Lipiec, 1997
-Panie- postać w kapturze uchyliła się przed człowiekiem, który z wstrętem w oczach patrzył na swojego sługę. Jak bardzo lubił mieć nad nimi władzę, jak bardzo lubił widzieć strach w ich oczach przy jakimkolwiek zwołaniu zebrania.
- Pewnie zastanawiasz się po co ściągnąłem Cię o tak późnej porze- powiedział mężczyzna o trupio bladym odcieniu skóry, podnosząc się z tronu na którym siedział.- Obawiam się, że ostatnio jesteśmy dość mało skuteczni. A jak wiesz nie możemy sobie pozwolić, aby to Dumbledore i ten jego śmieszy zakon czuł się lepszy od nas.
-Zapewniam Cię Panie, że ten starzec nie jest w stanie Ci dorównać, mój Panie.- Czarnowłosy nawet na chwilę nie zmienił postawy swojego ciała. Nadal klęczał przed swoim Panem, okazując mu dozgonny szacunek.
-Zaiste Severusie. Jednakże trzeba wszystkiego się spodziewać. Dlatego mój drogi przyjacielu, chcę mieć pewność, że nikt ani nic mi nie zaszkodzi.- powiedział mężczyzna krążąc wokół swojego sługi. Obok jego nóg, wił się długi wąż sycząc co chwilę.
-Czego oczekujesz mój Panie?
-Jesteś moim najlepszym sługą i szpiegiem Severusie. Jednakże ostatnio nie dostaję od Ciebie żadnych informacji odnośnie planów Dumbledora.
-Aurorzy obecnie nie zajmują się obroną Harrego Pottera. Skupiają się raczej na przyjęciu nowych członków Zakonu. Początkiem września odbędzie się spotkanie, na którym przyjmą nowych ludzi i poinformują o dalszych działaniach mój Panie.- odparł mężczyzna z maską obojętności na twarzy.
-Znakomicie. A zatem mam dla Ciebie wyjątkowe zadanie.***
Sierpień, 1997
Czarnowłosy mężczyzna siedział przy biurku z lekko przymkniętymi oczyma. Na jego twarzy nie było widać żadnych konkretnych uczuć. Jedyne co mógł dostrzec potencjalny obserwator to zmęczenie bijące od mężczyzny. W pewnym momencie otworzył oczy i przetarł leniwie twarz dłońmi. Wstał powoli z krzesła i po dłuższym namyśle skierował swoje kroki w stronę mahoniowych drzwi. Rozejrzał się po korytarzu i ruszył w dobrze znanym sobie kierunku. Jego postawa była dumna gdy przechodził obok innych ludzi, a oczy tak zimne, że spokojnie mogły obniżyć temperaturę w pomieszczeniach w których się znajdował. Korytarze przemieszczał szybkim krokiem, nie zaszczycając mijanych ludzi przywitaniem czy nawet spojrzeniem. Zatrzymał się dopiero na końcu korytarza przy dużych dębowych drzwiach, prowadzących do dużego holu. Można było w jego oczach przez chwilę zobaczyć wahanie ale szybko na nowo założył maskę obojętności. Zapukał do drzwi a gdy usłyszał pozwolenie wszedł do środka. Uklęknął na jedno kolano przed tronem, na którym siedziała postać.
-Chciałeś mnie widzieć mój panie-powiedział spoglądając na postać przed sobą.
-A i owszem Severusie. Jednakże długo kazałeś na siebie czekać- odpowiedział mu mężczyzna wstając z krzesła.
Zaczął krążyć wokół swojego sługi, patrząc na niego z pewnym dystansem. Zawsze pokazywał, że nikt nie może się z nim równać. Nawet jego najlepszy sługa, prawa ręka i powiernik. Czarnowłosy przełknął gule w gardle.
-Wybacz mój panie. Niestety wiadomość od Ciebie mój panie nie dotarła do mnie wystarczająco wcześnie bym mógł zdążyć na czas.
-Zarzucasz mi, że to moja wina- syknął jego pan patrząc z obrzydzeniem. Czarny pan wziął do ręki magiczny bicz, który znajdował się na stole. Uderzenie było na tyle mocno, że rozcięło skórę i szatę Severusa, na której pojawiła się bursztynowa ciecz. Młodszy mężczyzna złapał się w miejsce rany.
-Wybacz mój Panie, nie to miałem na myśli- powiedział szybko, zdając sobie sprawę jaki błąd popełnił.
Przy swoim Panie musiał uważać na wszystko, dokładnie warzyć każde słowo by nie urazić jego dumy. Wiedział, że jeden nie właściwy krok wystarczył żeby go rozzłościć.
Jednak można było zauważyć, że jego pan dzisiaj wyjątkowo nie miał aż tak złego nastroju, gdyż nie kontynuował tortur. Usiadł spowrotem na tronie i zaczął przyglądać się swojemu słudze.
-Chyba nie muszę sprawdzać Twojej lojalności drogi Severusie. Już jutro zaczyna się nowy rok w waszej śmiesznej szkole. Chce wiedzieć o wszystkim, rozumiesz?
-Tak, mój Panie.
-Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz. Pamiętaj, że ja wiem o wszystkim- syknęła mroczna postać.
-A więc, w tym momencie to wszystko.
Czarnowłosy mężczyzna wstał z kolan i skierował się do wyjścia z budynku. Chciał jak najszybciej opuścić to miejsce, aby móc zająć się własnymi obowiązkami.
CZYTASZ
Not Sure If Always
FanfictionSevmione Czy istnieje jeszcze prawdziwa miłość? Czy dwie tak obce sobie dusze mogą połączyć się w jedno? Czy są w stanie przezwyciężyć trudności, które spotkają na swojej drodze?