Rano obudziłam się ze strasznym bólem brzucha. Adrien jeszcze spał. Nie miałam serca go budzić. Nadal leżałam wtulona w jego tors. Spróbowałam wstać, ale chłopak mi to uniemożliwił.
-Gdzie idziesz?- spytał z zamkniętymi oczami.
-Ja... Eee... Do łazienki.- powiedziałam jąkając się. Już wiedziałam skąd ten okropny ból. Dostałam okresu.
-Do łazienki powiadasz?- zapytał podejrzliwie.
-Tak do łazienki.
-Okej, ale idę z tobą.
-Co?! No chyba nie.
-Albo ze mną, albo wcale.
-Ugh. Dobra.- powiedziałam zirytowana jego zachowaniem.
Wstaliśmy i udaliśmy się do łazienki. Miałam przy sobie tampon. Weszłam do pomieszczenia z Adrienem.
-Czemu wlazłeś tutaj za mną?
-Bo tak.
-Możesz się odwrócić?
-Nie.
-Adrien.
-Nie.
-Wyjdź.
-Nie.
-Wiesz co? Wal się kretynie.- powiedziałam, wypchnęłam go z łazienki i zamknęłam się na klucz.
-HAILIE! Otwórz drzwi.- powiedział Adrien.
-Miałeś dwie opcje. Nie chciałeś wybierać. To wybrałam za ciebie.
-Hailie Monet.
-Zaraz wyjdę.
Zrobiłam co musiałam i wyszłam. Gdy moja noga stanęła w progu drzwi, Adrien rzucił się na mnie. Jego umięśnione ramiona oplatały moją talię, a jego usta wędrowały po mojej twarzy, szyi i dekolcie.
-Co się dzieje kochanie?- spytał zmartwiony.
-Bo ja... mam okres.- powiedziałam i zaczęłam płakać.
-Ej ale spokojnie. No już. Ciiiiiiii.- mówił- Nie płacz.
Nagle z płaczu przeszłam na śmiech. Co totalnie zdezorientowało Adriena.
-Ty płaczesz czy się śmiejesz- spytał tępo.
-A żebym ja to kurwa wiedziała.- powiedziałam, dusząc się ze śmiechu.
Kącik ust Adriena drgnął ku górze, a w oczach zamajaczyło rozbawienie.
-Hailie może choć zjeść śniadanie?- zaproponował.
-A może nie.- powiedziałam - Nie jestem głodna.
Jego oczy pociemniały, a szczęka zacisnęła się tak mocno, że było widać wszystkie mięśnie.
-Hailie, idziemy zjeść śniadanie w tej chwili.
-Nie.
-Tak.
Adrien podniósł mnie i ruszył w stronę jadalni.
-Adrien proszę, puść mnie!- krzyczałam, na co chłopak stanął jak wryty.
-Hailie? Hailie co się dzieje? Hailie!- z każdym kolejnym słowem w jego głosie pobrzmiewała panika.
W końcu położył mnie na ziemię, a ja natychmiast wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać.
-Skarbie co się dzieje. Powiedz mi, proszę.- powiedział wędrując rękami po moim ciele.
-Pamiętasz, jak mnie i Dylana porwano?
-Tak, ale co to ma z tym wspólnego?
-B-bo jeden z porywaczy próbował mnie zgwałcić.
Ramiona oplatające mnie od razu zesztywniały.
-Ale tego nie zrobił, prawda?- zapytał przerażony.
-No nie, ale traumę mam.
-Ze mną ci nic nie grozi.
Spojrzałam na niego niepewnie. Przybliżyłam się do jego ucha i szepnęłam:
-Ufam ci kochanie.
Adrien moje słowa zinterpretował jako prośbę o zaniesienie do łóżka i usługiwanie mi. Nie wiem czemu. Chyba jest głupi.
-Uwaga kwiatuszku, podnoszę cię.- powiedział i mnie podniósł.
-Gdzie ty mnie niesiesz?- zapytałam podejrzliwie.
-Do sypialni.
-Po co?
-Dać ci to czego chcesz.
-Spokój?
Adrien zaśmiał się cicho i odparł:
-Nie słonko. Będziemy oglądać filmy, jeść niezdrowe jedzenie i fajnie się bawić.
-Aha.
Tak jak powiedział tak zrobił. I faktycznie fajnie się bawiłam.
______________________________________
Hej kochani.
Przepraszam za nieobecność, ale już wróciłam. Po prostu przez ostatnie kilka tygodni nie miałam weny. Wszystko co jest w tym rozdziale pisałam na szybko i praktyczne nic nie ma sensu.
Papatki!
CZYTASZ
Hailie Monet x Adrien Santan
AbenteuerAdrien Santan "porywa" Hailie i zabiera ją do swojego samolotu. Podczas podróży błaga ją o wybaczenie za powiedzenie Vincentowi, że NIC ich nie łączy. Co się wydarzy? Czy Hailie zdoła wybaczyć Adrienowi? Przeczytajcie by się o tym przekonać.