𝟒

110 13 47
                                    

Zgodnie z przewidywaniami, Itachiyama wygrała pierwszy mecz. Drużyna zeszła z boiska pełna radości.

-Same asy serwisowe. Tak jak się spodziewaliśmy po naszym kapitanie!- krzyknął zadowolony trzecioklasista, klepiąc Sakuse po ramieniu

-Byłeś dzisiaj niesamowity Kiyoomi-san!- dodał ktoś inny

Brunet nie skupiał się na pochwałach. Prawda była taka że wyżywał się na piłce. Jego serwy jak i zagrania były nie do odebrania. Wściekły wbijał piłkę w boisko, zdobywając przy tym wiele punktów. Nie obyło się oczywiście bez wielu autów, jednak kto by się przejmował. Zdaniem Sakusy, sytuacja z przed meczu wcale nie zaszkodziła.

-Mamy teraz dwie godziny przerwy. Idziemy pooglądać inne mecze?- usłyszał ich rozgrywającego. Spotkało się to z dużym entuzjazmem całej drużyny. -Inarizaki niedawno zaczęli mecz, idziemy?- dopytał

-Idźcie bez nas. Później do was dołączymy- oznajmił szybko Motoya który ponownie lekko spanikował słysząc o Inarizaki

-Pośpieszcie się, to może sie szybko zakończyć- usłyszeli jedynie zanim zostali sami w korytarzu

-W porządku, możesz iść z nimi. Ja tutaj poczekam- zapewnił Kiyoomi, padając na jedno z krzeseł

-Poczekam z tobą- uśmiechnął się szatyn, siadając obok

-Nie ma potrzeby. Nie chce tam iść ze względu na zarazki- skłamał, jednak Motoya tym razem nie odpuścił.

°

Kuzyni spędzili razem pół godziny przez które cicho rozmawiali. Zdecydowanie Komori Motoya był aniołem stróżem Sakusy. Od dziecka zawsze był przy Kiyoomim. Ich przyjaźń zaczęła sie jednak dopiero kiedy matka Komoriego poprosiła syna aby spędzał więcej czasu z kuzynem. Wtedy właśnie chłopiec mógł przekonać się jak wyjątkowym człowiekiem był Kiyoomi. Znacznie różnił się od innych dzieci i chyba ta ciekawość tak bardzo przyciągneła do niego Motoye. Z czasem chłopcy stali się nierozłączni a widok Kiyoomiego z kimś innym był szokujący.
Tak naprawdę to Kiyoomi pokazał Komoriemu siatkówke i okazało się to strzałem w dziesiątke. Dzięki wspólnemu zainteresowaniu zbliżyli się jeszcze bardziej o ile było to możliwe.

Ich cichą rozmowe o innych drużynach, przerwała ich własna kiedy po korytarzu zaczęło roznosić się więcej głosów.

-Kto wygrał?- zapytał od razu szatyn wstając z miejsca

-Inarizaki ale ledwo. Coś dzisiaj było bardzo nie tak z ich rozgrywającym. Jeśli dalej tak pójdzie to wygraną mamy w kieszeni- zaśmiał się jeden z trzeciorocznych

Kiyoomi zamarł. Atsumu nie radził sobie dobrze? Dlaczego? Przecież był jednym z najlepszych rozgrywających w kraju.

-Co masz przez to na myśli?- dopytał Motoya, zauważając zmieszanie na twarzy Sakusy

-Jego wystawy nie były dostosowane do zawodników. Często ledwo piłka dolatywała. Zabójcze serwy były dzisiaj zwyczajne, ledwo przechodziły przez siatkę albo trafiały w ogromny aut. A co najdziwniejsze, nawet nie kłócił się z innymi. Kiedy Osamu zaczął na niego krzyczeć, nawet nie odpowiedział. Myślę że Atsumu może być chory. Coś jak gorączka ale nie chce tego przyznać żeby nie zdjęli go z boiska- odpowiedział

Nie było dobrze. Ale czy Atsumu rzeczywiście mógłby być tak nieodpowiedzialny i grać z gorączką? Oczywiście że tak. W końcu to Miya Atsumu. Najbardziej niemądry człowiek świata.

Nie często zdarzało się Kiyoomiemu mieć emocje wypisane na twarzy. Rzadko kiedy ktokolwiek mógł stwierdzić o czym szatyn myśli. Tak nie było jednak tym razem. Było bardziej niż logiczne że największą słabością Sakusy był rozgrywający Inarizaki. Jednak drużyna nigdy nie dowiedziała się o ich relacji. Mogli tylko spekulować za plecami dlaczego Atsumu wywołuje w Kiyoomim tyle emocji. Jego rozmyślania przerwały dopiero kolejne krzyki oraz gratulacje ze strony Itachiyamy.

-Chodźmy stąd Kiyo- szepnął szybko Motoya, szturchając kuzyna lekko łokciem. Jednak zanim brunet mógł zapytać chociażby o powód, jego oczom ukazało się Inarizaki. Żywo rozmawiali między sobą, dziękowali za gratulacje i jednocześnie narzekali na swoje umiejętności jak i swojego rozgrywającego którego co dziwne nie było w grupie. I Sakusa nawet nie chciał wyobrażać sobie czemu. To poczucie winy musiało być nie do zniesienia.

-Kiyoomi?!- usłyszał swoje imię i zanim zdążył odpowiedzieć, Miya już stał u jego boku z lekkim uśmiechem

Bruneta zalała lekka panika. Jak powinien zareagować? Przywitać się? A może udawać że go nie pamięta? Nie, to było bez sensu. W końcu chłopak nic złego mu nie zrobił.

-Osamu... Cześć- dopiero teraz wstał z zajmowanego krzesła, spoglądając w szare oczy bliźniaka. Tak podobne do tych Atsumu a jednak całkiem inne.

-Jak ty wydoroślałeś- zaśmiał się cicho -Twoja gra również. Widziałem kawałek waszego meczu. Wydaje mi się że tym razem mi i Sunie nie udałoby sie zdobyć ani jednego punkta przeciwko tobie i Tsumu- kontynuował, po chwili zdając sobie sprawe z wypowiedzianych słów. Wracał do tamtych wakacji kiedy dwa lata temu grali we czwórkę w siatkówke. Młodzi, nieświadomi ile jeszcze przed nimi.

Kiyoomi nie odpowiedział. Nie wiedział jak, zwłaszcza że nigdy nie był dobry w rozmowach. Zamiast tego spuścił wzrok, przypominając sobie wakacje. Nagle jednak wpadł na pomysł jak pociągnąć rozmowe. Nie zdarzało się to często, ale jeśli już, Motoya zawsze był dumny z Sakusy.

-Właśnie. Co tam u Rintaro?- zapytał. I naprawdę zadowoliło go że był w stanie o cokolwiek zapytać. Tym razem jednak to on chyba zaczął niewłaściwy temat. Bliźniak posmutniał i było to dobrze widoczne mimo lekkiego uśmiechu.

-Dalej jest w drużynie. Gramy razem. Jednak...- przerwał, spoglądając czy ktokolwiek wokół był w stanie usłyszeć jego słowa -zerwaliśmy- dodał niemal szeptem

-Wy?!- Sakusa zwrócił na siebie uwagę dosłownie każdej osoby stojącej w korytarzu. Nigdy nie zdarzało mu się krzyczeć i być tak pochłoniętym rozmową. Zestresowany brunet spuścił wzrok wzdychając cicho. To prawda, był zszokowany. -Przecież byliście taką idealną parą. Co sie wydarzyło?- zapytał -To znaczy, Jeśli nie chcesz to nie musisz mi mówić-

Osamu uśmiechnął się jeszcze szerzej. Sakusa nie wiedział czy szarowłosy pracował nad wizerunkiem, ale wydawał się teraz o wiele bardziej miły i rozmowny niż dwa lata temu.

-A między tobą a Atsumu. Co się wydarzyło?- bliźniak odwrócił ich role a Kiyoomi wiedział już że nie otrzyma odpowiedzi. Było to zrozumiałe. Sam nie rozpowiadał na około co wydarzyło sie miedzy nim a blondynem. -Jeśli się uda, musimy kiedyś porozmawiać. Mam wiele pytań. Teraz niestety muszę już iść. Trzymaj się Kiyoomi- Osamu poklepał bruneta po ramieniu po czym ruszył za drużyną. Mimo wgapiania się w grupke chłopców, Sakusa nie zauważył Suny. Tak jak Atsumu. Obydwoje przepadli, dając Kiyoomiemu oddychać.

Skoro Osamu był w stanie grać w jednej drużynie ze swoim byłym, Kiyoomi zdecydowanie musi dać rade znieść obecność Atsumu na turnieju. Przecież Osamu miał milion razy gorzej od niego.

Ta myśl pozwoliła mu się uspokoić. Patrząc na problemy innych, jego własne nie były już tak wielkie.















___________________________________________
DOBRA OSTATNIO JESTEM TAK ZAJETA ŻE NIE BYLAM W STANIE NAPISAC ROZDZIAŁU. TAK JAK MOWILAM, ROZDZIALY NIE BEDĄ POJAWIALY SIE CODZIENNIE ALE JESLI SIE POJAWIAJĄ CODZIENNIE TO ZNACZY ZE MAM CZAS. AKTUALNIE OD 21 MINUT POWINNAM SIE ZBIERAC DO LEKARZA ALE CHCIALAM WSTAWIC TEN ROZDZIAL W KONCU. JESLI BYLYBY BLEDY ALBO COS NIE MIAŁOBY SENSU TO SORKI ALE NIE MAM CZASU GO SPRAWDZAC. TO CHYBA TYLE. DZIĘKUJE ZA PRZECZYTANIE I DO NASTĘPNEGO. PAPAA<33

𝑻𝒘𝒐 𝒚𝒆𝒂𝒓𝒔 𝒂𝒈𝒐 | ꜱᴀᴋᴜᴀᴛꜱᴜOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz