— Ona powróciła.. —
Vincent nie przeraził się jakoś bardzo, może dlatego że nie miał nigdy doczynienia z tą kobietą. Szkoda tylko że ja przez nią zniknęłam na kilkanaście lat.
Tym razem nie zamierzam uciekać, jestem na nią przygotowana.
— Dobrze.. Zwiększe ilość ochroniarzy i każdy dostanie po jednym ochroniarzu. Hailie oraz ty dostaniecie więcej.. — Mówił Vincent, lecz mu przerwałam.
— Vincent umiem się zająć sobą, jestem twoją matką a nie młodszą siostrzyczką. — Stwierdziłam unosząc brwi ku górze. Vincent westchnął i pokiwał głową.
I tak wiem że mi przydzieli z pięciu, jak nie dziesięciu. Gdybym nie była jego matką pewnie zamknąłby mnie w domu jak jakąś roszpunkę.
Vincent razem ze mną skierował się do wejścia od sali w której przebywała Hailie. Na miejscu zastaliśmy Will'a. Rozmawiał z brunetką która wyglądała na dalej nieco przestraszoną.
Uśmiechnęłam się do niej ciepło gdy nas zauważyła. Brunetka nie zrobiła tego samego, ale ją rozumiałam. Jej bracia zachowywali się nie powiem jak i zostawili ją samą w domu, jeszcze nie mogłam nawet nic z tym zrobić, chociaż byłam przeciwna i chciałam aby pojechała z nami.
Stanęłam z boku i obserwowałam jak Vincent rozmawia z Hailie. Dziewczyna ewidentnie nie miała ochoty na rozmowe z nim, a on sprawiał wrażenie jakby nie był jej bratem, tylko kimś kto ma zwrócić jej jedynie uwage, reszta jest nie ważna. Taki nauczyciel.
Musze z nim w domu pogadać, troche czułości dla poszkodowanej.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Will który właśnie wyszedł z Vincentem na korytarz. Podeszłam do łóżka Hailie i usiadłam na fotelu gdzie niedawno jeszcze siedział Will.
— Jak sie czujesz? — Spytałam cicho. Przypomniało mi się że była już bardzo późna godzina.
— Jest okej. — Odpowiedziała również zciszonym głosem.
— Przepraszam że cię zostawiliśmy, nie chciałam tego naprawde.. To oni tak nagle z tym wyszli. Przepraszam cię za moich synów. —Powiedziałam i spojrzałam smutno na brunetkę. Jej oczy się zaszkliły przez co ścisnęłam jej ręke.
— Po prostu gdy tu przyjechałam czułam się samotna.. Nikogo tu nie miałam, bałam się nawet własnych braci.. — Po jej policzkach powoli spłynęła łza. — A teraz znowu się tak czuję, bo gdy już wszystko się układało nagle się od tak popsuło. —
Zrobiło mi się autentycznie smutno. Ta młoda osóbka ma w sobie tyle dobra, a nie dostaje nic w zamian.
— Hailie, spróbuje to naprawić. Zobaczysz.. pogadam z chłopakami, już nigdy nie zostawimy cię samej od tak. — Zapewniłam ją ale ta jedynie posłała mi smutny uśmiech i przymknęła oczy.
Postanowiłam jej nie denerwować i zostawić już w spokoju. Właśnie wybiła pierwsza w nocy więc stwierdziłam że dziewczyna ewidentnie potrzebuje snu.
Wstałam i ruszyłam do wyjścia poprzednio zostawiając jedynie włączoną małą lampkę przy jej łóżku.
Stanęłam przed moimi synami z jak najpoważniejszą miną, po czym ogłosiłam:
— W domu mamy do pogadania, wszyscy. —
![](https://img.wattpad.com/cover/352192455-288-k606936.jpg)
CZYTASZ
Sfałszowana Śmierć | Rodzina Monet
FanfictionRodzeństwo Monet żyło sobie spokojnie. Hailie oczywiście była razem z nimi i była ich oczkiem w głowie. Pewnego dnia jednak zobaczyli coś co bardzo ich zdziwiło. A może raczej kogoś? Jak potoczy się akcja? Czy przez powrót pewnej osoby, relacje brac...