𑁍ࠬܓ rozdział 3

26 16 67
                                    

Lara Baxters: Kaiiii, moja mama ma dziś urodziny.

Lara Baxters: Zastanawiam się, czy powinnam do niej pójść.

Poprawiłam swoją pozycję na kanapie i wpakowałam kolejną dawkę popcornu do ust. Weekendy były zdecydowanie zbyt piękne, aby spędzać je na zewnątrz. Od czego ma się swoje własne cztery ściany i telewizor?

Popcorn. Nie zapominajmy o popcornie. Sam pan Bóg go stworzył. Tego byłam pewna. Smakował wybornie, a nie miał wielu kalorii.

Lara Baxters: Ostatnio zaczęłam chodzić na siłownię, wiesz?

Lara Baxters: To znaczy... zaczęłam to duże słowo. Kupiłam karnet, ale to już połowa sukcesu.

Lara Baxters: Zainspirowałeś mnie

Lara Baxters: Ty i te twoje mięśnie.

Lara Baxters: Zastanawiasz się zapewne czy cię podrywam

Lara Baxters: Chyba podrywam... Nie jestem pewna.

Lara Baxters: Ale czy masz może majtki w księżyce?

Lara Baxters: Chyba obejrzę jakiś film, albooo może obejrzę jakiś film, w którym ty grasz

Lara Baxters: W końcu nie muszę iść, prawda?

Lara Baxters: Mogę zostać w domu

Lara Baxters: Rozkoszować się ciepłem swojego kocyka

Lara Baxters: A coś kaszlę

Lara Baxters: Wjeżdżam do tunelu

Ze smutkiem dotarło do mnie, że podczas kilkunastominutowej posiadówki, opróżniłam już całą miskę. Przeklnęłam więc samą siebie w swojej własnej głowie, poderwałam się do góry i skierowałam w stronę mikrofalówki. Szybko dotarło do mnie jednak, że nie mam już w domu niczego, co mogłabym zjeść. Zarzuciłam więc na siebie płaszcz i wyleciałam na zewnątrz. Zignorowałam deszcz, kapiący na moje włosy.

Sięgnęłam do kieszeni po telefon i gdy tylko znalazł się w moich rękach, kliknęłam ikonkę mikrofonu.

Lara Baxters wysłała wiadomość głosową:

We wszystkich filmach mama i córka przyjaźnią się ze sobą. Mają taką bliską relację, wiesz, chodzą razem na zakupy, śmieją się, opowiadają sobie o chłopakach i najnowszych ploteczkach. Kiedyś myślałam, że jestem prawdziwą szczęściarą, że trzymam się tak blisko z mamą, ale to wszystko do czasu. Wyobraź sobie moje zdziwienie, gdy wracam do domu, a na kanapie z matulą siedzi moja ostatnia randka z Tindera. No cóż, chłop ewidentnie miał typ, co nie?

Weszłam do supermarketu i od razu skierowałam się w stronę dobrze znanej mi alejki. Kurczowo jednak trzymałam urządzenie w ręku, co jakiś czas nadal do niego mówiąc. Miałam w dupie, co pomyślą sobie inne osoby. Nikt nie musiał wiedzieć o moim małym sekrecie. Nikt nie musiał wiedzieć, że nagrywam głosówki właśnie do Kaia pieprzonego Rogersa.

Lara Baxters wysłała wiadomość głosową:

Nie doprecyzowałam chyba... chłop w piątek obracał mnie, a w poniedziałek moją matkę. Nie wiedział, CHYBA że jest moją matką, no ale, tak czy siak, fuj. To jakaś dziwna akcja, że wchodzi tam, skąd ja wyszłam. Nie uważasz tak?

Tym razem usłyszałam jednak za sobą chrząknięcie starszego pana, który wydawał się być wysoce zdegustowany moją wylewnością w miejscu publicznym. Wzruszyłam ramionami. Sięgnęłam po dwie paczki octowych chipsów i wrzuciłam je do koszyka, po czym po raz kolejny nacisnęłam w małą ikonkę mikrofonu.

ConnectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz