10

19 4 2
                                    

[Noeul]:

Pewnie zastanawia was dlaczego tak nagle w tym miejscu przerywam te piękne chwile. A no tak nie długo zbliża się termin końcowy mojej misji. Misji o której kompletnie zapomniałem i w której nawaliłem po całości... 

Dopiero teraz zdaję sobie z tego sprawę. Jestem zestresowany i nie potrafię się uspokoić. Jeśli nie znajdę tych demonów... Odeślą mnie do pokoju poprawy.. A to oznacza, że zostanę rozdzielony od Bossa. Nie mogę. Jestem od niego uzależniony.

Staliśmy się jednością i jeden źle funkcjonuje bez drugiego... Minął rok ale ja wciąż mu nie powiedziałem o tym wszystkim.. Myślę, że powinien wiedzieć...

Stoję oparty o barierki z balkonu a Boss przychodzi do mnie i przytula się od tyłu. -Co jest?- Pyta a ja odwracam lekko głowę. -Co? Nic nic, wszystko dobrze..- Mówię ale on mi nie wierzy.. -Nie potrafisz kłamać... Widzę, że coś cię gryzie.- Odpowiada a ja wzdycham ciężko. -Bo.. Ja.. Nie powiedziałem Ci jednej z ważniejszych rzeczy o sobie..- Mówię i lekko odwracam się w jego kierunku ale ten nie przestaję mnie obejmować. -Jakiej?- Pyta a ja nie mam pojęcia jak się zabrać za prawdę.. -Bo tak naprawdę... Ja.. Um.. Jestem...- Wymruczałem pod nosem. A starszy swój zmarszczył lekko. -Jesteś?- Pyta.. -Jestem.. A.. Ugh.. - Nie potrafię dokończyć.. Nie wiem dlaczego tak mnie coś powstrzymuję.

-Aniołem? To chcesz powiedzieć?- Odzywa się a ja rozchylam lekko usta.. -Jak to możliwe... Że ty.. Wiesz...- Pytam zaskoczony. -Cóż pewnej nocy coś ci się śniło. Byłeś niespokojny, zacząłeś się wiercić.. Przytuliłem cię. A ty wtuliłeś się we mnie mocno, na plecach wyrosły ci białe skrzydła pokryte ślicznymi biało-złotymi piórami. Były ogromne i tak piękne, miękkie.. Opatuliłeś mnie nimi jakbyś chciał mnie chronić.. Pomyślałem wtedy, że jesteś moim aniołem, aniołem stróżem.- Zaśmiał się cicho a ja patrzałem na niego z lekko błyszczącymi się oczami.. 

Tak pięknie to opisał.. -Ale.. To nie wszystko...- Mruknąłem. -Hm? A co jeszcze?- Pyta a ja lekko przygryzam dolną wargę. -Zostałem zesłany na ziemię w celu zrealizowania misji... Miałem znaleźć dwa demony które uciekły z pod ziemi.. Przybyły na ziemie karmić się by być silniejszymi... Oboje wyszli ze swojego demonicznego ciała. Wszyscy na górze są przerażeni... Jeśli ich nie znajdę i nie sprowadzę pod ziemię zabiorą mnie do pokoju poprawy gdzie na nowo będę szkolony.. Boss.. Rozdzielą nas...- Odparłem i spuściłem lekko głowę przez co oparłem ją o jego ramię. 

Jego dłoń znalazła się na mojej głowie. Głaskał mnie spokojnie.. -Po co chcecie sprowadzić te demony do podziemia? Przecież nic nie robią..- Pyta a ja wzdycham lekko. -No teraz nie ale nie wiadomo co mają w głowach i co mają w planach..- Mruknąłem. 

-Słońce ja też Ci czegoś nie powiedziałem..- Mówi a ja lekko podnoszę głowę. Ten odsuwa się ode mnie na dwa kroki. I stojąc przede mną rozłożył ręce głowę unosząc lekko do góry zamykając oczy. Dokoła niego pojawił się czarny dym a z pleców wyrosły boleśnie czarne jak noc skrzydła oraz długi czarny ogon. Jego oczy zrobiły się całe czarne a dookoła zaczerwienione.. To demon.. Anioł w związku z demonem. 

Upadłem lekko na kolana bezwładnie. Patrzałem na niego a moje oczy zaszkliły się. Straciłem panowanie nad emocjami i moje skrzydła znów się wysunęły. A cera zrobiła się dwa razy bledsza. Oczy wciąż miałem brązowe ale dookoła zdawały się świecić białym światłem. Nad głową pojawiła mi się złota aureola. 

Chłopak widząc mnie w tym stanie chciał podejść ale w ostatniej chwili zwątpił i cofnął się o krok jeszcze do tyłu. -Przepraszam, że nie powiedziałem Ci wcześniej.. Odkąd z tobą jestem.. Ani razu nie wszedłem w tą przemianę..- Odzywa się a ja powoli podnoszę się i podchodzę do niego. Nic nie zmieni tego, że pokochałem demona, jednego z dzieci diabła.. 

Stanąłem przed nim i położyłem delikatnie dłoń na jego policzku i pogładziłem go palcami. -Nie zależnie od tego kim jesteś.. Tak jak Cię pokochałem.. Tak kochać Cię będę wiecznie..- Odparłem i zrobiłem coś co w przemianie anioła jest zakazane.. 

Podniosłem się lekko na palcach i pocałowałem go czule. Między nami pojawiło się światło które chciało nas rozdzielić... Pchało nas w dwie przeciwne strony ale to na nic bo tak jak pierwszego dnia złapaliśmy się za ręce tak teraz nawet światło święte nie było wstanie nas rozdzielić. Światło jakby się rozerwało.. A moja aureola która unosiła się z może 2 cm nad moją głową straciła kolor ze złotej na srebrną w pewnej chwili pękła i upadła na ziemię wydając głośny trzask.

Rozpadła się na milion kawałeczków. Skrzydła z pięknych, biało-złotych stały się szare z odcieniami czerni. A oczy od których biło białym światłem, wchłonęły całe te światło. Moje tęczówki z brązowych stały się białe. Całe oczy miałem białe. Pod oczami pojawiły się delikatne pęknięcia. Chłopak odsunął się lekko i widząc mój stan przeraził się. 

-Noeul.. Coś ty zrobił...- Powiedział a ja uśmiechnąłem się tylko czule i pogłaskałem go po policzku. -To co było trzeba.. Boss..- Mruknąłem a w jego oczach pojawiły się łzy. Moje ciało upadło ale on wciąż mnie trzymał w ramionach poleciał ze mną na dół przytulając. -Tak..?- Pyta i ociera dłonią swoje krwawe łzy. 

-Kocham cię.. Kocham najmocniej na świecie.. Dziękuję za pokazanie czym jest miłość. Walcz dalej... Niedługo Ci odwdzięczę się, obiecuję...- Wyrzuciłem z siebie słabym głosem. Moja skóra zaczęła pękać aż w końcu roztrzaskałem się jak lustro a drobne elementy wraz z pyłem uleciały wraz z powietrzem gdzie w górę. 

W dłoniach Bossa zostało samo ubranie.. Moje ubranie.. 

W imię miłości.  - BossNoeul.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz