W porzednim rozdziale pytałem się czy chce ktoś jakiś pecjał i Sholit356 poprosiła o one shota. Mam nadzieje że się spodoba
Było ciepłe październikowe popołudnie
Frank siedział na jednym z pagórków patrząc na wode w zatoce. Od kąd gaja została pokonana a Frank został pretorem wszystko powinno być dobrze jednak tak nie było. Frank nie był pewny czy nadaje się na pretora. Bo chociaż pomógł pokonać gaje a w Wenecji sam pokonał wszystkie potwory w mieście nie był pewien czy poradzi sobie jako pretor. Czasami tak się tym martwił że nie mógł zasnąć. Sam fakt że tu siedział świadczył o tym że nie nadaje się na pretora uciekł tu gdy tylko mu się udało.
-Czyli to tu się ulryłeś.- Frank usłyszał znajomy rozbawiony głos
-Hazel- odparł lekko zmieszany. Hazel usiadła przy nim jej miodowe loki lśniły w promieniech zachodzącego słońca.
-To po co tu przyszedłeś?- Spytała obdarzając go ciepłym uśmiechem
Frank wzruszył ramionami
-Muszę coś przemyśleć.- odparł starając się brzmieć przekonująco
-A nad czym tak myślisz?
Frank chwile się wachał nad odpowiedzią
-Nie wiem czy nadaję się na pretora- wyznał w końcu wyglądając na przygnębionego
-Frank- Hazel przysuneła się do niego -Oczywiście że się nadajesz razem ze mną, Percym, Jejsonem, Piper, Annabeth i Leosiem pokonałeś gaje, dowodziłeś legionem duchów rzymskich wojowników, żeby ocalić mnie i mojego brata pokonałeś wszystkie potwory w Wenecji.
-Tak ale...
-Frank- Hazel przerwała mu stanowczo - jesteś świetnym pretorem musisz tylko uwierzyc w siebie.-
-Naprawde tak myślisz?-
-Oczywiście głuptasie- Powiedziała i przysuneła się blirzej niego. Pocałowała go w policzek i wstała.
- A teraz lepiej wracajmy nim Rayna zaangarzuje cały legion żeby cię znaleść.
Frank zaśmiał się lekko
-Masz racje- Powiedział i wstał spojrzał jeszcze tylko raz na zachodzące słońce i razem z Hazel ruszyli ku Legionowi
Ave💙