/10/ Jimin

188 23 135
                                    

Obserwował, jak Namjoon ciągnie za sobą Yoongiego do pokoju przesłuchań i wiedział, że nigdy nie zapomni widoku, jego zdradzonych oczu.

Cierpiał. Pomimo, że mieli dowody, świadczące przeciwko Minowi. Mimo wszystko zdążył poczuć więcej, niż sobie na to przyzwalał. Dał się ponieść uczuciu, które teraz próbowało przekonać go, że źle wybrał...

-Jak się trzymasz? - Zapytał Jungkook, pojawiając się obok niego.

-Wszystko w porządku - zapewnił szorstko, przykrywając tym swoją niepewność i ruszył w ślad za Namjoonem, Tae i Yoongim.

-Dzięki tobie go mamy - przyjaciel poklepał go po ramieniu, jakby bez trudu przejrzał jego fasadę.

Mruknął coś w odpowiedzi, bo nie czuł się, jak bohater. Czuł się, jak zdrajca i jedynie procedury i zdrowy rozsądek sprawiały, że wierzył w słuszność podjętych kroków.

O ile Jungkook podszedł do drzwi, prowadzących za lustro weneckie i chciał jedynie śledzić przebieg przesłuchania, tak Jimin podszedł do tych sąsiadujących. Nie zamierzał biernie się temu przyglądać.

-Jimin...-mruknął Jeon wyraźnie niezadowolony z jego decyzji.

-Odpuść - ostrzegł ostro, nim nie nacisnął klamki i wszedł do pokoju przesłuchań.

Yoongi siedział przy stole, z dłońmi skutymi kajdankami. Ułożył je przed sobą i to w nie wbijał wzrok, nim nie spojrzał na Jimina. Park nieomal się wycofał zderzając się ze ścianą jego furii. Taehyung też na niego patrzył, zanim nie zerknął w stronę lustra weneckiego, jakby spodziewał się, że Namjoon zza niego wyparuje, by wyciągnąć go siłą.

-Jesteś pewien, że chcesz przy tym być? - Zapytał Kim, siadając po drugiej stronie stołu i kładąc teczkę na blacie.

-Tak.

-Wiesz, że prywatne sprawy...

-To nie jest prywatna sprawa, Tae - przerwał mu, opierając się o ścianę - zaczynaj przesłuchanie.

Jeśli Kim zamierzał ponownie zaprotestować, to lodowaty śmiech Yoongiego sprowadził go na ziemię. Jimin zmusił się, by spojrzeć na byłego kochanka, ale on wyraźnie unikał jego wzroku, zaciskając usta.

Taehyung wyjął plik zdjęć i rozłożył je chronologicznie przed Minem. Park obserwował jego reakcje, więc bez trudu dostrzegł policzki, które z nienaturalnej bladości przeszły do intensywnych rumieńców. Oczy mu się rozszerzyły, a paznokcie wbił w wierzch swoich dłoni.

-Oni...nie żyją?

-Tak...no wiesz, tak się dzieje, jak kilkanaście razy wbijasz w kogoś ostrze - powiedział Tae - jak udało ci się do nich dotrzeć?

Yoongi nie odpowiedział. Po jego niedawnych rumieńcach, znów nie było śladu. Najpierw zbladł, a później zzieleniał, jakby miał zamiar zwymiotować.

-Teraz ci słabo? - Westchnął Tae - A nie wtedy, kiedy ich związywałeś, gwałciłeś i mordowałeś?

Min spojrzał na jego przyjaciela z wściekłością, niemal równą tej, którą obdarzył Jimina i wziął uspokajający oddech, nim zaczął mówić. Cicho, ale wyraźnie.

-Związywałeś? Tak. Gwałciłeś? Nie. Sami tego chcieli...wynajmowali mnie do tego. Mordowałeś? Zdecydowanie nie. Po seksie ich rozwiązywałem i wychodziłem. Co się działo później, tego nie wiem.

Jimin mocniej naparł na ścianę, uświadamiając sobie sens wypowiedzianych przez niego słów. Dlaczego to tak zabolało? Przecież wiedział, że zamordowani mężczyźni byli wcześniej gwał...cóż...możliwe, że odbyli wcześniej stosunek.

Nie chcesz tego o mnie wiedzieć [Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz