Rozdział 18.

120 5 25
                                    

–A to co?– zapytał Hayden.

Kiedy poszedł wziąć prysznic, na rozłożonej kanapie, pomiędzy nami ustawiłam trzy poduszki.

–To na wypadek, gdybyś w nocy miał ochotę się przytulać. –oznajmiłam, wygodniej się układając.

Chłopak skomentował to parsknięciem.

Z zadowoleniem, szczelniej opatuliłam się bluzą Haydena, którą przyniósł mi z góry.

Całe szczęście często tu nocował, więc miał trochę swoich ciuchów.

Obserwowałam jak w samych dresach, usiadł na kanapie.

–Nie wiedziałam, że masz tatuaż.– powiedziałam, gdy zauważyłam zarys na żebrach.

–Mało kto o nim wie– oznajmił.

–Czyżbym poznała twoją tajemnicę?

–Chyba można tak powiedzieć. –uniósł kącik ust.

Ułożyłam się plecami do chłopaka, i kiedy zgasił lampkę stojącą, koło kanapy, zamknęłam oczy.

Pomieszczenie zalał gęsty mrok.

Za oknami słychać było porywisty wiatr, którego świst nieco mnie przerażał.

Moje serce zaczęło bić o wiele szybciej, kiedy usłyszałam jakby coś złamało się na tarasie.

–Hayden?– wyszeptałam, odwracając się, do niego twarzą.

–Hm?

–Słyszałeś to?

–To pewnie tylko gałęzie, śpij.

Wcale mnie to nie uspokoiło.

Kiedy ponownie usłyszałam, ten sam dźwięk, okryłam się po uszy kocem.

–A teraz?

Chłopak westchnął i zapalił lampkę.

Podniósł się do siadu, po czym udał się  w stronę drzwi balkonowych.

Niemal od razu wyskoczyłam za nim, chowając się za jego plecami.

Gdy wyszliśmy na taras, Hayden poświecił latarką z telefonu, dookoła.

Jednak poza kaczkami w stawie, nie było nikogo.

–Bu!

Z przerażeniem objęłam dłońmi, nadgarstek chłopaka.

A on po prostu się ze mnie śmiał.

Uderzyłam go z otwartej dłoni w plecy.

–Zwariowałeś?

–Przepraszam, nie mogłem przepuścić takiej okazji.

Pokręciłam głową z politowaniem i wróciłam do środka.

Z obrazą godną Oscara, przysiadłam na łóżku i zabrałam koc Haydenowi.

– Ktoś tej nocy, chyba zmarznie.– powiedziałam przesłodzonym głosem.

****

Czułam jak ciepły oddech muska moje włosy.

Lecz zanim otworzyłam oczy, postanowiłam jeszcze na moment, rozkoszować się tą chwilą.

Sądząc, że to kolejny zbyt realistyczny sen, uchyliłam najpierw jedną powiekę. Jednak pomieszczenie w którym się znajdowałam, ani trochę nie przypominało mojego pokoju.

A moja miękka poduszka, okazała się ramieniem Haydena.

Z zaskoczeniem odkryłam, że poduszki, które ustawiłam między nami poprzedniej nocy, teraz znajdowały się na podłodze.

Sweet LiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz