「 007 」 Nowy Filar Wody

39 3 12
                                    

Od dnia utworzenia Korpusu Zabójców Demonów istniało pięć podstawowych filarów: wody, płomienia, kamienia, wiatru i błyskawicy. Chociaż od dłuższego czasu stanowiska filarów wody i błyskawicy pozostawały puste, Kaya po poznaniu umiejętności Tomioki szybko domyśliła się, czemu został jej przydzielony jako towarzysz. Mistrz nigdy nie pozostawiał niczego przypadkowi.

Kaya westchnęła zmęczona, słysząc głośną rozmowę Rengoku i Tengena. Och, ile by dała, żeby cofnąć się w czasie i odmówić tego nieszczęsnego alkoholu poprzedniego wieczora; nigdy nie miała umiejętności picia, a tym bardziej głowy, aby móc rywalizować z Uzuiem.

Spojrzała na Filary Kamienia i Węża, które prowadziły spokojną rozmowę, później na Mitsuri i Kanae, które zawzięcie o czymś dyskutowały. Pomieszczenie, w którym przebywali wydawało się przestronne, jednak Akiyama z każdą kolejną minutą miała wrażenie, że się kurczy.

— Wszystko w porządku? — Usłyszała ściszony głos Tomioki, który siedział tuż obok niej.

Kobieta skinęła głową, starając się zachować kamienną twarz, mimo wypieków, które powoli zaczynały palić jej policzki. To nie tak, że pytanie Tomioki wpłynęlo na nią bardziej niż powinno. Wciąż była zażenowana własnym zachowaniem z poprzedniej nocy. Szczęście w nieszczęściu, że pamiętała wszystko: krzyk Uzuia, chęć ucieczki, potknięcie się o własne nogi i wpadnięcie w ramiona Tomioki. Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby później nie chciała zapaść się pod ziemię, a raczej uciec najszybciej jak potrafiła, więc się zerwała i przyłożyła mu głową prosto w szczękę.

— Przepraszam — szepnęła kolejny raz, zerkając spod ciemnych włosów na siniaka, który chyba wciąż rósł w jej oczach i śmiał się szyderczo.

— Nic się nie stało. — Tomioka uśmiechnął się pokrzepiająco, chociaż przychodziło mu to z trudem. Kaya przepraszała go od samego rana za nieszczęsny wypadek poprzedniego wieczoru, a jemu po prostu chciało się... śmiać. Widząc jednak jak kobieta jest przejęta całą sytuacją, nie mógł jej tego zrobić. — Mówię poważnie, nie powinnaś tego brać do siebie.

Już chciała przeprosić po raz kolejny, ale ku nim zmierzał Mistrz Ubuyashiki. Nastroje Filarów momentalnie się zmieniły. Zapadła cisza, każdy z nich zrobił się poważny i przyjął odpowiednią postawę. Gdy tylko wszedł do środka, każdy z nich się ukłonił.

Każdy Filar dażył Kagaye niebywałym szacunkiem. Nie dlatego, że się go bali, darzyli go miłością. Tak wielką, że już dawno przestała się liczyć zemsta na demonach.

— Witajcie moi drodzy. — Jego głos miał w sobie coś niezwykłego, kojącego. Coś, czego Kaya nie była w stanie ukształtować i opisać nawet w swoich myślach. — Nim rozpoczniemy oficjalne spotkanie, chciałbym oficjalnie przedstawić wam nowy Filar Wody, Tomioka Giyū.

Kaya uśmiechnęła się szeroko w stronę mężczyzny, który siedział obok. Widać był speszony, że uwaga wszystkich znowu skupiła się na nim, ale nie chciał dać tego po sobie poznać.

— Miło mi was wszystkich poznać, liczę na owocną współpracę — powiedział formalnie i skłonił się lekko przed wszystkimi. Część już udało mu się poznać wcześniej, ale chciał się zachować odpowiednio w tej sytuacji.

— Dobrze, kontynuujmy. — Mistrz uśmiechnął się ciepło, rozumiejąc, że Tomioka nie chce być dłużej w centrum uwagi. — Chciałem podsumować ostatnie doniesienia od członków korpusu... Dostajemy coraz więcej zawiadomień o grupowych przemianach i atakach demonów — westchnął ciężko.

Chociaż zdarzało się, że demony atakowały w grupach, zazwyczaj były to pojedyncze przypadki. Teraz to zdecydowanie odbiegało od normy i sugerowało, że nadciąga jakaś zmiana. Coś, co miało wywrócić znany im świat do góry nogami.

Kagaya, ze swoim nadzwyczajnym instynktem zdawał sobie z tego sprawę, dlatego kontynuował swoją przemowę i starał się dokładnie wyjaśnić i przekazać wszelkie zdobyte informacje. Począwszy od demonów zbierających się w grupach, poprzez ich nienaturalnie zwiększoną aktywność, aż do niepokojących wieści o Wyższych Księżycach, które są coraz zuchwalsze pod względem wyboru miejsc swojego urzędowania.

— Proszę, bądźcie bardziej rozważni na swoich wyprawach. — Zakończyła swój wywód głowa rodu Ubuyashiki, uśmiechając się przy tym pokrzepiająco. Wierzył w swoich ludzi i ich siłę, lecz doskonale rozumiał, że w ferworze walki mogli zapominać o istnieniu świata, który tak starali się chronić.

Spotkania Filarów z Mistrzem nigdy nie były długie. Nigdy też nie były proste, ale przecież każdy to rozumiał w świecie, w którym muszą walczyć z demonami.

Akiyama westchnęła ciężko, wracając myślami do walki z grupą demonów. Nie myliła się wtedy myśląc, że działały one według jakiegoś planu. Ale skoro zwykłe demony kierowały się czymś więcej niż instynktem zabijania, to co to właściwie znaczyło dla nich?

— Może wspólny trening? — zaproponował Rengoku, gdy już opuścili pokój spotkań i kierowali się ku wyjściu z rezydencji, uśmiechając się przy tym szeroko.

— Jestem za, hahaha! — zakrzyknął podekscytowany Uzui. — Treningów nigdy za mało!

Kaya zmarszczyła nos, zastanawiając się czy zawsze byli tak głośni i irytujący.

— Mam dla ciebie zioła, które chciałaś. — Kanae zjawiła się obok Kai i Tomioki.

— Och, cudnie — powiedział Filar Wiatru, uśmiechając się przy tym szeroko. — Zapas suszonej wisterii też by się znalazł? — zapytała z nadzieją w głosie, zerkając na Filar Kwiatu.

Każde ich spotkanie było też dobrą sposobnością na uzupełnienie zapasu ziół. Wiele z nich było potrzebnych do przyspieszenia regeneracji po walkach z demonami, bądź po prostu, aby dodać energii po ciężkiej nocy pełnej tropienia.

— Hmm... Myślę, że tak. Idziesz z nami, Tomioka-kun?

Giyū skinął głową, że się zgadza.

— O nie, nie! — zakrzyknął Uzui, doskakując szybko do grupy. — Giyū zostaje z nami! Musimy sprawdzić na co stać nasz nowy Filar Wody, hahaha! Kaya, ty też...

— Nie dam się tym razem na to namówić! — Kaya złapała Kanae za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia, szczerze się ciesząc, że tym razem to nie ona w pierwszej kolejności została wplątana w sparing. Uśmiechnęła się szeroko do Tomioki, życząc mu jeszcze powodzenia i obiecała, że później jeszcze do nich zajrzy.

Nawet nie zdążyły opuścić rezydencji, kiedy podleciał do nich kruk.

— Ojciec cię wzywa — powiedział spokojnie, siadając Kai na ramieniu i dziabiąc ją w głowę.

— Mógłbyś mnie nie bić za każdym razem, gdy przylatujesz? — mruknęła, łapiąc się za bolące miejsce.

— Nie. Sprawdzam czy twój ptasi móżdżek wciąż tam jest.

Kanae parsknęła śmiechem, gdy Kaya zmrużyła oczy i zrzuciła kruka z ramienia.

— Podłe ptaszysko.

◌ ◌ ◌

Muszę przyznać, że ten rozdział wisiał jakiś czas u mnie na dysku. Chciałam go wstawić wcześniej, ale sporo rzeczy zbiegło się w czasie i tak mi zeszło :D

P.S. Kolejny już prawie gotowy, mam nadzieję, że uda mi się go sprawnie dokończyć i ewentualnie poprawić :) 

Bezchmurne niebo || Tomioka Giyū x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz