꧁༺Rozdział 30༻꧂Co było zapalnikiem?

24 4 2
                                    

             ꧁༺༻꧂

Jeremi

Co sądziłem o sobie, kiedy spoglądałem w lustro? Lubiłem swoje brązowe loki i żywe spojrzenie, ale kiedyś takie nie było. Podczas rozłąki z Violet, nie czułem się sobą. Patrzyłem na leżącą na wodzie Violet z lekkim uśmiechem. Sam dopiero wyszedłem z wody. Na plaży zrobiło się zimno, ale chcieliśmy z Diegiem rozpalić ognisko. Na szczęście, ktoś tu wcześniej był i znaleźliśmy patyki, nadające się do ogniska. Uśmiech tlił mi się na ustach, bo Violet Morton opowiedziała całą swoją historię Diegowi. On na to zasługiwał. Od chwili, gdy wtedy chciał już ją bliżej poznać i poszli na pożal się Bożę randkę, byłem lekko zdziwiony tym, jak go potraktowała. Już zrozumiałem to, co chciała mu wtedy przekazać i to co przekazała mu dzisiaj. Byłem z niej niesamowicie dumny.

Rozmyślałem o tym, co opowiedziała na głos. W końcu wyzbyła się krzyku, ale mówiła o tym wszystkim spokojnie. Wiedziałem, że moja przyjaciółka jest chaos, ale nie wyobrażam sobie życia bez tego chaosu. Parsknąłem cicho i przymknąłem powieki, bo poczułem się źle sam ze sobą. Wiedziałem, że to niedobrze. Violet przyglądała mi się ostatnio. Wstydziłem się swojej historii, o której części nie wiedziała. Chciało mi się płakać, kurwa. Przełknąłem ślinę i wysiliłem się na uśmiech, gdy zauważyłem, że Fernandes pierwszy wychodzi, a za nim Violet. Zdawała się mnie nie dostrzegać. Tak pięknie się uśmiechała do szatyna. Na tej plaży byliśmy tylko my, a ja wstydziłem się płakać.

Tak bardzo miałem na to ochotę.

Tamten głos już znikł, ale nie chciałem, żeby jeszcze kiedykolwiek powrócił. Nie chciałem już myśleć tylko o tym, jaki to jestem beznadziejny, że nie umiem pomóc swojej matce i nie chciałem myśleć o prochach. Wtedy byłem bardzo blisko z Diegiem. Podczas naszej przerwy z Violet, on poznał mnie bardziej. Żałowałem tego, w którą to poszło stronę.

Zacisnąłem mocno pięści, a łykcie mi pobielały. Miałem wrażenie, że ciężki sznur zaciska mi się na szyi i uniemożliwia mi oddychanie. Wydawało mi się, że znowu jestem w tym śnie, gdzie leżę w wannie i nie mam siły się wynurzyć na powierzchnię. Tonąłem w uzależnieniu.

Patrzyłem na może i liczyłem, że się uspokoję, ale gdy usiadła obok mnie Morton, nie mogłem nawet na nią spojrzeć, ponieważ ją okłamałem. Nie wiedziała najgorszego o mnie i wstydziłem się tego. Wstydziłem się swojej najgorszej wersji, swojego najgorszego ja. Nie dążyłem do perfekcji, ale chciałem być po prostu dobry. Tak zwyczajnie.

Czułem, jakby coś po mnie przejechało. Odpiąłem jeden guzik koszuli, bo nie mogłem oddychać.

- Może się przejdziemy? - zapytała Violet i popatrzyła na Diega.

A wokół mnie zatrząsł się mur tajemnicy. Doznałem obrażeń i bolało mnie całe ciało zupełnie wtedy, gdy nie brałem i walczyłem, żeby już tego nie robić. Znów wszystko mi się trzęsło w środku.

Trwałem w zawieszeniu. Nie dochodziły do mnie żadne dźwięki, aż poczułem jak ktoś mnie szarpnął. Wzdrygnąłem się.

   — Stary... wszystko w porządku? Chcesz się z nami przejść? — powtórzył swoje pytanie, a ja niepewnie pokiwałem głową, czym zyskałem uwagę Violet.

Nie mogłem stąd uciec, nie mogłem też zatrzymać się w miejscu i już zawsze wiedzieć o moim uzależnieniu tylko dla siebie. Przez chwilę byłem w pokoju z diabłem i jego podwładnymi potworami. Nie brałem ciężkich narkotyków, ale nie potrafiłem poradzić sobie z hejtem.

   — Skoro już tak wszyscy dziś się otwieramy to ja też chciałbym Wam coś powiedzieć. Może to pomoże nam zakończyć to lato z czystą kartą — zacząłem niepewnie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dobrze jest być samym [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz