𝟑

107 10 27
                                    

,,Czy w pokoju pełnym ludzi, ktoś wybrałby ciebie?"

Pytanie to w przeszłości często pojawiało się w głowie Sakusy. Usłyszał je raz i od razu stwierdził że jest ono bezsensowne. W końcu nie powinno się oczekiwać że pośród rodziny, przyjaciół czy swojej miłości, ktoś wybierze właśnie ciebie. Tak samo zdaniem Kiyoomiego powinno się znać swoje miejsce i nie oczekiwać że będzie się dla kogoś najważniejszym. Bycie dla kogoś numerem jeden musiałoby być fajne. Niestety Sakusa nigdy nie był nawet blisko doświadczenia tego, dlatego też takie rozmyślania były według niego pozbawione jakiegokolwiek sensu.

Teraz jednak kiedy stał sam w pomieszczeniu pełnym ludzi, zaczął poważniej zastanawiać się nad sensem pytania. Znał wiele osób, jednak nigdy nie dawał innym poznać siebie. Sam nie wiedział czy była to kwestia charakteru czy niechęci do ludzi, jednak tak długo jak nie przeszkadzała mu samotność, było w porządku.

Niestety zawsze musi przyjść moment zwątpienia. I taki właśnie towarzyszył Sakusie kiedy w pomieszczeniu pełnym ludzi, nikt do niego nie podszedł. Było to oczywiście spodziewane. Chociaż mimo swojego podejścia do świata, Kiyoomi czasami też chciał z kimś porozmawiać bez celu. Zwykle rozmowy o niczym towarzyszące osobom przed nim.

Brunet oparł o ścianę za sobą również głowę, pozwalając jego ciemnym lokom odsłonić ciemne oczy na które wcześniej opadały pojedyncze pasma. Poprawił jeszcze raz maseczke na swojej twarzy (tak profilaktycznie gdyby jednak jakieś zarazki właśnie próbowały ją zdjąć) po czym przymknął oczy. Nieprzespana noc dawała o sobie znać a on zaczął rozmyślać o przebiegu ich pierwszego meczu. Sam, w pokoju pełnym ludzi którzy go ,,nie wybrali".

I było całkiem znośnie aż do momentu kiedy jednak ktoś postanowił go ,,wybrać".

-O-Omi..?- dobrze znajomy głos dotarł do bruneta którego serce momentalnie przyspieszyło swój rytm. Otworzył oczy i z bólem musiał przyznać że wcale nie mylił się co do właściciela głosu. Zresztą jak mógłby pomylić go z jakimkolwiek innym. (Zdaniem Sakusy było to całkowicie niemożliwe).

Stał przed nim, jednak nie wyglądał już tak samo. W jasno brązowych, szeroko otwartych oczach, Sakusa mógł zobaczyć zbyt wiele emocji na raz. Kiedyś wściekle żółte włosy, teraz zamieniły się na piękny blond. Żuchwa chłopaka stała się dużo bardziej wyrazista tak jak i jego kości policzkowe a cała sylwetka stała się jeszcze lepiej zbudowana o ile było to możliwe. Zdecydowanie blondyn zmienił się na lepsze. Inni nazwaliby to zwykłym dorastaniem, jednak Sakusa nigdy tak by tego nie nazwał. Zdecydowanie rozgrywający Inarizaki teraz był jeszcze gorętszy. I była to cała jego aura, nie tylko wygląd.

Sakusa zastanawiał się czy on również się tak zmienił. Osobiście sam nie zauważył żadnej zmiany oprócz paru centymetrów wzrostu więcej.
Wciąż patrzył w głęboko brązowe oczy, zauważając w nich łzy. Nie długo zajęło mu zarejestrowanie że to wcale nie w oczach chłopaka zebrały się łzy, a w jego własnych. Łzy które moment później spłynęły mu po policzkach kiedy serce zacisnęło się nie przyjemnie.

Miya Atsumu we własnej osobie stał przed nim i lekko się uśmiechał. Tak, jakby nic się nie wydarzyło. Tak, jakby znowu byli tylko oni, w dwa ostatnie tygodnie wakacji. Ogromna ilość emocji przepływała przez jego ciało. Zaczynając od nostalgi, kończąc na tym wyjątkowym uczuciu które zawsze dawał mu Atsumu. Teraz jednak, powodowało ono jedynie okropny ból. I Sakusa naprawdę nie wiedział dlaczego.

Widział to. Blondyn chciał do niego podejść. Ale po co? Żeby naśmiewać się z tego jak Kiyoomi łatwo dał się wykorzystać? Wstyd w brunecie spowodował lekką czerwień jego wcześniej bladych policzków która na całe szczęście nie była widoczna dzięki maseczce. Było mu wstyd za to jak bardzo był naiwny. Naprawdę czuł się żałośnie.

-Kiyo!- wybawcą bruneta okazał się Motoya który zamarł widząc zalaną łzami twarz kuzyna, który z przerażeniem wpatrywał się w osobę, przed którą Komori obiecał go chronić.

Podbiegł do bruneta oraz chwycił go za nadgarstek, ciągnąc w stronę łazienek. Po drodze spojrzał na Atsumu ze zmarszczonymi lekko brwiami. Nie miał pojęcia że zwykłe spotkanie spowoduje łzy u Kiyoomiego. Tak naprawdę widział go płaczącego tylko pare razy, wliczając w to dzieciństwo. Kiedy Sakusa płakał, było poważnie.

-Przepraszam! Powinienem z tobą zostać- niemal krzyknął szatyn kiedy przekroczyli próg łazienki.

-Przestań- odsyknął czarnooki, zdejmując maseczkę która zdawała się przeszkadzać mu w swobodnym oddychaniu. Brunet oparł się o ścianę po której się zsunął, nie myśląc nawet o tych wszystkich okropnych zarazkach. Jego największym i najboleśniejszym zmartwieniem był teraz pewien blond rozgrywający.

-Potrzebujesz czegoś? Mogę zrobić coś żebyś poczuł się lepiej?- przejęty Motoya kucnął przed kuzynem, zmartwiony obserwując wciąż spływające po bladych policzkach łzy

-Wyrwij mi serce- odpowiedział poważnie Sakusa, próbując unormować oddech

-Kiyo... Proszę nie mów tak. Wiem jak okropnie się teraz czujesz ale błagam nie myśl o takich rzeczach- lekko spanikowany szatyn zaczął gwałtownie wypowiadać słowa w nadziei że brunetowi się polepszy

Żadne jednak słowa nie były w stanie pomóc Kiyoomiemu. Chłopak sam musiał się uspokoić oraz przyjąć do wiadomości to że spotka Atsumu jeszcze wiele razy na turnieju. Przecież nie mógł reagować w taki sposób za każdym razem.
Zamiast się uspokoić, Sakusa zaczął się śmiać przez łzy. Tak bawiło go to że Miya Atsumu miał czelność podejść do niego jak gdyby nigdy nic.

-Komori, zaraz gramy pierwszy mecz. Idź do drużyny, ja zaraz do was dojde- poprosił cicho brunet, nienawidząc myśli że ktoś widzi go płaczącego

-Nie zostawie cie w takim stanie. Jak mógłbym?- oburzony chłopak zmarszczył brwi, spoglądając na godzinę. Rzeczywiście nie zostało im dużo czasu

-Musimy wygrać wszystkie te mecze i obronić naszą reputacje ,,szkoły mistrzów"- zakpił, przypominając sobie tą dziwną nazwę którą inne drużyny nadały ich szkole

-Jesteś pewien że mam iść?- coś w tonie Sakusy naprawdę go przekonało

-Tak, proszę. Zaraz przyjdę- oznajmił, wstając z podłogi. Zdołał unormować swój oddech oraz na nowo zająć się zarazkami. Momentalnie wyjął żel antybakteryjny który wylał na dłonie. I chyba to przekonało Motoye najbardziej.

-W porządku. Gdybyś zmienił zdanie to zadzwoń- szatyn poklepał Kiyoomiego po ramieniu po czym zgodnie z prośbą bruneta, opuścił pomieszczenie.

Sakusa przejrzał się w lustrze, z niezadowoleniem stwierdzając że wygląda okropnie. Przetarł czerwone oczy, przemył twarz zimną wodą oraz założył maseczkę, uprzednio susząc skórę chusteczkami. Nie było opcji żeby dotknął obrzydliwie zakażonego ręcznika papierowego z łazienki.
W końcu ponownie stanął przed lustrem, poprawiając na ramionach zarzuconą bluzę drużyny. Spojrzał jeszcze raz na swoje coraz mniej zaczerwienione od wcześniejszego płaczu oczy oraz westchnął.

-Tym razem nie dam ci się złamać Miya-

Z tym postanowieniem opuścił łazienke, dołączając do drużyny która była już gotowa. Chwile później wbiegali już na boisko w pełni zmotywowani do wygrania ich pierwszego meczu. To na tym Sakusa chciał się teraz skupić. Nie było miejsca na nic innego.











______________________________________
DALEJ CHODZE NIE WYSPANA DLATGO TEN ROZDZIAŁ MOZE NIE MIEC SENSU W NIEKTÓRYCH MOMENTACH SORKI.

DZISIEJSZĄ JAKZE SUPER ROZRYWKĄ BĘDZIE NAPISANIE W KOMENTARZACH TEKSTU PIOSENKI JAKIEJKOLWIEK, KTO ZNA KONTYNUACJĘ TEN ODPOWIADA I PISZE JĄ W KOM. SUPER ZABAWA, DBAM ZEBYSCIE SIE NIE ZANUDZILI TUTAJ HAHA.

DOBRA DZIEKUJE ZA PRZECZYTANIE, PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY JEŚLI SĄ I TO CHYBA TYLE. DO NASTĘPNEGO. PAPAA<33!


𝑻𝒘𝒐 𝒚𝒆𝒂𝒓𝒔 𝒂𝒈𝒐 | ꜱᴀᴋᴜᴀᴛꜱᴜOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz