— Ósma technika: pierwotne cięcie wichru.
— Siódma technika: podkręcona kropla burząca wodę.
Dwa ataki stały się jednym, dając w końcu zwycięstwo Kai i Giyū. Walka się dłużyła, a demon był zdecydowanie potężniejszy od poprzednich. Nic dziwnego, skoro jego tęczówki zdradzały, że był jednym z niższych księżyców.
Kaya wzięła głęboki oddech, spoglądając na swoje zakrwawione ramię i natychmiast zwymiotowała.
Gdy była dzieckiem, a treningi przerastały jej możliwości, nauczyła się jednego, przydatnego sposobu – wyłączenie wszelkich uczuć. Nie czuła radości, smutku, zmęczenia czy bólu. Lecz płaciła za to cenę.
— Nic mi nie jest — mruknęła w stronę Giyū, który w tym samym momencie znalazł się obok niej, aby podtrzymać jej osuwające się ciało. — To ze zmęczenia. — Uśmiechnęła się słabo, spoglądając jeszcze raz na ramię. — Boooooli — jęknęła płaczliwie, nadymając przy tym policzki i starając się stać o własnych siłach.
— Panienko! — krzyknęła kobieta z oddziału sprzątającego, biegnąca w ich stronę z trójką towarzyszy. — Znowu panienka wymiotuje! — upomniała ją zaniepokojona, zatrzymując się obok.
— Nic panu nie jest? — zapytał kolejny członek Oddziału Sprzątającego Giyū, omijając kilka większych resztek muru, który został zniszczony podczas walki.
— To tylko zadrapanie — odparł Tomioka, mając na myśli swoją nogę, która została nieco poturbowana podczas walki.
— Jak ja przy tobie wypadam — jęknęła zirytowana Kaya. — Niby filar, a jestem bardziej poobijana niż on. — Pociągnęła nosem, czując, że żołądek chce zwrócić resztki swojej zawartości. — Chyba...
Kobieta z Oddziału Sprzątającego podsunęła Kai torebkę pod nos, pozwalając, aby ta do niej zwymiotowała.
— Powinna się panienka udać do Rezydencji Kwiatów, aby się przebadać.
— Nic mi nie jest — odpowiedziała prosto w torebkę, ciesząc się, że poprzedniego dnia nie zjadła zbyt wiele. Uniosła powoli głowę, zaciągając się powietrzem, które zwyczajnie cuchnęło przez spalone ciała demonów. Znowu zrobiło jej się niedobrze. — Będziecie mieli trochę pracy — powiedziała w końcu, przełykając głośno resztki zniesmaczenia własną osobą.
Kobieta z Oddziału Sprzątającego pokręciła głową, niezbyt zdziwiona zachowaniem Akiyamy. Zawsze zmieniała temat, gdy ktoś próbował ją namówić na wizytę w Rezydencji Kwiatów, a co za tym idzie – na badania. Nie żeby się jej jakoś specjalnie bała, ale uważała, że to niesprawiedliwe zajmowanie miejsce bardziej potrzebującym.
— Widzisz, już nie krwawię! — powiedział dumnie Filar Wiatru, pokazując ramię. — To zwykłe zadrapanie... — dodała. — Nie patrz się tak na mnie — mruknęła speszona, gdy zauważyła oceniający wzrok użytkownika oddechu wody.
— Kra! — Ptaszysko Kai niespodziewanie znalazło się obok grupy. — Kra! Niedaleko są gorące źródła, kra, powinniście zregenerować siły, kra!
◌
Droga zajęła im dokładnie dwa dni. Całe dwa dni, które spędzili w niezręcznej ciszy, przerywanej okazjonalnymi pomrukami, odpowiadającymi za konieczne porozumienie się. Cisza nie przeszkadzała im jednak w zerkaniu na siebie, co jakiś czas.
Kruk Kai zapomniał wspomnieć, że ów gorące źródła to Wioska Kowali. Gdy byli wystarczająco blisko, członkowie Oddziału Sprzątającego wyszli im naprzeciw, aby zabrać ich w miejsce docelowe oraz zachować lokalizację w tajemnicy.
CZYTASZ
Bezchmurne niebo || Tomioka Giyū x OC
FanfictionOtworzyła oczy i przyjrzała się przyszłemu towarzyszowi. Beznamiętny wyraz twarzy niewiele różnił się od tego, który sama przybierała. Ale oczy... One miały w sobie coś niezwykłego. - Jeśli zdążymy do wioski przed zachodem słońca, może uda nam się z...