2.

28 14 20
                                    

Po pracy udałam się do mieszkania Zosi. Całą drogę tłumiłam emocje w sobie. Odkąd wyszłam ze sklepu, od razu moją głowę zapchały myśli o moim ex, o którym tak pragnęłam zapomnieć. Widziałam w jaki sposób przechodnie na mnie patrzyli. W moich oczach były szklanki. Nawet mocny rock puszczony na słuchawkach nie pomagał. Nawet najcięższa muzyka nie była w stanie zagłuszyć mojego natłoku myśli.

Zapukałam w jasnobrązowe drzwi ze specyficznym numerkiem. Otworzyła mi je piękna brunetka ubrana w luźnego dresa. Przywitałyśmy się, po czym dałyśmy sobie buziaka w policzek. Zaprosiła mnie do środka. Położyłam torby z moimi rzeczami na ziemię. Zdjęłam obuwie i zimową kurtkę.

— To twój cały dobytek? — zapytała, wskazując na moje manatki.

— Raczej nie inaczej. Jutro muszę zabrać pozostałość. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję, że się zgodziłaś. Wyniosę się tylko jak znajdę coś z normalnym czynszem.

— Gdybym była na twoim miejscu, też byś mnie przecież przygarnęła. Nie masz za co dziękować. Możesz u mnie mieszkać ile chcesz. Sama wiesz, że nikomu tu nie przeszkadzasz. Czuj się jak w domu.

Zachichotałam. To akurat była prawda. Zoe nie miała chłopaka i mieszkała tylko sama. Swojego czasu miała jakiegoś lokatora, ale szybko się go pozbyła.

Udałyśmy się do pokoju gościnnego, gdzie Zośka pozwoliła mi zamieszkać. Czasem tu spałam jak urządzałyśmy sobie babski wieczór, a po tym wszystkim nie miałam siły wracać do domu.

Postawiłam torby przed łóżkiem.

— Rozpakuję się później. Potrzebuję trochę odpocząć po robocie — mruknęłam.

— Wiedziałam, że będziesz głodna, więc przygotowałam ci kolację i twoją ulubioną malinową herbatę.

— Rozpieszczasz mnie już na wejściu!

Tak naprawdę, ucieszyłam się że nie będę musiała zamawiać żarcia z chińczyka. Tylko stamtąd żarełko przychodziło w niecałą godzinę i było w jeszcze akceptowalnej cenie.

Kiedy dotarłyśmy do salonu, zabrałam się do jedzenia, a Zoe kontynuowała oglądanie odcinka jakiegoś tureckiego serialu. Nie rozumiałam fenomenu takich produkcji. Może to ja byłam jakaś specjalna?

Zerknęłam na ekran telewizora i zaczęłam też to oglądać. Boże, polski dubbing. Kiedy ostatnio go słyszałam? Chyba podczas oglądania parodii sąsiadów na youtube kiedy byłam mała.

Po kilku minutach skończyłam konsumpcję. Przyciągnęłam nogi do siebie i otuliłam je swoimi ramionami, a brodę oparłam na kolanach. Spojrzałam w stronę Zośki. Przyjaciółka odwróciła wzrok w moją stronę, po czym wzięła łyka herbaty.

— Wiesz... zerwał ze mną. Znalazł sobie jakąś nową laskę — zaczęłam się wyżalać.

Zoe zachłysnęła się powietrzem i zakaszlała kilka razy. 

Mogłam poczekać aż przełknie. Biedaczka się zadławiła. Okrutnik ze mnie.

— Co ty mówisz — powiedziała zaskoczona, po czym odkaszlała jeszcze dwa razy.

— Też nie mogłam w to uwierzyć. Powiedział mi to w najbardziej prostacki sposób, czyli prosto z mostu.

Czułam jak łzy napływały mi do oczu. Przypomniałam sobie scenę ze wczorajszej nocy w ułamek sekundy. Te rwanie serca nasilało się z każdym kolejnym wspomnieniem o nim. 

— Co za skurwiel. Niech ja go spotkam — zacisnęła zęby i dłoń w piąstkę. — Nie martw się. Nie zasługuje na kogoś takiego jak ty. Znajdziesz sobie kogoś lepszego. Albo wiesz... — w tym momencie założyła kolano na kolano i spojrzała na mnie uwodzicielsko — ...my też możemy spróbować — poruszyła w zabawny sposób brwiami.

Uwięzieni w uczuciachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz