3

22 4 1
                                    

[Boss]:

Leon i Kom pojechali do szpitala. Na moje oko miał podwójne złamanie kości. Siedziałem wraz z Fortem w zamkniętej części szkoły. -Kto to był..?- Pyta Fort. -Nie wiem tego. Nie widziałem go nigdy.- Dodaję.

-Nowy jest, przyszedł i już Leona do szpitala wysłał. Ma ten mały charakter.- Mówi Fort i śmieje się. -Lubię takich niewinnych co pokazują pazurki.- Mruknąłem.

-Nie zdążysz go poderwać jak Leon stwierdzi, że mamy go zajebać gdzieś po szkole.- Dodał i roześmiał się. Sam Prychnąłem śmiechem. -Czemu tak właściwie się go słuchamy?- Pyta a ja spojrzałem na niego z rozbawieniem położyłem dłoń na jego ramieniu. 

-Ponieważ Leon i Kom kochają rządzić. Tworzą tyle negatywnej energii, że śmiało możemy się wyżywić nią. -Dodaję z uśmiechem.

-Jego jedyna zaleta. Bo wkurwia strasznie.- Odparł. -Tak ale kto powiedział, że nie możemy robić nic za jego plecami. Nic nam nie zrobi. Jest za słaby. -Dodałem. -Fakt. Dobra Zwijam się muszę odebrać brata ze szkoły. Widzimy się na następnej przerwie. -Powiedział Fort i wstał z ławki. Pożegnaliśmy się.

Od razu ruszyłem korytarzem, dłonie wsunąłem w kieszenie. Zauważyłem kątem oka, że ten nowy wszedł do toalety. Zastanowiłem się chwilę po czym ruszyłem w jego stronę. Wszedłem do środka i oparłem się bokiem o futrynę.

Chłopak stał przy umywalce i mył dłonie. -Nie ładnie jest tak łamać komuś ręce.- Mruknąłem i uśmiechnąłem się lekko pod nosem. -Nie ładnie to jest męczyć słabszych.- Dodał i odsunął się od umywalki.

-Jestem Boss.- Mruknąłem a on spojrzał na mnie pytająco. -Po co mi o tym mówisz?- Pyta a ja uśmiecham się. -Ponieważ chciałbym byś zapamiętał mnie.- Odparłem.

-Nie mam czasu, ani chęci na takie głupoty.- Odpowiedział i ruszył chcąc mnie wyminąć. Złapałem go w talii i odwróciłem przypierając do ściany. Jego dłonie od razu znalazł się na mojej klatce trzymając dystans. -Co ty odwalasz?- Pyta.

-A co..? Boisz się?- Pytam i zbliżyłem swoją twarz do tej jego. Nagle w górę uniósł kolano uderzając mnie nim w krocze. Przygryzłem sobie od środka policzek aż do krwi a z ust wyszło głośne syknięcie. Od razu kucnąłem przed nim łapiąc się za miejsce.

Powoli wsunął rękę po moim karku zatrzymując na głowie. Lekko się pochylając do mnie z uśmiechem.  -Ja? Bać się Ciebie? Nie rozśmieszaj mnie. Sądząc po stanie w twoich spodniach, szybko się nakręcasz. Radzę Ci się wykastrować. Jak chcesz podam ci numer do zajebistego weterynarza który z chęcią Ci pomoże piesku.- Odparł z wrednym uśmieszkiem na twarzy. 

Kto by pomyślał, że ktoś taki mnie zainteresuje? Kto by w ogóle pomyślał i był na tyle odważny by zrobić to co on chwilę temu? Mógłbym go zniszczyć jednym ruchem ręki ale zbyt mnie ciekawi progres naszej historii bo tu to zaledwie początek.

Patrzałem na niego a ten się wyprostował. -Wybacz nie mam czasu na takie zabawy z bezpańskim pieskiem. Muszę iść. -Odpowiada i ruszając w stronę drzwi. Złapałem go za nadgarstek.

Jego wzrok skierował się na mnie. Powoli podniosłem się do pionu. -Skoro jestem bezpański, możesz mnie zaadoptować. Z takim właścicielem świecił bym grzecznością. Chociaż nie w każdej kategorii.. - Dodaję uśmiechając się.

-Co ty za głupoty gadasz..? Za mocno cię uderzyłem?- Pyta i wyrywa rękę. -Dziwak..- Dodaję wychodząc  z toalety w pośpiechu.  Nie sądziłem, że tak łatwo go zawstydzić. Tak moim oczom nie dało się ominąć tych lekko zaczerwienionych policzków.

Kurwa.. a teraz tak serio jak na takiego chudego to ma tej siły.. Cóż z biegiem czasu mam nadzieję, że warte to będzie mojego bólu. Uśmiechnąłem się lekko spoglądając do lustra. Przemyłem na szybko twarz zimną wodą po czym wyszedłem z toalety.

W imię miłości.  - BossNoeul.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz