Rozdział 5

431 22 0
                                    

Tony i Peter dość szybko się do siebie przyzwyczaili. Mieli stałą rutynę, w której Peter zapełniał ciszę rozmową, a Tony uśmiechał się do niego czule.

Tony nie wiedział kiedy stał się taki miękki w środku. Wiedział tylko, że obudził się w nim jakiś wewnętrzny instynkt, przez który Tony wyczekiwał z tęsknotą dni laboratoryjnych.

W ten sposób minął już tydzień, odkąd Peter zaczął staż. May była na początku dla Petera podejrzanie miła, lecz zmieniło się to po kilku dniach.

Peter wrócił ze szkoły zmęczony i zamiast natychmiast zacząć odrabiać lekcje położył się spać. Po 4 godzinach ze snu wyrwała go May, krzycząc na niego, ponieważ "był leniwy".

Nie trzeba raczej dodawać, że całkowicie rozregulował mu się harmonogram snu, przez co nie spał całą noc.

May zbiła go za to dając mu klapsy i bijąc go po plecach. Sprytnie celowała w miejsca, które łatwo było zakryć. Peter płakał całą noc, a w szkole był strasznie zmęczony. Jedynym pocieszeniem było to, że dzisiaj spotka pana Starka.

Happy jak zwykle odebrał go po szkole i widząc przygnębiony nastrój chłopca dyskretnie zawiadomił Tony'ego, o tym, że chłopiec jest smutny. Tony trochę się zaniepokoił, ale postanowił, że sam się o tym przekona na własne oczy.

Gdy tylko Peter wyszedł z windy od razu zauważył podkrążone oczy dzieciaka.

- Dobrze się czujesz, Pete? - zapytał Tony delikatnym głosem, który był przeznaczony tylko dla Petera.

- Tak - chłopiec skinął głową - jestem po prostu zmęczony.

- Ciężka noc? - zażartował Tony.

Chłopiec chodził strasznie sztywno, jakby go coś bolało.

- Tak jakby - westchnął Peter odkładając plecak na krzesło.

- A może dzisiaj skrócimy trochę pracę i pobawimy się zamiast tego zabawkami?

Tony kupił Peter'owi nowiutkie małe samochodziki, gdy dowiedział się, że Peter nie ma ani jednego takiego. Chłopiec był wniebowzięty, choć na początku wstydził się przyjąć prezent.

- Tak! - zawołał uradowany Peter, a uśmiech powrócił na jego twarz.

Tony pogratulował sobie wewnętrznie i usiadł razem z Peter'em na dywanie, który był torem wyścigowym.

***

Bawili się przez następną godzinę, aż w końcu Tony uznał, że zrobi Peter'owi coś do jedzenia. Sam chłopiec nic nie powiedział, ale FRIDAY mu przypomniała, żeby nie zagłodzić dziecka.

Przez tę godzinę Peter'owi znacznie poprawił się nastrój i znowu był szczęśliwym chłopcem, którego nosiło po całym laboratorium.

Tony postanowił, że zostawi na chwilę Petera samego, a może się zmęczy, pójdzie spać, a potem dzieciak będzie w 100% sobą. Byłby to świetny plan, gdyby nie pewien Avenger, który właśnie zmierzał w ich stronę...

***

Steve wszedł do laboratorium Tony'ego gwiżdżąc. Usłyszał głośną muzykę ACDC, więc wiedział, że miliarder tu jest.

- Tony! - zawołał od progu drzwi.

Nikt mu nie odpowiedział.

- FRIDAY, ścisz proszę muzykę.

- Tak jest, Sir.

Muzyka ucichła, a Steve zaczął się rozglądać w poszukiwaniu mężczyzny.

- Tony!? Jesteś tutaj?

Za zamglonym lustremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz