17

185 5 5
                                    

Persefona

- Żyjesz.- usłyszałam głos mojego brata.- W końcu , wiesz jaki opierdol dostaliśmy od ojca?

- Alex to aż tam się gotował.- powiedział Archer.

- Wypierdalaj , Archer.- odrzekł mój najstarszy brat.

Spojrzałam na mojego tatę, który stał w progu mojego pokoju i się uśmiechnęłam. Nadal kręciło mi się w głowie ale to był najmniejszy problem. Gdzie jest mój telefon?

- Znaleźliście mój telefon?

- Tak tylko nie mogliśmy go odblokować,bo włączyłaś jakieś swoje wirusy na nim i...- zaczął Aiden.

- I przez twój telefon Aiden wgrał sobie wirusy na laptopa.

Spojrzałam na stolik nocny i dostrzegłam swój telefon. Noże to był najmniejszy problem ale wiem , że już więcej nie pójdę do lasu. Kolejny Pablo chciał mnie wyeliminować.

- Dostałaś dosyć mocnego usypiacza i cudem było to , że przybiegłaś do domu , córciu.

- To logiczne misiek , że sobie poradziła przecież to jest moja córka. - powiedziała moja mama uśmiechając się od ucha do ucha.- A my noże mamy we krwi.

- Po co brudzić się krwią jak można postrzelić?- zapytał Alex.

- Ona zrobiła to i to.- dodał Archer.

Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. W swoim odbiciu widziałam zdarte kolana a na twarzy miałam lekkie rysy od kory. Moje włosy były roztrzepane a ja spojrzałam na dłoń , na której była krew. Musiałam źle złapać nóż, bo inaczej nie miałabym ściętej skóry na dłoni.

- Wyjdzie stąd chłopcy.- powiedziała moja mama i spojrzała na mnie.- Wyjdźcie stąd wszyscy ,bo chcę porozmawiać z Percy.

Przełknęłam ślinę i spojrzałam jak wielkie postury ciała wychodzą z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Mama się do mnie uśmiechnęła i podeszła bliżej mnie.

- Percy, musisz powiedzieć im o Nicolasie.

- Teraz?

- Tak byłoby najlepiej. Uwierz mi Percy , że oni się domyślają , że ktoś się przy tobie kręci.

- Ale wiedzą o tym , że to on?

- Nie, ale chcieli ci telefon przeszukać. Powiedz im o tym to będzie jedyne rozwiązanie.

- Mamo , teraz? A co jak go zabiją albo cokolwiek innego zrobią?

- Nie zabiją i nawet ja będę go pilnować. Percy przyznaj mi się teraz. Czy on coś dla ciebie znaczy?

- Nie.

- Martwisz się o niego. Gdyby nic nie znaczył nie przyprowadziła byś go do domu ani do niego nie pojechała.

Zamilkłam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. A samo to , że może mi na nim zależeć dobijało mnie i całą moją sytuację.

- Powiem im ale jeśli coś pójdzie nie tak jadę do niego.

- Dobrze , córeczko.

Forbidden love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz