LINDSAY
Kilka dni później siedzieliśmy już w samolocie. Wakacje na wyspach kanaryjskich były świetne, ale fakt, że w końcu się spotkam z moim.. Byłym? Teraźniejszym? Mężem? Nie ważne. Fakt, że będę musiała spotkać się z Camem, trochę mnie stresował.
Usiadłam sama, aby dostać chwili relaksu. Od rana słuchałam zrzędzenia Dylana i bliźniaków, jacy to oni nie są zmęczeni. Hailie postanowiła się nie odzywać, tylko już w aucie się zdrzemnąć. A ja postanowiłam, że to w samolocie będę spała.
Po dwudziestej drugiej tutejszego czasu wysiedliśmy z samolotu. Od razu zostaliśmy przewiezieni z lotniska do helikoptera, a helikopterem na wyspę.
Nikt na nas nie czekał oprócz sprzątaczki, która pokazała nam pokoje i upewniła się, czy nic nam nie brakuje. Po szybkim prysznicu położyłam się do łóżka. Napisałam jeszcze szybką wiadomość do Vincenta, że już jesteśmy na miejscu.
Odłożyłam telefon i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam.
**
Rano wstałam i od razu zaczęłam się stresować.
Spotkanie z Camdenem Monet było stresujące, a na pewno, gdy byłaś jego żoną która "zginęła" jakieś szesnaście albo siedemnaście lat temu.
Jak miałam się z nim przywitać? Zwykłe "cześć" nie wystarczy, a przytulas to nie zręcznie.
Już wiem, niech to on się przywita pierwszy. Będę miała problem z głowy i nie zrobię nic niezręcznego. Chyba.
A co jak powie, że w sumie to mogę zniknąć z jego życia, bo nie chce mnie już widzieć? I nie posłucha czemu to zrobiłam tylko będzie mnie oskarżał o kłamstwo?
Spokojnie Lindsay, nic takie się nie stanie. Camden cię lubi, może kocha. Ale tylko może.
Przebrałam się w biały kombinezon, a włosy rozpuściłam zachowując swoje naturalne fale.
Trochę się pomalowałam, ale tylko trochę. Wiecie, żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie.. w sensie nie nie pierwsze, ale no wiecie.. Nie ważne.
Nie wiedziałam czego się spodziewać, gdy schodziłam na dół. Każdy krok sprawiał, że coraz bardziej się stresowałam.
Zatrzymałam się w drzwiach od kuchni, gdzie było już kilka osób. Uśmiechnęłam się na widok Tony'ego, Shane'a i Dylana, którzy jedli śniadanie, oraz Hailie, która witała się z Blanche.
Blanche.
— Oo, właśnie mamy jeszcze jednego gościa! — Zaczął Shane wstając od stołu i podszedł do mnie. Spojrzałam spanikowana na niego, ale on posłał mi tylko uśmiech i zaprowadził mnie do Blanche. — Ciekawe czy ją jeszcze pamiętasz. —
— Kogo, żeś tu przyprowadził? — Zapytała Blanche, zanim złapałam ją za ręce. Kobieta złapała za moją twarz i zaczęła ją dotykać. — Znam tylko jedną taką twarz, ale z tego, co wiem osoba ta jest dawno w zaświatach. — Powiedziała. — No odezwij się przecież cię nie zobaczę. —
— No już dobrze, dobrze. — Zaśmiałam się. — Witaj Blanche. —
— A teraz mi wytłumaczcie jakim cudem ona się tu znalazła? Co nauczyliście się przywoływać duchy?
— To długa historia, ale opowiem wam ją. — Powiedziałam odsuwając się od kobiety. — Lepiej mi powiedz co u ciebie? —
— Po staremu, przybyło mi jedynie lat. — Wzruszyła ramionami. — Siadaj i jedz, twoje dzieci może będą brały z ciebie przykład, bo jakieś markotne są, no i Hailie oczywiście. —
— Nie jestem markotna. — Powiedziała Hailie marszcząc brwi. Dylan poczochrał jej włosy i wskazał na jej owsiankę.
— Jedz dziewczynko.
Hailie westchnęła i zaczęła jeść posiłek. Usiadłam obok niej i przyjęłam miskę z owsianką od Benny'ego, przed tym jeszcze się z nim witając.
Rozmawiałam z synami o planach na te wakacje. Hailie również włączyła się do rozmowy, ale to tylko żeby nakrzyczeć na Dylana że ma nie robić z niej dziecka, gdy ten powiedział, że ona nie może iść z nimi na motorówki.
— No proszę, dopiero co was widzę a wy już się kłócicie?
Wszyscy gwałtownie się odwrócili oprócz mnie. Znałam zbyt dobrze ten głos i jakoś mnie sparaliżowało. Widziałam uśmiech Hailie, gdy czekała aż Camden do niej podejdzie i się z nią przywita.
Shane dalej stał w miejscu patrząc to na mnie, a to na osoby za mną. Dałam mu do zrozumienia, że ma siedzieć cicho, dlatego i on podszedł do swojego ojca, aby się przywitać.
— Jest i moja królewna..
Hailie wstała i szybkim krokiem podeszła pewnie do Cama.
Nie zamierzałam się odwracać, jakoś nie miałam odwagi.
— A to kto? Czyżby któryś z moich synów się ustatkował? — Parsknęłam głośno tak jak moi synowie na słowa mężczyzny. Odwróciłam się, aby zobaczyć rozbawione twarze dzieci i zdziwioną twarz Camdena.
— To chyba jeszcze nie ten moment. — Zaśmiałam się i wstałam, aby do nich podejść.
Camden nic nie mówiąc podszedł bliżej mnie ze zmarszczonymi brwiami. Tak jak wcześniej powiedziałam, nie zrobiłam pierwszego kroku tylko czekałam na jego reakcje.
— Lindsay.. — Wyszeptał łapiąc mnie za ręke. Uśmiechnęłam się czując łzy w oczach. — Ale.. Jak? —
— To długa historia.. Opowiem ci ją, ale nie teraz. — Powiedziałam wycierając łze z policzka.
Camden nic nie mówiąc przytulił mnie mocno, na co ja też go objęłam.
— No to co? Rodzina w komplecie? — Powiedział Shane obejmując Hailie jedną ręką. Uśmiechnęłam się szerzej i pokiwałam głową.
Autorka tej książki weszła w ere swojej Summer Love i jakoś nie ma czasu na pisanie i czytanie💋
![](https://img.wattpad.com/cover/352192455-288-k606936.jpg)
CZYTASZ
Sfałszowana Śmierć | Rodzina Monet
FanficRodzeństwo Monet żyło sobie spokojnie. Hailie oczywiście była razem z nimi i była ich oczkiem w głowie. Pewnego dnia jednak zobaczyli coś co bardzo ich zdziwiło. A może raczej kogoś? Jak potoczy się akcja? Czy przez powrót pewnej osoby, relacje brac...