Indygo zaprowadził mnie do swojego domu, gdzie zastaliśmy jakąś kobietę, zapewne tą która się nim opiekuje.
- Dzień dobry - Mówię nieśmiało.
Kobieta patrzy na mnie i na Indie,
- No dzień dobry. A kogóż mi tu przyprowadził Indie? - Zapytała kobieta o platynowych włosach.
- Poznaj Irys, Irys to Emilia, moja przybrana mama.
- Nie zimno ci? - Zapytała mnie czule kobieta.
- Nie, ale dziękuję za troskę - Uśmiechnęłam się.
- Chodźcie jeść bo właśnie skończyłam gotować królika. - Kobieta rzeczywiście nakładała jakieś mięso na talerze, a teraz wyjmowała trzeci talerz dla mnie.
Indygo lekko popchnął mnie w stronę stołu.
- Wie pani, ja nie jestem jakoś bardzo głodna, lepiej wy się najedzcie. - Mówię pośpiesznie.
- Irys, mów mi po imieniu, i starczy dla wszystkich a ty wyglądasz strasznie chudo. - Kobieta zaczęła nakrywać do stołu a Indie pociągnął mnie za rękę do stołu. Sam zajął miejsce a ja usiadłam obok niego.
- Skąd miałaś królika? - Zapytał chłopak.
- Mam swoje sposoby, a po za tym msz dzisiaj urodziny a to trzeba jakoś uczcić. Wszystkiego najlepszego synku!
- Dziękuję, ale wiesz że nie trzeba było.
- Wszystkiego najlepszego Indygo, nie mówiłeś że masz urodziny. - Wtrącam.
- A tam, bo to nie jest najważniejsze.
Emilii usiadła naprzeciwko nas.
- Smacznego - Powiedziała.
- Nawzajem - Odpowiadam.
Zaczęliśmy jeść, a królik był przepyszny. Od dawna nic tak pysznego nie jadłam. Po jedzeniu, Emilii zaprosiła mnie do salonu, gdzie poczęstowała ciasteczkami.
- Skąd jesteś Irys? - Zagadnęła mnie kobieta. Ale uznałam że może lepiej nie mówić prawdy, tylko wymyślę że z jakiejś innej wyspy.
- Z... jestem z takiej innej wyspy.
- Okay, to gdzieś daleko? - Dopytywała kobieta.
- Nie wiem, zgubiłam się i ocean przyniósł na tę wyspę - Od kłamstwa zrobiło mi się trochę słabo.
- Ojej, czyli nie masz gdzie mieszkać. Spokojnie, mamy jeden wolny pokój, a jutro dam ci jakieś ubrania na przebranie. Możesz u nas mieszkać.
Zdziwiona taką gościnnością, uśmiecham się do Emilii.
- Bardzo pani dziękuję za taką pomoc. Jestem pani bardzo wdzięczna, czy mogłabym w zamian jakoś się odwdzięczy?
- Nie ma takiej potrzeby, ale jeśli chcesz możesz mi jutro pomóc w domu sprzątać i gotować.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję.
- Chodź, pokażę ci gdzie będziesz spać
Wstaliśmy a kobieta zaprowadziła mnie do małego pokoiku z łóżkiem i szybą w ścianie, też małą i okrągłą.
- Przepraszam że taki mały ale większego nie mamy.
- Jest super, bardzo dziękuję - Jeszcze raz uśmiechnęłam się do kobiety i wolnym krokiem weszłam do pomieszczonka.
- Zraz przyniosę ci jakąś piżamę.
- Nie trzeba - Od razu mówię.
- Oj tam, nie będziesz spała w brudnych ubraniach.
Zrezygnowana odpuszczam dalszej próbie przekonania tej kobiety że nie trzeba. Pochodzę do łóżka i siadam na nim. Ale miękkie! Materac pode mną się zapada. Chyba nigdy nie siedziałam na czymś tak miękkim. Ciekawe ile jeszcze będę tu siedzieć. Trochę tęsknie za moim ogonem. Słyszę kroki. Spoglądam w stronę drzwi, Emilia już przyszła z tą "piżamą".
Wstaję z łóżka i podchodzę do drzwi.
- Proszę, to dla ciebie - Kobieta podała mi jakieś ubranie, i uśmiechnęła się ciepło.
- Dziękuję - Odwzajemniłam uśmiech.
- Możesz się już przebrać, bo i tak zaraz idziemy spać. - Emilia zawróciła i zamknęła drzwi za sobą.
Zdjęłam spodnie które dostałam od Indygo, i zaczęłam wykminiać jak założyć to coś. Uznałam że może by to tak na siebie założyć przez głowę, ja suknie które mamy. Dostałam jeszcze jakieś spodnie, które też włożyłam. Już jako tako ubrana w tą piżamę podeszłam do szyby. Za szkłem było już ciemno.
Położyłam się na łóżku, i od razu w głowie pojawiło się wspomnienie martwego Corwina. Przekręciłam się na bok w łóżku, i poczułam jak po policzku spływa mi łza.
Nagle przypominam sobie o wojnie pomiędzy kastami.
Kurwa!
Co teraz będzie? W sumie to już nie moja sprawa... ja nawet nie należę do żadnej z kast. Więc co mnie to niby obchodzi. Niech się pozabijają. Przecież to oni mnie wyrzucili, więc niech to on niech cierpią, tak samo jak ja cierpię przez niech. Niech oni cierpią przez wojnę.
Nie...
Nie powinnam tak myśleć... to okropne.
Wstaję z łóżka, i staję na środku pokoiku.
I to jest kurwa genialny pomysł żeby się teraz trochę nad sobą po użalać. Bo czemu nie? Moje życie się wali, a ja sobie stoję na środku małego pokoju i użalam nad sobą... genialnie. I TO WSZYSTKO SIĘ WYDARZYŁO W JEDEN DZIEŃ! Czy nie? Kiedy Indygo mnie znalazł?
A w cholerę z tym!
Czemu ja tak o tym dużo myślę?
Może lepiej będzie jak już po prostu spróbuję o tym nie myśleć i zasnąć?
Podchodzę do łóżka i się na nim kładę. Ale i tak moją głowę nawiedza wspomnienie martwego Corwina. Ciągle przed oczami go widzę, całego we krwi i patrzącego się martwo w przestrzeń.
Nie wiem jak długo jeszcze tak leżałam póki nie udało mi się zasnąć. Ale chyba w końcu się udało...
![](https://img.wattpad.com/cover/369869244-288-k863374.jpg)
CZYTASZ
The Song Of Smoke And Nightmares
FantasyGdy syrena, która jest dopiero na drugim roku uczelni wojskowej, musi zmierzyć się z czymś co ją przerasta, jej świat natychmiastowo się wali. Irys zostaje wygnana za coś czego nie zrobiła, mimo iż jest niewinna. W między czasie poznaje dziwnego chł...