnęłam drzwiami. Ostatkiem. Rzuciłam się na łóżko, a później zastanawiałam się nad wszystkimi, ,,za" i ,,przeciw", co do mojej odpowiedzi, dla Ashera. Sprzeciwów było tyle, ile, mój umysł poświęcał czasu matmie. Zero.

Po dłuższym zastanowieniu, doszłam do wniosku, że faktycznie, jest zero sprzeciwów. Może spytam, kogoś o radę? Gabriel napewno mi pomoże. Najpierw jednak postanowiłam, iść do Leo, spytać, co się stało, o co poszło i....czy wygrał.

-Czego?-usłyszałam, po zapukaniu do pokoju brata.

-Zluzuj gacie, małolat-przewróciwszy oczami, weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko, obok brata.

Stars can't shine without Darkness [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz