*Shane*
Czułem, po prostu czułem że coś się stanie. Nie chciałem żeby Tony jechał, a wiadomość że jest w szpitalu obudziła we mnie mój bliźniaczy zmysł. Po prostu wiedziałem że to coś poważnego.
Gdy zajechaliśmy pod szpital jako pierwszy wyskoczyłem z auta i wbiegłem do szpitala. Zapytałem się w recepcjii co się aktualnie dzieje z Tony'm. Ta jedynie powiedziała że ma operacje. Wskazała też blok i kazała czekać.
Udałem się tam ponownie jako pierwszy, bo gdy moje rodzeństwo weszło ja już biegłem w strone bloku. Gdy byłem obok drzwi do niego. Po prostu stanąłem i się wpatrywałem.
Rodzeństwo przyszło chwile po mnie. Hailie odrazu mnie przytuliła a ja ją objąłem. Moje policzki były już mokre od łez. Te Hailie nie były lepsze.
-On jest silny. Da rade.- Mówiła Hailie. Wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
-Musi dać.- Odpowiedziałem jej.
Usiedliśmy i czekaliśmy. Cały czas leciały mi łzy. Vincent cały czas pytał lekarzy co ze stanem mojego bliźniaka. Will cały czas mnie uspokajał mówiąc że lekarze twierdzą że za nie długo operacja się skończy i wszystko poszło zgodnie z planem. Ta informacja niby mnie uspokajała, ale ja chce mieć swojego bliźniaka przy sobie. Chce zobaczyć i stwierdzić na własne oczy czy jest dobrze.
Po kolejnej godzinie wylewania łez wyszedł lekarz.
-Operacja zakończyła się sukcesem.- Powiedział głośno na tyle abyśmy to usłyszeli. Gdy dotarło to do moich uszu wstałem z krzesła i spojrzałem na lekarza który miał uśmiech na twarzy.- Będzie przewieziony do sali 131.-
Kiwnąłem głową i odetchnąłem z ulgą. Zaraz poczułen że ktoś mnie obejmuje. Z zamkniętymi oczami rozpoznałem że to Hailie. Objąłem ją tak jak to zrobiłem na początku i wyszeptałem.
-Dał rade.- Powiedziałem ze łzami szczęścia.
-Musiał.- Odpowiedziała i usłyszałem że również się uśmiecha.
✨
Tony wybudził się dość szybko, bo 30 minut po operacjii. Kazali mu odpocząć, i powiedzieli że dopiero później wezmą go na badania. Nie męczyliśmy brata patrząc na jego stan. Nawet Vince odpuścił ze swoimi pytaniami i jedynie cieszył się że jego brat jest cały. Oczywiście zachował swoją kamienną twarz.
Gdy Tony już chwile odpoczął. Zaczął z nami rozmawiać.
-Młoda a ty czemu płaczesz.- Spytał zachrypniętym głosem patrząc na Hailie która cały czas wycierała oczy.
-Stres ze mnie zchodzi. Pozatym martwiłam się o ciebie.- Odpowiedziała łamiącym się głosem. Objąłem ją jednym ramiem dodając otuchy.
-Uwierz mi sam się o siebie martwiłem. Dalej twierdze że walnąłem się za bardzo głowe.- Powiedział a gdy spojrzeliśmy na niego pytającym spojrzeniem, dodał.- Widziałem mame.-
Teraz wszyscy w pomieszczeniu ucichli. Każdy spojrzał na Tony'ego który po swoich słowach sam zaczoł się zastanawiać co właśnie zrobił. Hailie ocknęła się pierwsza i powiedziała:
-Wiesz Tony, gdy była sytuacja z Ryder'em i wtedy miałam wypadek.. Też zobaczyłam mame.-
-Ale tłumaczyłaś że ona u ciebie była w jakimś pokoju! A u mnie była tak jakby w tym samym miejscu co miałem wypadek. Powiedziała coś że zaraz będzie lepiej i coś o pomocy chyba..- Powiedział mój bliźniak.
-To już jest troche dziwne.- Powiedziała Hailie.- Wiecie, zazwyczaj osoby umierające widzą osoby bliskie, ale raczej w jakiś pomieszczeniach. A jeśli ty Tony mówisz że ona była w prawdziwym życiu, na dodatek prawdopodobnie zadzwoniła po pomoc, to albo to ona albo serio walnąłeś się w głowę.-
-Obstawiam to drugie.- Parsknął Dylan. Vincent i Will odrazu posłali mu ostrzegawcze spojrzenie na co Dylan znowu siedział cicho.
-Wsensie no nie ma innego wytłumaczenia.- Dodała Hailie. Wszyscy pokiwali głowami.
-A co jeśli.. A co jeśli mama żyje?- Zaczął Tony. Vince chciał coś powiedzieć ale nie zdążył odpowiedzieć bo w drzwiach pokoju stanęła pewna osoba..
CZYTASZ
Sfałszowana Śmierć | Rodzina Monet
FanficRodzeństwo Monet żyło sobie spokojnie. Hailie oczywiście była razem z nimi i była ich oczkiem w głowie. Pewnego dnia jednak zobaczyli coś co bardzo ich zdziwiło. A może raczej kogoś? Jak potoczy się akcja? Czy przez powrót pewnej osoby, relacje brac...