A miało być normalnie...

35 6 8
                                    

Była godzina 20:05, a przynajmniej coś około tego. Właśnie wracałam z pracy przyświecając sobie latarką z telefonu, gdyż nie wszędzie postawione były lampy. Dlatego nienawidziłam chodzić tą ulicą wieczorami, a szczególnie tymi grudniowymi jak dziś.

Delikatny śnieżek chrupotał mi pod butami. Westchnęłam a białe obłoczki z mojego oddechu uniosły się powoli do góry. Akurat zaczął padać śnieg. Drobne, zimne płateczki wirowały wokoło mnie w swoim niespiesznym tańcu. Przystanęłam na chwilę, by na nie popatrzeć.

Wahałam się chwilę, ale koniec końców skręciłam do Parku Street Roard.

Może i wydłuży mi się trochę droga na przystanek, ale do autobusu i tak mam jeszcze sporo czasu, a park jest lepiej oświetlony i posiada dobry monitoring. Tak... Był o wiele bezpieczniejszy niż tamta niedoświetlona ulica.

Schowałam telefon do kieszeni. Na razie nie był mi potrzebny. Ledwo jednak przeszłam kilka kroków, a poczułam, jakby ktoś stał za mną.

"Spokojnie, tu nikt nic ci nie zrobi." - uspokajałam samą siebie, ale i tak przyspieszyłam kroku. 

Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu ręką.

- Hej złotko! - zawołał gruby, dźwięczny głos, a ja z krzykiem uderzyłam przybysza torebką w twarz.

Usłyszałam śmiech i zobaczyłam przed sobą mężczyznę na oko trochę starszego ode mnie.

Pocierał swój policzek z głupkowatym uśmiechem.

- I co Adaś? Ja nie dam rady? Wyskakuj z hajsu! - zawołał do grupki mężczyzn. To właśnie oni się śmiali. - A ty się tak nie denerwuj stara, luz!

- Zaraz dzwonię po gliny! - zawołałam z bijącym jak młot sercem.

- Słyszycie chłopaki? Trza się zwijać! - parskną jeden z żartownisiów, a reszta wybuchnęła śmiechem.

Mój niedoszły oprawca podszedł do reszty wołając coś o jakimś zakładzie.

"Cepy, idioty, głupki..." - wyzywałam ich w myślach dodając jeszcze kilka o wiele brzydszych określeń.

Uspokoiłam się jeszcze trochę i ruszyłam przed siebie. Nie uszłam jednak pół kroku, kiedy o mało się o coś nie potknęłam.

To był portfel. Wykonany z brązowej skóry. "Zapewne należy do tamtego żartownisia. Wypadł mu, kiedy rąbnęłam go torebką." - pomyślałam i podniosłam go.

Delikatnie otworzyłam i spróbowałam wyjąć dowód. "W razie czego, to pójdę zgłosić tamtego chłopaka, ze napaść, jeśli w domu uznam, że czegoś, co miałam w kieszeniach nie mam." - dodałam, gdyż miałam lekkie opory przed zrobieniem tego.

Oczywiście nie dałam rady przez rękawiczki. Zdjęłam sobie tą z lewej ręki zębami i trzymając ją w nich dalej wyjęłam plastikowy prostokącik.

"Samuel Rodrigo"- głosiły czarne literki.

Wsunęłam dowód z powrotem na miejsce, zamknęłam portfel i ubrałam na nowo rękawiczkę.

Spojrzałam na grupę mężczyzn i nie myśląc zbyt dużo rzuciłam przed siebie znalezionym portfelem. Ten perfekcyjnie trafił w głowę jednego z żartownisiów.

- Upuściłeś coś cymbale! - zawołałam do niego.

- Och dzięki złotko!

Wkurzona pokazałam mu język i odwróciłam się idąc żwawym krokiem w kierunku przystanku autobusowego.

- Phi! - prychnęłam jeszcze idąc dalej przed siebie.

Gdy już znalazłam się na przystanku spojrzałam na godzinę.

20:18, co oznacza, że do przyjazdu autobusu mam jeszcze siedem minut.

Odetchnęłam głęboko puszczając w górę więcej małych obłoczków i usiadłam na ławeczce. Z braku lepszych zajęć (oraz czystej ciekawości) postanowiłam wyszukać na Dzyń-Dreamie tego Samuela Rodrigo.

Oczywiście wyświetliło mi się 56 mężczyzn o tym imieniu i nazwisku, jednak żaden z nich nie przypominał tamtego chłopaka. "Może po prostu nie ma tej apki? Hym.... co on może mieć?" - pomyślałam i nagle mnie olśniło. Chyba każdy chłopak w jego wieku ma Swap Heart, czyli najpopularniejszą aplikację randkową.

Zalogowałam się na eh... he... moje konto (tak, szukam drugiej połówki!) i znów wpisałam to imię. Nic. Zdziwiłam się. Ciekawy z niego przypadek...

Zanim zdążyłam wymyślić jeszcze jakąś apkę, w której mogłabym go znaleźć, z cichym sykiem podjechał autobus.

--------------------------------

589!

I jak wam się podoba? Postanowiłam trochę odejść od akcji i postawić na romans, jednak czy udany...?


* po korekcie

Dziennik Dziwnej MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz