Rozdział 4.

309 12 0
                                    

–Jak myślisz jakim samochodem, jeździ ktoś jego pokroju?

–Obstawiam jakiegoś Mercedesa– rzuciłam od niechcenia.

–Ja myślę, że to będzie jakieś Porshe.

Wraz z Adeline wymieniłyśmy się postrzeżeniami.

Siedziałyśmy na murku, zaraz przy wyjściu ze szkoły i czekałyśmy na Vincenta.

Nie miałam jego numeru, ani nic podobnego, więc nie miałam jak się z nim skontaktować.

Lekcje skończyliśmy piętnaście minut temu, a jego wciąż nie było.

–Stresujesz się?– Zapytała Adeline, wgryzając się w kanapkę.

–Czym? Tym, że będę jechać sama autem z obcym facetem, czy tym, że będę brała udział w jakiejś konferencji?

–Czyli wszystkim.

–Może porozmawiajmy o czymś innym, dopóki nie przyjedzie, chce myśleć o wszystkim tylko nie o tym.

–Dziś rano kiedy goliłam nogi, to się zacięłam przy samej stopie, boli jak cholera!!! Potem zjadłam na śniadanie owsiankę, która była tak ohydna, że musiałam ją wyrzucić, a na sam koniec prawie zosta....- Nagle przerwała swój monolog, wpatrując się w jakiś punkt za mną.

Siedziałam tyłem więc gwałtownie się odwróciłam, a moim oczom ukazał się błyszczący w słońcu Mercedes G Klasa.

–O cholera... A więc zgadłaś– oznajmiła Adeline.

Wstałam z murku i wygładziłam swoją różową spódniczkę.

Ponieważ po długim poszukiwaniu w szafie, finealnie postawiłam właśnie na nią, biały top i różowy sweterek.

Właściciel samochodu zatrzymał się centralnie przed nami i sekundę później wysiadł z pojazdu.

–Bardzo przepraszam za spóźnienie, piękna.

Vincent ujął moją dłoń i ucałował, jak to miał w zwyczaju.

–Nie przewidziałem, że na drodze mogą być korki. Za późno wyjechałem z kancelarii.

–Nie musi się pan tłumaczyć, nic się nie stało.

–Och, oczywiście, że się stało. Proszę mi to wybaczyć, zazwyczaj jestem punktualny. Obiecuję, że wszystko ci wynagrodze.

Uściskałam Adeline na pożegnanie i udałam się z mężczyzną do samochodu widząc jak przygląda mi się grupa chłopaków, z Haydenem na czele.

Vincent otworzył mi drzwi od strony pasażera, a kiedy zajęłam miejce, zamknął je za mną.

Chwilę później wyjechaliśmy z parkingu, pod czujnym okiem moich ,,kolegów".

–Jak minął dzień w szkole?

Mężczyzna zaskoczył mnie tym pytaniem.

–Jak to w szkole, dość nudno.

–W takim razie mam nadzieję, że ze mną nie będziesz się nudzić.

Skierowałam wzrok do szyby i przewróciłam oczami.

Mój telefon wydał dźwięk powiadomienia więc dyskretnie je odczytałam.

Od: Raphael<33

Chłopaki dali mi cynk, że już pojechałaś. Gdyby coś się działo pisz.

Uśmiechnęłam się do urządzenia i schowałam telefon do torebki.

–Długo prowadzi pan kancelarię?

Sweet LiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz