Zostałam przetransportowana do więzienia, i czekam teraz na rozprawę. Jest okropnie! Zostałam oskarżona mimo iż nic nie zrobiłam.
No dobra, wiem że wyglądało to tak jakbym była winna. I penie nie uda mi się udowodnić jaka jest prawda.
- Choć - Słyszę zimny głos strażnika otwierającego kraty.
- Już idę - Mówię, wypływając z celi.
- Ale poczekaj! - Woła.
Zatrzymuję się mimo pokusy ucieczki. Strażnik podpływa do mnie i związuje mi ręce, jakby to coś miało dać... Mężczyzna zaczyna mnie prowadzić do w stronę sali sądowej. Siadam na miejscu oskarżonego.
- A więc, - Zaczyna sędzia - Irys jest oskarżona o zamordowanie Corwina, przy użyciu noża innej kasty. Według światków, dzięki swojej zdolności spowiła całą salę ciemnością by dokonać zabójstwa na swoim przyjacielu. Co więc masz na swoją obronę? - Sędzia zwrócił się do mnie.
- E... znaczy, to nie byłam ja - zaczęłam się bronić - No bo jak? Po co miałabym to robić. Przywołanie takiej ciemności było przez przypadek, a potem znalazłam już martwe ciało - Już histerycznie próbowałam udowodnić swoją niewinność. - Nie jestem mordercą...
- No dobrze, a czy świadkowie mają coś jeszcze do dodania?
- Otóż ja mam! - Krzyknęła Rosé z tłumu.
- Przedstaw nam co masz do powiedzenia.
- Widziałam jak Irys przytulała Corwina, a potem odsunęła się od niego z nożem, cała w jego krwi. - Powiedziała ze smutkiem blondynka.
- Ty wredna suko, jak śmiesz?! - Wykrzykuję.
- Zaprzeczysz? - Zaczęła dziewczyna.
- To nie ja go zapiłam! - Zaczynam łkać.
- Spokój! - Wtrącił sędzia. - Zgodnie z zasadami, kara za morderstwo to jest wygnanie z kasty.
Co... ?
- Tylko?! - Zaczęła się drzeć Rosé. - Powinna ją spotkać kara śmierci!
- Nie, takie są zasady więc się ich trzymajmy. - Powiedział spokojnie sędzia. - Koniec rozprawy, Konradzie - Zwrócił się do strażnika który mnie pilnował. - Odstaw panienkę Irys za granice naszej kasty. I pamiętaj panienko, zostajesz wygnana, i jeśli choćby milimetrem wpłyniesz na stronę naszej kasty, czekać cię będzie kara śmierci.
Strażnik zaczął mnie wyprowadzać z sali, w stronę wyjścia.
Ale to niemożliwe... dlaczego... ?
Gdy byliśmy już na zewnątrz, Konrad skręcił w stronę granicy, która była daleko.
Gdy już dotarliśmy, ten rozwiązał mi ręce i kazał spieprzać.. A ja oczywiście od razu odpłynęłam. Cały czas sobie płaczę. Co jest bardzo dziwne, bo jestem syreną, a syreny płakać nie umieją, ale ja jestem wyjątkiem. Płynę w stronę powierzchni. Ale w sumie to po co? Co mi to da?
Muszę coś zrobić... chyba.
Postanawiam, że muszę się nauczyć kontrolować tą ciemność.
Próbuję wywołać ciemność, ale zamiast wyjść ciemność, robi się jakby gęsta smuga czegoś ciemnego. Jakby taki dym albo smog w wodzie. Zaciekawiona wkładam w to dłoń. Natychmiastowo otula mnie przyjemne ciepło.
W tedy przypomina sobie o martwym ciele Corwina. Zaczynam ryczeć. W pewnym momencie zaczynam słyszeć jakby odgłosy walenia małych kropelek o taflę wody. Podpływam do góry, a gdy jestem dokładnie pod granicą pomiędzy niebem a oceanem. Wyciągam rękę by dotknąć nieba. Czuję na dłoni przyjemny podmuch, myślę o rodzinnie z którą się nie pożegnałam. Powoli wychylam głowę nad wodę. Rozglądam się, dookoła mnie nie ma nic oprócz jednej wyspy. Zaczynam płynąć w jej stronę. Gdy jestem już prawie na tej wyspie, zaczyna płynąć w moją stronę ogromna fala. Która zaczyna mnie przygniatać, i walę głową o podłożę. I widzę już tylko ciemność.
![](https://img.wattpad.com/cover/369869244-288-k863374.jpg)
CZYTASZ
The Song Of Smoke And Nightmares
FantasíaGdy syrena, która jest dopiero na drugim roku uczelni wojskowej, musi zmierzyć się z czymś co ją przerasta, jej świat natychmiastowo się wali. Irys zostaje wygnana za coś czego nie zrobiła, mimo iż jest niewinna. W między czasie poznaje dziwnego chł...