Rozdział 6

489 23 1
                                    

Dzień później, gdy Peter wrócił do domu ze szkoły od razu zauważył, że coś było nie tak. W domu było podejrzanie cicho i ciocia May nie otworzyła mu drzwi, gdy zapukał. Całe szczęście, że miał klucze.

- Ciociu, jesteś w domu? - zawołał Peter od progu.

- Gdzieś ty był? Myślałam, że jesteś w łóżku - May spojrzała na niego przekrwionymi oczami, a w dłoni trzymała piwo.

Na ten widok w oczach Petera pojawiły się łzy. Pan Stark nigdy przy nim nie pił, a jego ciocia zawsze awanturowała się po alkoholu.

- Mam staż, pamiętasz ciociu?

- Ach tak, ten twój cały staż.

Po chwili milczenia Peter się odezwał:

- Nie spytasz jak mi minął dzień?

- Oj tam, jestem pewna, że minął dobrze. Jesteś dzieckiem, co może być złego w twoim życiu?

Peter miał ochotę odpowiedzieć: "ty", ale na czas się powstrzymał. Wiedział, że zostałby za to ukarany.

- Nieważne, zjeżdżaj już. I żebym cię tu dzisiaj już nie widziała.

Kiedy Peter miał odejść do pokoju i wypłakać się w poduszkę May zatrzymała go i rzuciła:

- Jutro jest piątek, ale muszę zostać w pracy na noc. Poradzisz sobie sam?

- Boję się zostać sam - wyjąkał żałośnie Peter.

- Nie bądź dzidzią, poradzisz sobie.

- A nie mogę zostać u Pana Starka? I tak w sobotę tam będę.

- Pan Stark musi być zmęczony twoją obecnością. Nie bądź nachalny, daj mu od siebie odpocząć.

- Dobrze - w głębi duszy Petera bolało to, że narzucał się panu Stark'owi. Myślał, że mężczyzna go lubi, ale jak się okazuje było inaczej.

Peter powlókł się do swojego pokoju, wziął piżamę z Iron Manem i poszedł się umyć.

Musiał dzisiaj umyć włosy, dlatego potrzebował pomocy May, co było problemem, bo naprawdę nie miał ochoty mieć z nią do czynienia. Po chwili przełamał strach i zawołał May.

Jak można się domyślać May nie była zachwycona. Weszła do łazienki zataczając się i spojrzała na chłopca z politowaniem.

- Nie umiesz umyć nawet włosów? Co z ciebie będzie? Zawsze już będziesz takim kaleką?

Na te słowa Peter zaczął płakać. Był tak zmęczony po dzisiejszym dniu i chciał tylko, żeby ktoś go pocieszył i pozwolił mu spać.

- Nie rycz już, bo za chwilę dam ci prawdziwy powód do płaczu.

To tylko pogorszyło łkanie.

- POWIEDZIAŁAM DOŚĆ! - May krzyknęła i podeszła do Petera w wannie.

Peter automatycznie się cofnął. W tym momencie tak bardzo bał się cioci May. Jak się później okazało: słusznie.

May chwyciła Petera za włosy i pociągnęła do tyłu.

- Ał! - Peter krzyknął przez łzy.

Ciocia May trzymała go tak mocno, że poczuł jak wyrywa mu trochę włosów.

- Umyję ci włosy, ale żebyś wiedział, że to ostatni raz. Dorośnij wreszcie! - po tych słowach May popchnęła Petera do przodu aż zanurzył głowę pod wodę.

Przez chwilę się topił, ale wkrótce May go wyciągnęła.

- Już. Umyte. Co się mówi?

Peter przez płacz nie umiał sklecić zdania.

Za zamglonym lustremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz