ROZDZIAŁ TRZECI...

36 6 9
                                    

Budzę się na piasku niedaleko oceanu. Podnoszę głowę, i widzę jakąś dłoń. Gdy spoglądam jeszcze wyżej widzę jakąś postać.

- Kim ty kurwa jesteś?! - drę się na cały głos, cofając się do tyłu.

- Jestem Indygo, ale możesz mi mówić Indie - Chłopak się uśmiechnął.

Patrzę na swój ogon... którego nie ma... są jakieś dwa badyle. Patrzę na chłopaka, on też je ma.

- Czemu nie masz spodni? - Pyta zdziwiony.

- E, czego?

- Spodni, takich które się zakłada na nogi by nie mieć gołej dupy.

Aha, czyli te dwa badyle to są nogi. Wszystko jasne.

- Bo wcześniej nie miałam nóg.

Brunet marszczy brwi nie wiedząc o co chodzi. Ja za to próbuję zrobić tak by być w tej samej pozycji co chłopak. Ale gdy mi się już prawie udaje, przewracam się na Indygo.

- Przepraszam - Jęczę.

Chłopak który mnie nadal trzyma pyta:

- hej, słuchaj, może ja ci przyniosę jakieś spodnie?

- Czemu nie... Okay.

Brunet pomaga mi usiąść i odbiega po te swoje "spodnie". Nim zdążam cokolwiek zrobić, ten wraca z jakąś szmatką mówiąc że to te spodnie.

- No dobra, a jak to coś założyć? - Pytam.

- No, em. Nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć.

- No to pokaż.

Chłopak pokazuje jak się wkłada to coś. A jak daje mi bym ja się ubrała, powtarzam jego ruchy.

- Nie rozumiem, masz jakiś top na piersiach, ale że tak bez gaci? - Zaczyna Indie.

- A ty głuchy czy cos? Już mówiłam że wcześniej nie miałam nóg. Miałam ogon.

- Gadasz jak głupia, jak ogon?

- Nie obrażaj mnie. Mógłbyś mnie nauczyć poruszać się na tym czymś?

- Jasne. Złam mnie za rękę pomogę ci wstać - Pokazuje swoją dłoń, a ja go za nią łapie.

Chłopak podciąga mnie do góry a ja chwiejąc się na nogach trzymam się go.

Indygo uczył mnie chodzić do dość późna. A gdy już mniej więcej umiałam się poruszać zabrał mnie w jakieś miejsce, gdzie była jakaś kładka na której usiedliśmy.

- Opowiesz mi coś o sobie? - Zapytał gdy sobie tak siedzieliśmy oglądają zachód słońca.

- A co chcesz usłyszeć?

- Skąd jesteś?

- Z kasty oceanu burz.

- Takie coś w ogóle jest?

- Tak, jest. I jest tam bardzo ładnie.

- To czemu tam nie jesteś?

- Bo mnie wygnali - Wspominając to w oczach pojawiają m się łzy - Oskarżyli mnie o zamordowanie przyjaciela. Ale to nie ja go zabiłam, a i tak mi nie wieżą. Nawet się nie zdążyłam pożegnać z rodziną. - Wycieram ręką łzy - Nie miałam możliwości nawet wzięcia czegokolwiek swojego ze sobą. Wszyscy mnie pewnie znienawidzą.

- Strasznie ci współczuję...

- Nie kłam! - Przerywam mu już całkiem się rozklejając.

- Nie kłamię - Mówi spokojnie - Spokojnie... - Indygo kładzie swoją dłoń na mojej. - Wszystko będzie dobrze, może poopowiadasz mi coś więcej osobie?

- Dobrze, ale ty pierwszy coś opowiedz - Pociągnęłam nosem, ale się uśmiechnęłam do brązowowłosego chłopaka.

- A więc, ja jestem stąd. Niestety moi rodzice nie żyją, zostali zabici przez jakieś stwory które wyrwały im serca. Znalazłem ich z wielką dziurą w klatkach piersiowych. Ale na szczęście przygarnęła mnie kobieta, u której mieszkam do dzisiaj. Jestem jej bardzo wdzięczny za to co dla mnie zrobiła. - Indie się uśmiechną pod nosem. - Potem trochę kradłem by mieć pieniądze na lody - zaśmiał się - Teraz twoja kolej.

- To tak, ja, jestem znaczy byłam członkinią kasty oceanu burz... Ale umiem na przykład to

- pomyślałam o przyjemnej otulającej ciemności, przed nami zrobiło się ciemno. Ciemność zaczęła powoli nas otaczać.

- E... Co ty robisz? - Pyt zaniepokojony Indie.

- No, robie ciemność.

- Ale jak? I, to wygląda jak jakaś czarna magia...

- Nie wiem czy jest czarna, raczej przezroczysta. I to, jest moja zdolność.

- O... okay. Trochę to straszne - Powiedział, a w między czasie ciemność otuliła nas z każdej strony.

- Bałam się że mi znowu nie wyjdzie, ale na szczęście się udało.

- Wow, szczerze to się nie spodziewałem takiej ciemności. Zimno tu trochę, miałabyś może ochotę się do mnie przejść?

- No nie wiem...

- Ale co ci szkodzi, skoro teraz nie masz domu, możesz przenocować u mnie - Chłopak się uśmiechną.

- No dobra... Tak w ogóle to jestem Irys.

Chłopak się podniósł, ukłonił i powiedział:

- O witaj w naszym skromnym miasteczku piękna Irys - Podał mi dłoń którą od razu chwyciłam.

- A więc gdzie mieszkasz?

- Chodź, zaprowadzę cię - Uśmiech mu z twarzy nie chciał zejść.

The Song Of Smoke And NightmaresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz