Sierpień, 1997
-Harry, Ron wstawajcie!
-Hermiona?- spytał czarnowłosy chłopak, zakładając okulary.
-No dalej, ruszcie się! Szybciej Ronald, Twoja mama czeka ze śniadaniem- powiedziała, rzucając w rudowłosego poduszką.
-Która godzina?- jęknął Ron, przecierając oczy.
-Siódma, po śniadaniu idziemy na pokontną więc się pospieszście.
-Długo już jesteś?- spytał Harry, patrząc na przyjaciółkę.
-Przyjechałam o 6. Pogadamy później a wy się zbierajcie.
Hermiona wyszła z pokoju zostawiając chłopców samych. Ron Wesley nie był pocieszony, że musi wstać tak wcześnie. Po dwudziestu minutach wciąż zaspani weszli do kuchni, gdzie wszyscy jedli już śniadanie.
-Za chwilę będziemy się zbierać- po kilku minutach zażądziła Molly Weasley- Trzeba zrobić zakupy.
Na ulicę pokontną dostali się standardowo proszkiem Fiu. Na miejscu każdy zdecydował się pójść w inną stronę. Hermiona Granger wraz ze swoimi przyjaciółmi udała się najpierw do Esów i Floresów, by zakupić nowe podręczniki, następnie po nowe szaty a później do sklepu z atramentami i pergaminami.
-To chyba już wszystko- powiedział Harry, patrząc na swoją listę.- Może pójdziemy obejrzeć nowe sprzęty do Quidditcha?
-No pewnie- ożywił się Ron.
-To wy idźcie- odparła Hermiona.- Ja jeszcze muszę iść do apteki. Spotkamy się przy lodziarni.
Hermiona ruszyła przed siebie z uśmiechem na ustach. Była szczęśliwa, że po raz kolejny będzie mogła wrócić do Hogwartu. Tęskniła za tym miejscem. A mimo to miała również sporo wątpliwości. Obawiała się wojny, która była za murami zamku. Doskonale zdawała sobie sprawę, że w świecie magii nie jest już bezpiecznie, co niestety przenosiło się również na świat mugoli. Coraz częściej dochodziło do dziwnych zniknięć. Ale czarodzieje wiedzieli kto za tym stoi. Lord Voldemort. Hermiona wzdrygnęła się, myśląc o czarnoksiężniku. Wiedziała, że gdy Śmierciożercy przyjmą ministerstwo, będzie jedną z pierwszych na liście do odstrzału. A dlaczego? Jednym z powodów był fakt, że była najlepszą przyjaciółką Harrego Pottera. A drugi? Chodziło o jej pochodzenie. Była mugolakiem a tacy nie mieli prawa, by uczyć się magii. Bynajmniej według Voldemorta i jego wyznawców. Kolejną myślą, która zaprzątała jej głowę, byli jej rodzice. Musiała wymyślić jakiś sposób by ich uchronić przed wojną, która rozgrywała się w świecie, którego nie byli częścią. Niestety, jak narazie jedynym sposobem było wymazanie jej z ich życia. Gdy tylko o tym myślała zbierały się jej łzy w oczach. Kochała ich i nie chciała się z nimi żegnać. Wiedziała jednak, że to jedyny sposób. Będzie musiała się przygotować. Pogrążona myślami nawet nie zauważyła przed sobą człowieka. Zorientowała się dopiero, gdy na niego wpadła.
-Uważaj jak chodzisz Granger- warknął. Hermiona podniosła wzrok i napotkała lodowate spojrzenie Dracona Malfoy'a.
- I vice versa- powiedziała, patrząc na blondyna nieprzychylnie. Zastanowiła się przez chwilę kiedy zdążył tak urosnąć. By spojrzeć mu w oczy musiała zadzierać głowę do góry, co cholernie ją frustrowało. Zdziwiła się gdy szlachcic nic już nie odpowiedział, tylko wyminął ją i odszedł. To nie było w jego stylu. Pewnie znowu coś knuje. Hermiona pokręciła głową zrezygnowana, po czym weszła do apteki. Zakupiła potrzebne rzeczy, po czym skierowała swoje kroki w umówione miejsce.
-Już wszystko?- spytał ją Harry.
-Co? A tak- odparła, wciąż zastanawiając się nad Malfoy'em.
-Co ty taka rozkojarzona?- zagadnęła ją Ginny. Ginevra Weasley była jedyną latoroślą Weasleów i jedyną przyjaciółką Hermiony Granger.
-Wpadłam na Malfoy'a- wzruszyła ramionami.- Ale był jakiś dziwny.
-Taa, też to zauważyliśmy- powiedział Ron.
-Później wam coś powiem, gdy będziemy sami- szepnął Harry, wskazując dyskretnie na resztę rudzielców.
Gdy wrócili w końcu do Nory nie mieli czasu na rozmowy, musieli spakować swoje kufry, gdyż już jutro czekała ich podróż do Hogwartu. Hermiona gdy tylko się spakowała, wzięła szybką kąpiel i padła zmęczona na łóżko, oddając się w objęcia Morfeusza. Następnego ranka o 10.50 byli już na peronie. Jak zwykle był straszny tłum. Zamienili jeszcze kilka słów z rodzicami Rona po czym weszli do pociągu by znaleźć wolny przedział. Gdy w końcu im się udało z westchnieniem zajęli swoje miejsca.
-Super, że wracamy c'n?- ucieszył się Ron.- I w końcu żadnych eliksirów.
Harry zawtórował przyjacielowi, a Hermiona pokręciła głową uśmiechając się lekko. Szybko wdali się w lóźną dyskusję, wspominając jak minęły im wakacje. Hermiona była szczęśliwa, że poraz kolejny może być wśród przyjaciół.
-To co z tym Malfoy'em?- spytał w końcu Ron, patrząc na Harrego Pottera.
CZYTASZ
Not Sure If Always
FanfictionSevmione Czy istnieje jeszcze prawdziwa miłość? Czy dwie tak obce sobie dusze mogą połączyć się w jedno? Czy są w stanie przezwyciężyć trudności, które spotkają na swojej drodze?