Dziewczyny siedziały w skałach aż do wieczora, gdy słońce z pewnością nie mogło ich skrzywdzić. Rozmawiały o planie Ros. Valentina zgodziłaby się nawet gdyby go nie znała, jednak musiała zostać ostrzeżona, jak to Rosalie ujęła.
Zabicie Victora wymagało większej ostrożności, jeśli nie chciało stracić się własnego życia.
Tak więc Rosalie, wraz z jej pomysłem i sprzyjeniem sytuacji - wylądowała w Hostencji. Nie było tego w planie, gdy myślała, że Michael żyje, ale teraz, gdy na aktualny moment Hostencja była miastem wolnym od panowania, nie obawiała się śmierci.
Zaczęły działać już w nocy.
Plan był prosty, ale wymagał pomocy wtajemniczonych. Valentina od razu wiedziała, że postara się wciągnąć w to Eres i Vero. Zagłębiła się w te "misje" całą sobą. Chciała odpokutować wszystko co kiedykolwiek zrobiła Rosalie. Chciała jej pomagać nawet, jeśli chodziło o czyjąś śmierć. Były w tym razem.
Znalazły się w pokoju Eres. Nie zauważyła ich, siedząc przy biurku. Była zajęta Astorią - swoim nietoperzem.
— Er..
— Na arcydemona! — złapała się przestraszona za serce — Mam sen, czy co? — spytała przecierając oczy — No już, możecie tłumaczyć. Nie musicie szczypać, to nie sen.
Mimowolnie parsknęły.
***
To nie tak, se Eres pomimo zapoznania planu, nie miała bladego pojęcia co się właściwie dzieje. Valentina I Rosalie w jednym, zamkniętym pomieszczeniu, pomagające sobie nawzajem. Nigdy nie przypuszczała, że do tego dojdzie, choć nie ukrywała.. był to dobry widok. Była ciekawa ile zdoła się utrzymać, bo jak wiadomo - z nimi nigdy nie było nic wiadomo. Ale przyznała, że dobrze było widzieć je razem. Zwłaszcza, że się nie kłóciły. Zwłaszcza, że tak miało być od początku.
Szły w trójkę korytarzem do dobrze wszystkim (oprócz Rosalie), znanego miejsca. Kolejną wtajemniczoną w same działanie miała być Vero.
Kiedy dotarły do uzdrowicielni, Vero przywitała je z uśmiechem. Nie zdziwiło jej nawet, że jest z nimi Rosalie. Słyszała o tym, co stało się gdy Valentina wybiegła z uzdrowicielni kilka miesięcy temu i nie ukrywając, miała względem nich podobne zdanie do Eres.
Dziewczyny opowiedziały jej o sytuacji Forest i poprosiły o wykonanie mikstury ochrony dla Rosalie. Vero jako przyjaciółka godna zaufania, zrozumiała ich obawy i zobowiązała się pomóc. Miała nadzieję, że to pomoże i Rosalie będzie wiedzieć co i czego nie robić.
Gdy mikstura była gotowa, Vero przekazała ją dziewczynom. Był to zwykły eliksir, który miał zapewnić Rosalie mocną ochronę przed mocą ojca, ale musiał być używany z głową, co dokładnie wytłumaczyła najmłodszej.
— Pamiętaj, działanie jest od pierwszej kropli do pierwszej łzy. Musisz panować nad emocjami, zrozumiano? — spytała setny raz dla upewnienia. Rosalie skinęła głową, pomimo niekończącej niepewności. Mogła przecież wytrzymać przystawienie ojcu kołka do serca bez płaczu, nie?
W pełni zdeterminowana, postanowiła stawić czoła swojemu ojcu. Wraz z Valentiną i Eres, przeniosły się do Festycji, gdzie miały zamiar skonfrontować ojca. Ona miała zamiar.
Zdecydowały się na spotkanie w barze, gdzie alkohol był w obfitości. Victor przebywał tam najczęściej.
I miał już tam ja zawsze pozostać.
Dziewczyny schowały się za jednym z winkli, a Rosalie nalała do kieliszka trochę rumu i dolała do niego miksturę ochrony, próbując ukryć swoje zdenerwowanie. Valentina i Eres, obserwując z ukrycia, trzymały się na uboczu, gotowe do interwencji w razie potrzeby.
CZYTASZ
Blackout: Pokolenie Wampirów
RomanceOd dziecka nie zaznała spokoju ze strony ojca. Jedyna osoba sprawiająca, że się uśmiechała, została jej odebrana. Więzienie w pokoju, zakaz spotkań z własną siostrą i matką. Wróg, dolegający oliwy do ognia. Rosalie i Valentina nigdy się nie spotkał...