Mindy i Czad byli w domu, siedzieli przy stole kuchennym i myśleli nad tym wszystkim.
- Tara i Sidney ranne w szpitalu co jeszcze?- mówiła wściekła Mindy
-Mindy nie możemy tracić nadzieji, wszystko będzie dobrze, wierzę w to- uspokajał ja Chad, chodź on też nie czuł się najlepiej.
*
Samantha siedziała w szpitalu pilnując Tary, okropnie bolała ją głowa więc poszła na chwilę do toalety wziąć tabletki przeciwbólowe, popiła je wodą z kranu. Popatrzyła w lustro i ujrzała swojego ojca-Czego znowu ode mnie chcesz?- zapytała wściekła kobieta
-Wiem, że przygarnęłaś mój nóż z świątyni w Nowym Jorku, użyj go..., zabij tego kto zaatakował Twoją siostrę.- powiedział przekonującym głosem Billy
-Ja nie wiem kim on jest, i ile ich jest- odpowiedziała Sam
-Wierzę że niedługo się tego dowiesz, i poderżniesz kilka gardeł.
W tym momencie do Sam podszedł jej chłopak Danny a Billy zniknął z odbicia lustrzanego.
Kobieta pocałowała swojego chłopaka i powiedziała:-Danny! Co Ty tutaj robisz?
-Przyjechałem do Ciebie, boję się, że coś Ci się stanie. Nie mogłem tam sam siedzieć.- odpowiedział Danny.
-Nie możesz tu być. Tu jest niebezpiecznie- odrzekła Sam
-Zostanę z Tobą i oboje będziemy pilnować Tary dobrze?- zapytał Danny
-Jasne, dziękuję za Twoje poświęcenie Danny
*
Teraz w sali wraz z Sidney była tylko Jennifer robiła jeszcze dodatkowe badania po zszyciu i opatrzeniu rany. Kobieta musiała zostać w szpitalu jeszcze przez całą noc a za tydzień musiała przyjechać zdjąć szwy.-Jak się czujesz, boli Cię rana?- zapytała pielęgniarka
-Boli, ale bardziej boli mnie to, że nie wiem kto mnie zaatakował- powiedziała sfrustrowana Sidney
-A masz może jakieś podejrzenia?-zapytała Jennifer
-Kompletnie nic mi nie przychodzi do głowy ale, jestem ciekawa tylko dlaczego Sam i Loren nie zostały w ogóle
zaatakowane - odpowiedziała kobietaJennifer powiedziała Sidney, że słyszała co spotkało Dewey'a i że jest jej bardzo przykro. Sidney odpowiedział, że Gale cierpi najbardziej, ale jest silną kobitą i daje radę, tylko nie rozumie dlaczego zawsze tam gdzie one są, pojawia się ghostface.
Kobiety rozmawiały do późnej nocy aż w końcu Jennifer powiedziała, że musi iść zobaczyć do innych pacjentów a Sidney musi odpocząć po dzisiejszych wydarzeniach. Kierowała się do wyjścia już miała otworzyć drzwi, gdy nagle one otworzyły się same a w drzwiach stał ghostface. Kobieta nie zdążyła zamknąć drzwi, gdy ten dźgnął ją kilka razy w klatkę piersiową i brzuch. Jennifer upadła na podłogę a Sidney wstała z łóżka i wzięła to co miała pod ręką, obok niej leżała strzykawka wzięła ją do ręki.
-Nie radzę droga Sidney bo skończysz tak jak tamta, już dawno tak powinno być- powiedział ghostface swoim charakterystycznym głosem
-To Ty za niedługo zginiesz- krzyknęła Sidney
Zabójca momentalnie zaczął biec w stronę kobiety, a ona szczęśliwe uniknęła ataku, wbiła mu strzykawkę w ramię, wybiegła na korytarz i zaczęła wołać o pomoc.
Krzyk kobiety usłyszeli Sam i Danny, którzy przytuleni do siebie pilnowali Tary. Ghostface dalej gonił Sidney, był bardzo szybki, dźgnął kobietę w bark, a ona go uderzyła w głowę.
Podbiegła do Sam, która miała w ręce nóż Billego, ale Danny tego nie zauważył i stanął przed kobietami chroniąc je. Ghostface szybkim ruchem dźgnął Danny' ego w bok szyi, mężczyzna upadł. Sam dźgnęła mordercę w bok, a on momentalnie odskoczył i uciekł. Sidney zemdlała z powodu kolejnej utraty krwi, w ostatniej chwili Sam zdążyła ją złapać i położyła ją ostrożnie na ziemi. Zaczęła wołać o pomoc, z bocznego skrzydła szpitala przybiegło dwóch lekarzy, udzielili Sidney pierwszej pomocy i zanieśli ją z powrotem do jej łóżka szpitalnego. A następnie zabrali nieżyjących już Jennifer i Danny' ego. Sam płakała i miała już tego wszystkiego dosyć. Chciała go lub ich złapać i zabić.*Kolejne rozdziały nastąpią*

CZYTASZ
Krzyk 7
HorrorGłówni bohaterowie powracają! Sidney Prescott, Gale Weathers, Tara Carpenter, Samantha Carpenter, Chad Meeks i Mindy Meeks. Opowieść będzie mroczna ale wciągająca. Przygotujcie się na dzwoniący telefon... To będzie całkowicie inna historia. (Opowiad...