HAILIE
Wróciłam do domu po dwóch dniach. Czułam się lepiej, ale Vincent i tak upewniał się czy nie chce zostać na dodatkowej obserwacjii. Nie powiem nic o Willu, który w drodze do domu zaczynał rozmowe pytaniem o moje samopoczucie.
Jedyną osobą której byłam wdzięczna, była Lindsay, która uciszała chłopaków gdy robili się zbyt natrętni. Byłam jej wdzięczna, na prawdę, bo oni byli bardzo irytujący.
Gdy w końcu dotarliśmy do domu od razu skierowałam się do swojego pokoju aby się wykąpać. Była czternasta, ale chciałabym się odświeżyć po przeleżeniu kilkunastu godzin w łóżku.
Nalałam sobie gorącej wody i przyszykowałam płyny które będą mi potrzebne. Miałam plan umyć włosy, i zrobić sobie pielęgnacje.
Wyszłam z łazienki jedynie aby wziąść szlafrok który rzuciłam wcześniej na łóżko. Nie było mi dane pójść do łazienki bo ktoś mi przeszkodził.
-- Jak tam dziewczynko? -- Spytał Dylan stojąc w framudze drzwi. Spojrzałam na niego i jak sie okazało Shane stał za nim jedząc chrupki serowe.
-- Miałam właśnie iść się kąpać. -- Odpowiedziałam stojąc na środku pokoju.
-- Czyli już nas wyganiasz? -- Spytał Shane z pełną buzią. Cicho westchnęłam nie mięjąc ochoty na dyskusje.
-- Nawet jeśli to i tak nie wyjdziecie. -- Stwierdziłam zakładając ręce na piersi.
-- Poprawna odpowiedź! -- Rzucił Dylan i skoczył na łóżku. Przewróciłam oczami na jego zachowanie i spojrzałam na Shane'a.
-- Nie bój się młoda, przyszliśmy sprawdzić jak tam u ciebie. Leć się kąpać a ja wyciągne z tąd Dylana. -- Zapewnił mnie Shane na co się zgodziłam.
Weszłam do łazienki gdzie było już widać pare. Zakręciłam szybko wodę i poczym zakluczyłam drzwi od łazienki. Wiedziałam że chłopacy tam jeszcze są bo słyszałam ich szepty.
Weszłam do wanny i się ułożyłam wygodnie. Przymknęłam oczy wsłuchując się w muzyke którą włączyłam przed wejściem do wanny.
W końcu chwila odpoczynku.
SHANE
-- Dylan przysięgam że jak to zepsujesz to ci przywale. -- Zagroziłem bratu który ustawiał wieże prezentów dla Hailie.
-- Dobra bokserze, przymknij się. -- Rzucił i ułożył ostatnie pudełko. Wieża która powstała nie była zbyt stabilna, jednak miałem nadzieje że nic się nie uszkodzi.
-- A gdzie masz kwiaty? -- Spytałem patrząc na pusty wazon.
-- Jakie kwiaty?
-- Które miałeś kupić?!
-- Miałem kupić kwiaty?!
-- Dylan ja naprawde ci przywale..
-- Dobra już czekaj, zaraz to załatwie.
Chłopak wyszedł z pokoju w pośpiechu a ja usiadłem na podłodze opierając się o rame łóżka. Prosze cie Hailie, nie wychodź tylko teraz z tej łazienki.
Po rozmowie z mamą to mi i Dylanowi przydzielili zadanie aby ułożyć wszystkie prezenty które wczoraj zostały kupione. Przypomniało mi się o kopercie którą miałem w kieszeni bluzy. Wyciągnąłem ją i oparłem o wazon z wodą bo bałem się cokolwiek kłaść na wierzy stworzonej przez Dylana.
Wracając do rozmowy z mamą, dała nam niezły wykład. Nawet Vincentowi było głupio, a to rzadkość. Od razu po rozmowie pojechaliśmy do centrum po rzeczy które myśleliśmy że Hailie lubi.
Nie znalazłem tam dużo dlatego ⅔ zamówiłem.
Miejmy nadzieje że Hailie będzie się podobać.
Po niecałych dziesięciu minutach wrócił Dylan. Gdy go zobaczyłem, odrazu przygryzłem policzek żeby nie zacząć się śmiać.
Jego spodnie oraz bluzka były całe brudne od ziemi, a w ręce miał bukiet kwiatów, a raczej kwiatków, bo to były małe stokrotki oraz kilka innych zasianych przez ogrodników rodzaji kwiatów.
-- Nic nie mów. -- Powiedział groźnie i wsadził kwiatki do wazonu. Poklepałem go po ramieniu i wyszedłem z pokoju siostry cicho sie śmiejąc.
HAILIE
Założyłam milusią piżame a na to jeszcze szlafrok bo było mi dość zimno. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do garderoby odłożyć bluze którą miałam tylko raz dzisiaj na sobie.
Wyszłam z garderoby i moją uwagę od razu zwróciła komoda, na której była wieża pudełek -- a raczej coś co ją przypominało -- oraz torby z markowych sklepów. Obok tego stał również wazon z kwiatkami.
Podeszłam do koperty która stała oparta o szkło i otworzyłam ją. Odrazu gdy zobaczyłam pismo oraz styl pisania wiedziałam że to Vincent, no bo kto by zaczynał list od "Droga Hailie"? Will napewno by napisał malutka, a młodsi moneci coś z dziewczynką.
Przeczytałam cały list, który bardzo poprawił mi humor. Były to przeprosiny i zaproszenie na kolacje całą rodziną.
Uśmiechnęłam się na ten gest i zaczęłam przeglądać prezenty które dostałam.
Bo chociażby nie lubiałam ich dostawać to moi bracia wiedzieli co mi kupić abym im wybaczyła.
![](https://img.wattpad.com/cover/352192455-288-k606936.jpg)
CZYTASZ
Sfałszowana Śmierć | Rodzina Monet
FanficRodzeństwo Monet żyło sobie spokojnie. Hailie oczywiście była razem z nimi i była ich oczkiem w głowie. Pewnego dnia jednak zobaczyli coś co bardzo ich zdziwiło. A może raczej kogoś? Jak potoczy się akcja? Czy przez powrót pewnej osoby, relacje brac...