/14.5/ Jimin

158 24 91
                                    

Dotarł do mieszkania Yoongiego, akurat gdy Taehyung zaparkował pod budynkiem. Poczekał na przyjaciela, który pokonał dzielący ich dystans w kilku długich krokach. Min zostawił mu klucz i teraz obaj weszli do jego malutkiego mieszkania, które właściciel opuścił w kajdankach. Pierwszym, co rzuciło się Jiminowi w oczy była torba z rzeczami mężczyzny i jego własna butelkowozielona bluza, wisząca na oparciu kanapy. Zaraz obok niej Kim rzucił pokrowiec z garniturem Mina, wyrywając go z dziwnego stuporu.

-Jak się trzymasz? - Zapytał Tae, marszcząc brwi, wyraźnie niezadowolony z sytuacji, w której się teraz znaleźli i Jimin zaczął się zastanawiać, czy nie wolałby dziś współpracować z Jungkookiem, który obecnie był niezdrowo podniecony, perspektywą zamknięcia sprawy.

-Bezsilny - przyznał - moja rola jest tak ograniczona, jakbym został odsunięty.

-Ale nie zostałeś - burknął zirytowany Kim - i ciesz się, bo ja jeszcze długo będę na ciebie wkurwiony.

-Wiem - powiedział, opadając na kanapę, na której wielokrotnie przytulał swojego partnera i na której Min zasypiał w jego ramionach - ale nie żałuje.

Taehyung westchnął, jakby zaczął się poddawać i opadł obok niego.

-Ja się upierałem, żebyś nie brał udziału w akcji.

-Co? - Warknął, odsuwając się od przyjaciela na niewielkiej długości kanapy.

Nie było dla niego nowym to, że Tae wyraża swoje niezadowolenie z powodu jego samowolki, ale...żeby próbował odsunąć go od głównej akcji, podczas gdy razem współpracowali w śledztwie?

Głosowali za jego plecami? Czy skoro Kim był za odsunięciem, a Jimin...jakby na to nie spojrzeć, mimo wszystko uczestniczył w całym przedsięwzięciu, to znaczy, że Namjoon i Kookie stanęli po stronie Parka?

-Boję się o ciebie - szepnął Taehyung.

-Wytłumacz - wycedził przez zaciśnięte zęby.

-Naprawdę muszę? - Przyjaciel skrzyżował ramiona na piersi.

-Tak, Tae. Musisz...bo chciałbym wiedzieć, dlaczego wolisz, żebym nie brał udziału w domknięciu śledztwa, które w dużej mierze JA posunąłem do przodu.

-Owszem...debilnie ryzykując - Kim potarł ze zrezygnowaniem twarz i spojrzał na niego ostro - nie zachowujesz się, jak policjant, bo się zakochałeś. Nie podobało mi się, że sypiasz z nim, ale nawet jeśli to nie twój chłopak zabijał, to...wiesz co to znaczy?

-To znaczy wiele, nie wiem o którą część ci chodzi - powiedział cicho, bo tylko dzięki temu mógł kontrolować wkurwienie w swoim głosie. Z trudem powstrzymywał energię, wyrywającą się z jego ciała. 

-Jimin...błagam. Wszystkie nasze trupy uprawiały z nim seks...tak samo, jak ty. Nie sądzisz, że...też możesz być zagrożony?

Park lekceważąco wzruszył ramionami, odczytując wiadomość, która wyświetliła się na komunikatorze - Yoongi wracał do domu.

-To niewielkie ryzyko, porównując z tym, które podejmowałem, sądząc, że Yoongi zabija.

-Niewielkie ryzyko, czy przysłonięte uczuciami? - Powiedział z rozczarowaniem Tae.

-O co ci chodzi?! - Krzyknął podrywając się z kanapy, byleby znaleźć się dalej od przyjaciela -Tak, zakochałem się i chuj ci do tego! Nie żałuję.

Z furią wbił w Kima ostre spojrzenie, ale natychmiast został wytrącony ze swojej złości, gdy mężczyzna rozciągnął usta w swoim charakterystycznym uśmiechu.

Taehyung również wstał i podszedł do niego, wyciągając przed siebie dłoń, zaciśniętą w pięść.

-W końcu to przyznałeś...zatem obiecuję go chronić, całym sobą, a ty obiecaj, że nie dasz się zabić.

Nie chcesz tego o mnie wiedzieć [Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz