Odbicie.

98 12 7
                                    

Valentina obserwowała uważnie Rosalie, która siedziała na łóżku i przeglądała wykonane przez nią rysunki. Jej oczy błądziły po każdej linii, każdym szczególe, które Valentina starannie uwieczniła na papierze. Te same rysunku, które przedstawiały tajemnicze symbole, będące odzwierciedleniem ukrytych emocji.

Potrzebowały odpoczynku. Zaraz, gdy znalazły się z powrotem w bezpiecznym miejscu - Eres postanowiła zostawić je same, a one wypocząć po dniu. Nie rozmawiały na razie do czego doszło chwilę temu. Rosalie siedziała oglądając rysunki, a Valentina uśmiechnęła się ciepło, widząc zainteresowanie Rosalie. Wiedziała, że te rysubki były dla niej sposobem na wyrażenie swoich uczuć, które wciąż były zablokowane. Ale były jak wizualny dziennik, który odsłaniał fragmenty jej duszy.

— Wiesz.. nie wiem, czy dobrze zrobiłam, zabijając mojego ojca. — szepnęła cicho, nie odrywając wzroku od kartek — Mogłam zrobić coś innego, aby rozwiązać tę sytuację bez przemocy.

— Twój ojciec był zagrożeniem, a ty podjęłaś decyzję, aby go powstrzymać. Obie podjełyśmy. — przysiadła obok niej.

Cisza. W powietrzu unosiło się napięcie, które rosło z każdą sekundą. Valentina odczuwała mieszankę strachu, ciekawości i niepewności, nie wiedząc, jak zinterpretować to, co działo się między nimi.

Nagle, Rosalie odważyła się zrobić ten pierwszy krok. Pochyliła się delikatnie do przodu, a ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku. Nie należał do tych przelotnych, jak dwa ostatnie które przeżyły. Było w nim coś więcej. Ten moment był pełen intensywności i tajemnicy, odkrywając coś głęboko skrywanego.

Ich serce zaczęło bić mocniej, a umysł był zapełniony tysiącem pytań. Czy to tylko chwila słabości czy coś więcej? Jak to wpłynie na ich relację?

— Drugi raz w tym tygodniu.. — parsknęła Vale, odrywając się od jej ust. Nie chciała, żeby to coś między nimi zmieniło. Nie na gorsze. Nie, jeśli było to nieprzemyślane.

— Ta.. pamiętam. — przyznała szczerze, nawilżając koniuszkiem języka wargi. Oczywiście, że nie wiedziała co nakierowało ją na ten pocałunek.

— Żałujesz? — spytała lekko, kołysząc przy tym nogą. Ona nie żałowała, ale bała się jak cholera.

Czy Rosalie żałowała? Może i nie, co potwierdziła ruchem głowy, ale była pewna, że jedna z nich zacznie żałować już niedługo. I przez to ona sama też zaczynała.

— Nauczmy się telepatii. — zmieniła prędko temat, choć dobrze wiedziała, że kiedyś do niego wrócą. No, i nie zmieniła go bez powodu. Kończył się jej czas na pobyt w Hostencji.

— Skąd ta zmiana? – zmarszczyła zdziwienie czoło – Przecież nie mamy więzów krwi, nie możemy. Chyba, że mnie okłamałaś, z czego bym się nie zdziwiła.

— Mówił ci ktoś kiedyś, że strasznie dużo mówisz? — spytała z lekkim uśmiechem. — Spójrz w moje oczy. — dodała, wiedząc, że gdy Valentina to zrobi, nie będzie musiała zadawać pytań. Raczej..

— Aha.. — mruknęła zrozumiale — Jeśli chcesz..

— Vale, to nic wielkiego. — przewróciła oczami. — Chodź tu i spójrz mi w oczy. Przejdź do wspomnień, ale nie przenikaj w nie. — zaczęła tłumaczyć, robiąc dokładnie o czym mówiła. — Teraz powtarzaj za mną.. Siritterusi,  widzę i słyszę, by móc by móc czuć i rozumować.

Hunter powtórzyła słowa w słowo.

— Myśli oddaje, twoje przyjmuje. Dusza dwa moją od dziś się stanie. Siritterusi.

— Siritterusi. — powtórzyła z lekkim uśmiechem, rozbawiona.

— Zamknij oczy, może boleć. — szepnęła cicho, by nie przerwać czaru głośnymi dźwiękami.

Blackout: Pokolenie Wampirów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz