Siedem minut w niebie.

153 11 3
                                    

Pamiętacie definicję prawdy? Pamiętacie, gdy wyszła ona na jaw? Z pewnością.

Nowy dzień rozpoczął się dziwnie, a przynajmniej nie tak, jak ktokolwiek oczekiwał. A jak, zapytacie? No, grupowym spotkaniem zaingerowanym przez Hunter i Forest.

Młode Hunter i Forest.

Okazało się, że te dwie od momentu trzymiesięcznego pobytu Rosalie w szpitalu, były w ciągłym kontakcie i planowały. Dzisiejszym południem wyszły z swojego "ukrycia" z pytaniem, a raczej.. rozkazem, jako, że jakby nie patrzeć to też mogły je od teraz wydawać.

Spotkały się dokładnie tak samo, jak w grupie naprawczej. Oczywiście, tradycyjnie nie było Allesy. Erees już za to tak.

Siedziały w komnacie spotkań uroczystych przy wielkim stole ogołocontym z jedzenia. Wszystko zdawało być zwyczajnie, wykluczając, że naprzeciw siebie, tam, gdzie zwykli siedzić władcy - w ty przypadku Vale i Rosalie, siedziały ich siostry.

Reszta była zdezorientowana wszystkim po kolei, a napięcie rosło.

— Wiesz, że cisza jest w tej chwili bardzo irytująca, Charlie? — Valentina w swoim dawnym żywiole, kpiąco parsknęła.

— Cicho, budujemy atmosferę! — odpowiedziała, przy okazji psując "atmosferę" śmiechem.

— Nie chcę psuć wam zabawy, ale myślę, że wszystkie mamy ważniejsze sprawy niż siedzenie tutaj w bezcelowej ciszy, bo chcecie się poczuć. — Rosalie znużenie wstała i oparła się dłońmi o blat.

— Usiądź, to nie zabawa. — skarciła ją Sofia, która swoją drogą przez trzy miesiące zdążyła zmienić się nie do poznania.

Rosalie widząc ją po raz pierwszy osądziła, że przyczyniły się do tego ostatnie wydarzenia z ich życia i mimo, iż Sofia się tego wypierała, to ona wiedziała swoje. Sama była w jej wieku. Sama nie miała w nim łatwo i kombinowała, chcąc wydusić z siebie wspomnienia zmianą siebie i wszystkiego wokół.

— Od miesięcy ogarniamy zjednoczenie imperial. Znaczy.. tylko planujemy. — odparła szybko Charlie — Skoro możecie, to czemu nie? — spytała dodatnio, jakby od razu spodziewając się negatywnej odpowiedzi.

— Nikt nie mówi, że my o tym nie rozmawiałyśmy. — oznajmiła jej Valentina. Rosalie skinęła w potwierdzeniu głową, choć była to wielka nieprawda. Bo nie brały tego na poważnie, gdy Vale zaproponowała to po raz pierwszy.

— To na co jeszcze czekacie? — donośny, oburzony głos Megan wybił się spośród nich. Jej też nie było jakiś czas, a była najbardziej chętna.

— Musiałyśmy załatwić pewne sprawy pomiędzy nami. — wyjaśniła po krótce Rosalie, kiwając głową na starszą Hunter.

Megan, zarówno jak Eres i Ashley, wytrzeszczyły oczy. Nie trzeba było ukrywać zdziwienia. Pewne sprawy były pewne, a bynajmniej w głowach Meg i Ash, które o niczym nie wiedziały i myślały tylko o jednym.

Eres niby też nie nie wiedziała. Ale niby pozostawało swoim znaczeniem.

— Sądzę, że i tak powinnam porozmawiać o tym z Rosalie. W cztery kły. — zaznaczyła ostro, wsatjąc w taki sam sposób jak wspomniana.

— Tylko nie skończcie jak gdyby w siedem minut w niebie! — krzyknęła za nimi Ashley.

Valentina, rozumiejąc co miała na myśli, parsknęła. Rosalie zaś odwrotnie, zmarszczyła czoło.

— Chcę wiedzieć? — spytała niepewnie, gdy zamknęły drzwi odległego pomieszczenia.

— Chyba nie, zwłaszcza, że serio musimy poważnie pogadać.

Blackout: Pokolenie Wampirów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz