- Kto wreszcie zaszczycił mnie swoją obecnością? - zapytała zirytowana May, w momencie, w którym Peter wszedł do mieszkania.
Peter przełknął ślinę ze strachu. Przynajmniej nie było tak źle, ponieważ May była trzeźwa, więc zapewne tym razem obrazi go w większości słownie, a nie fizycznie.
- Przepraszam ciociu, nie chciałem źle się zachować, po prostu bardzo się bałem, a Tony zaproponował...
- CO TY DO CHOLERY SOBIE MYŚLAŁEŚ JADĄC Z NIM BEZ MOJEGO POZWOLENIA?! - May wreszcie wybuchła. - Powiedziałam ci, że masz zostać w domu, a nagle dostaję telefon od cholernego Tony'ego Starka, który "informuje" mnie, że nie wracasz do domu!
- Przepraszam... - Peter zaczął płakać ze strachu przed furią cioci.
- Ten cały Stark kiedyś się doigra... Mogłeś zrobić więcej Peter! Mogłeś się nie zgodzić jechać z nim! Przez ciebie wróciłam wczoraj do domu zmęczona po pracy, a nie czekał na mnie obiad! Myślisz, że dlaczego cię tu trzymam ty bezużyteczny...
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. May spojrzała podejrzliwie na Petera, jakby to była jego wina i szeptem powiedziała mu, że ma być cicho i otrzeć te sztuczne łzy.
May otworzyła niepewnie drzwi, a tam stał Tony Stark. Oczywiście, a któżby inny?
- Dzień dobry May - powiedział Tony szorstkim głosem.
Wciąż był zły na May za jej bezmyślność w zostawieniu Petera samego. Aż strach myśleć jak chłopiec sam by sobie poradził z koszmarem, który miał w nocy. A wszystkie posiłki? Kto by pomógł Peter'owi się umyć? Tony wewnętrznie wzdrygnął się na te myśli.
- Witam, Tony. - May powiedziała zdziwionym, lekko zbyt przymilającym się głosem. - Co cię tu sprowadza?
- To - Tony wyciągnął zza pleców pluszowego misia, którego niedawno kupił Peter'owi w prezencie. Była to mała maskotka brązowego misia z niebieską koszulką. - Peter musiał zostawić go w samochodzie. Mogę wejść?
May chciała odpowiedzieć, że to nie najlepszy moment, ale przerwał jej Peter, który rzucił się Tony'emu w ramiona i zapłakał głośno w jego szyję. Tony zaskoczony podniósł Petera i zaczął szeptać mu do ucha uspokajające słowa.
- Spokojnie dzieciaku. Co się stało? Tęskniłeś za misiem? Dlatego płaczesz?
- N-nie! Tęskniłem za tobą! - Peter załkał jeszcze głośniej.
Serce Tony'ego właśnie eksplodowało z natłoku tak wielu uczuć. Teraz mężczyzna wiedział tylko tyle, że sam z siebie nie będzie w stanie puścić swojego małego chłopca.
- Chodźmy do twojego pokoju, położę cię spać, dobrze? Musisz być zmęczony - Tony powiedział ze swojego obecnego położenia na korytarzu klatki schodowej.
To stwierdzenie było właściwie pytaniem skierowanym do May. Tony prosił o pozwolenie. Całe swoje życie Tony brał co chciał, a teraz okazuje się, że w kwestii na której najbardziej mu zależy musi prosić o zgodę.
- Proszę - powiedziała May przepuszczając Tony'ego do środka, choć robiła to z niechęcią.
W głowie May Tony był obecnie bezczelnym bogaczem. Dosłownie miał teraz na sobie marynarkę, chociaż nie ubierał się jakoś specjalnie elegancko. Ale z drugiej strony będzie miała ogarniętego bachora bez kiwnięcia palcem.
CZYTASZ
Za zamglonym lustrem
FanfictionPeter Parker - zaniedbywany 8-latek, który dzięki swojemu geniuszu dostaje się do programu stażowego Stark Industries. Tony Stark, który początkowo nienawidzi obecności dzieci, wkrótce zachwycony geniuszem chłopca dowiaduje się, że tak naprawdę zaws...