Zwariowany Wieczór I Pomysł Roku (zdaniem Samuela)

14 3 11
                                    

Propozycja Luizy bardzo mnie zdziwiła, ale kim ja jestem, żeby ją kwestionować?

Z szerokim uśmiechem kiwnąłem głową.

- Jeśli nalegasz. - powiedziałem tylko wpakowując się do jej domu.

Był bardzo ładnie urządzony.

Wchodziło się do małego saloniku połączonego z jadalnią. Po lewej stronie był łuk z wejściem do kuchni, a po prawej trzy pary drzwi. Zapewne łazienka, sypialnia i pokój gościnny lub gabinet.

- Rozgość się. - powiedziała zawieszając kurtkę na wieszaku. Zrobiłem to samo. Spojrzała na mnie. - Chcesz herbaty?

- A bardzo chętnie.

- Owocowa? Zwykła? Zielona?

- To jest aż tyle rodzajów?!

Spojrzała na mnie lekko poirytowana.

- Dobra, dobra, owocową poproszę.

- Jaki smak.

 - A jakie masz?

- Malinowa, rumiankowa, jaśminowa, wiśniowa, cytrynowa, pomarańcza z brzoskwinią, truskawka z jagodą...

Dziewczyna  wymienieniała chyba z milion rodzajów herbaty.

- Czy wolisz kawę? - zakończyła swój monolog.

- Albo jednak napiję się kawy.

- A jakiej? Czarnej, expresso, caputhino, parzonej, z mlekiem-

- Z mlekiem. - przerwałem jej, nim zdążyła się bardziej rozkręcić.

- A jakim?

- Co?

- Zwykłym, migdałowym, sojowym, kozim, kokosowym, bez laktozy...

- Kawę ze zwykłym mlekiem proszę.

- Ale 0,5%, 1,5%, 3,2%...

- 1,5%.

- Z cukrem czy bez?

- Z cukrem.

- Jakim? Białym, brązowym, trzcinowym...

- Jezus Lui!

W tym momencie zauważyłem, iż dziewczyna zaczyna się śmieć.

Zmrużyłem oczy.

- Robiłaś sobie ze mnie jaja?

Kiwnęła głową dalej chichocząc.

- T-to co ch-chcesz do t-tego picia. - powiedziała przez śmiech.

- Niech będzie herbata owocowa, jaśminowa, bez mleka z białym cukrem.

- A z jakiej firmy?

- Ech... Serio?

- Nie, już idę robić.

Pokręciłem głową, jednak uśmiechnąłem się pod nosem. Trzeba przyznać, że nieźle mnie wrobiła.  Ale za niedługo się jej odpłacę.

Kiedy Lui poszła do kuchni zrobić herbaty, ja postanowiłem trochę rozejrzeć się po jej salonie. Był bardzo zadbany. Podłoga nie miała nawet jednego okruszka kurzu, wszystko wręcz lśniło czystością. Jedyną oznaką bałaganu były jakieś kartki papieru na stoliku kawowym. Podeszłem do nich i zauważyłem, iż są to szkice. Bardzo dobrej jakości szkice ubrań. I wszystkie podpisane tak samo. "Aurella."

Wglądały wspaniale. Te płynne linie, imitacja materiałów, oryginalne kroje...

Następne co zwróciło moją uwagę, to kolekcja zdjęć wisząca na ścianie nad kanapą. Największe i najbardziej wyśrodkowane zdjęcie przedstawiało najwidoczniej rodzinę Luizy na jakieś wakacjach.

Dziennik Dziwnej MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz