3.

24 15 10
                                    

Właśnie szykowałam się na spotkanie z Kacprem. Myślałam, że on zrozumie moje "Mogę jutro, ale dzisiaj na pewno nie. Przenoszę manatki do mojej przyjaciółki", jako że przez najbliższe dni nie było nawet mowy o jakimkolwiek wypadzie. Kiedy mi wyznał, że zarezerwował stolik w mojej ulubionej pizzerii, ciężko przez gardło chciało mi przejść "może innym razem". Dawno tam nie byłam. Podobno mieli jakąś zimową pizzę, którą chciałam i musiałam oczywiście spróbować. Dlatego mimo obecnego zawirowania w moim życiu, nie odwołałam spotkania.

Zoe latała jak opętana po mieszkaniu. Chciała poszukać dla mnie grubych rajstop. Uparła się, że musiałam koniecznie pójść w sukience. Tłumaczyłam jej, że to miało być zwykłe koleżeńskie spotkanie. Z nią czasem było jak ze ścianą: nie chciała słuchać.

— Ukręcę ci łeb jeśli przeziębię sobie nerki — przyjacielsko zagroziłam jej palcem.

W życiu nie poznałam innej większej sukienkary od niej. Jej szafa była nimi wypełniona w co najmniej połowie.

— Słoneczko. Jeszcze będziesz ją zdejmować — zachichotała.

— Chyba do spania! — szturchnęłam ją ramieniem.

Czy ona serio myślała, że tak szybko dałabym się dopuścić do siebie innemu mężczyźnie? Ona nigdy nie była w dłuższym związku niż pół roku. Skąd mogła wiedzieć jaką ranę Patryk mi zadał? Była głęboka. Wszystkie wspólnie spędzone z nim chwile stały się zdjęciami, które znikąd zaczęły płonąć. Niektóre z nich prześladowały mnie już pierwszej nocy po zerwaniu. Tamtego dnia też miałam koszmar.

Byliśmy w kinie, a po wyjściu z niego poszliśmy na bubble tea. Kupowaliśmy razem nasze ulubione smaki tego napoju. Mój był to brzoskwinia-wiśnia z jabłkowymi kulkami, a jego mango-wiśnia, bez żadnej tapioki. Kiedy zmierzaliśmy już do domu, jakaś tleniona blondyna z doczepionymi rzęsami wzięła go siłą pod ramię i udali się razem w inną stronę.

Zwykle miałam tendencję do zapominania o swoich snach, ale te wywołały we mnie pewnego rodzaju wstrząs. Czemu mój mózg zamiast o nim zapomnieć, jeszcze mi o nim przypominał? To jego powinny prześladować koszmary, nie mnie! To nie ja zerwałam!

Po kilku minutach w końcu byłam doprowadzona do ładu. Stałam przed lustrem podziwiając swoją figurę w obcisłej czarnej sukience. Moje nogi wydawały się chudsze w tych rajstopach, które Zoe ostatecznie znalazła na dnie szafy.

— Czy one nie wyszczuplają mi nóg? — zapytałam, zmieniając ustawienie nóg do lustra.

— Może odrobinę — pokiwała głową. — A teraz czas na gościa specjalnego! — wybiegła z salonu w stronę szafki z butami, stojącej przy wyjściu z mieszkania.

Po chwili wróciła do mnie z parą czerwonych szpilek w dłoniach. 

— Popatrz jakie cudowne! — stuknęła nimi o siebie.

— O nie, nie! — pomachałam rękami. — Pamiętasz jak to się skończyło ostatnim razem?!

Jakiś czas temu zostałyśmy zaproszone na wesele naszej znajomej z gimnazjum. Tamtego dnia zdecydowałam o ubraniu swojej jedynej pary szpilek. Ledwo co zdążyłam wejść na parkiet, a jeden z obcasów się złamał i z hukiem wylądowałam na ziemi.

— Czyżby to nie było romantyczne jakbyś wleciała w jego objęcia? — zapytała z uśmieszkiem.

— No, no. Nie ma opcji — wyszarpałam buty z jej rąk i postawiłam obok sofy.

Czasem żałowałam tego, że miałyśmy ten sam rozmiar ubrań i na dodatek ten sam rozmiar buta. Nie miałaby żadnego pretekstu by wciskać mi swoje rzeczy. To nie było tak, że były brzydkie. Ale czasem Zoe chciała pomóc mi na siłę. Z drugiej strony nie chciałam robić jej przykrości.

Uwięzieni w uczuciachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz